Podchody pod KGHM

Agnieszka Berger
opublikowano: 2009-07-23 00:00

Aleksander Grad włożył kij w mrowisko. Albo wyższe podatki, albo prywatyzacja. Będzie awantura.

Powstał prosty plan, jak zasilić budżet 36,7 mld zł. Trzeba jednak sprzedać jedną ze "świętych krów"

Aleksander Grad włożył kij w mrowisko. Albo wyższe podatki, albo prywatyzacja. Będzie awantura.

Ministerstwo skarbu przedstawiło wczoraj propozycję zmian w planie prywatyzacji na najbliższe 18 miesięcy.

— To tylko moja koncepcja, jak rozsądnie i bezpiecznie zasilić budżet kwotą 36,7 mld zł. Decyzje będzie podejmować Rada Ministrów — podkreśla Aleksander Grad, szef resortu.

Rzeczywiście, propozycja ministra nie ma jeszcze akceptacji rządu. Pod jego obrady trafi prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. Wcześniej zajmie się nią Komitet Rady Ministrów. To nietypowy dla Aleksandra Grada sposób informowania opinii publicznej o możliwych zmianach w prywatyzacyjnych planach. Nie ma jednak wątpliwości, że minister wybrał go nieprzypadkowo i że nie działał sam. Dzięki temu polityczno-związkowa burza, jaka rozpęta się wokół propozycji Grada, nie obciąży premiera. A zawierucha może być potężna, bo minister podniósł rękę na prywatyzacyjną świętą krowę — KGHM.

Inwestor mile widziany

M.in. dzięki sprzedaży akcji Skarbu Państwa w miedziowym konglomeracie plan ratowania budżetu kwotą 36,7 mld zł może się powieść. Propozycja ministra mówi o sprzedaży od 10 do 41 proc. akcji spółki z Lubina, co oznacza, że w grę wchodzi całkowite wycofanie się państwa z akcjonariatu KGHM. Ekonomiści się cieszą.

— To krok we właściwym kierunku, bo najbardziej efektywna jest prywatyzacja z udziałem inwestora strategicznego, który nada spółce kierunek i zaprowadzi w niej porządek, usprawni organizacyjnie, zoptymalizuje zatrudnienie. Obecny właściciel sobie z tym nie radzi. Sprzedaż przez skarb całego pakietu akcji umożliwia taką ścieżkę — uważa prof. Jan Winiecki, członek rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Eksperci nie mają wątpliwości, jakie intencje przyświecają ministrowi skarbu, z czym zresztą on sam się nie kryje. Stąd ich wątpliwości, czy Aleksander Grad zrealizuje tak daleko idącą propozycję.

— Pierwsza myśl, jaka się nasuwa, to zamiar zwiększenia przychodów budżetowych. W sprzedaż 41 proc. akcji KGHM nie wierzę, a przynajmniej uważam to za bardzo mało prawdopodobne. Skarb zdecyduje się raczej na strategię podobną do tej w Orlenie, w którym 20-procentowy udział zapewnia mu kontrolę dzięki rozproszeniu akcjonariatu. To oczywiście trochę ryzykowne. W przypadku Orlenu ciągle mówi się o zagrożeniu wrogim przejęciem. Ale z drugiej strony, miedź nie jest tak strategicznym surowcem — mówi Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Związkowy interes

Być może propozycja Grada to punkt wyjścia do negocjacji z miedziowymi związkowcami, którzy — co było do przewidzenia — od razu gromko oprotestowali plan ministra.

— To dla mnie totalne zaskoczenie. Jeszcze niedawno politycy PO zapewniali nas, że nie dojdzie do prywatyzacji KGHM. Nie zgadzamy się z taką decyzją. Będziemy rozważać różne scenariusze. Nie będziemy spokojnie czekać, aż nas zniszczą. Łagodną formą naszego protestu byłby strajk. Nie można traktować koniunkturalnie przemysłu miedziowego, bez względu na wysokość deficytu. To działanie na szkodę państwa — powiedział PAP Józef Czyczerski, członek rady nadzorczej spółki z ramienia załogi.

Jana Winieckiego ten protest nie dziwi, bo związkowcy mają dużo do stracenia.

— Jesteśmy chyba jedynym krajem w Europie, w którym działalność związkowa jest finansowana z budżetu spółki. Gdyby związkowcy musieli utrzymać się ze składek, ich wpływy znacznie by się zmniejszyły. To jasne, że w pierwszej kolejności myślą o sobie, choć zasłaniają się innymi hasłami — dodaje ekonomista.

Rząd może jednak wytoczyć przeciwko związkom ciężkie działa. Minister skarbu już rozpoczął ostrzał. Jeśli budżet będzie wymagał wsparcia, alternatywą wobec sprzedaży takich spółek jak KGHM będzie wzrost podatków.

Akcja po akcji

Nieoficjalnie w resorcie skarbu mówi się, że wariant sprzedaży jednorazowo całego pakietu akcji KGHM jest mało prawdopodobny. Bardziej realne jest "kapanie" akcjami na giełdę po trochu — w miarę potrzeb budżetu i tak, żeby nie zachwiać kursem spółki. Podobne plany skarb ma wobec Lotosu, który również znalazł się na kontrowersyjnej liście Grada. Jednak w przypadku gdańskiej rafinerii awantura powinna być mniejsza, bo minister nie przewiduje uszczuplenia pakietu kontrolnego.

— W grę wchodzi tylko sprzedaż 16 mln akcji wyemitowanych w zamian za wniesienie Petrobalticu. Większościowy pakiet pozostanie własnością państwa — zapewnia Maciej Wewiór, rzecznik MSP.

15,5

mld zł

Tyle wynosiła wczoraj kapitalizacja KGHM...

1,55

mld zł

...tyle wart jest więc obecnie 10-procentowy pakiet akcji...

6,3

mld zł

...a tyle cały, 41-procentowy udział skarbu państwa.

Agnieszka

Berger

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface

Partner strategiczny

Alior

Partnerzy

GPW Orlen Targi Kielce