Podwójna księgowość rozgrzała proces WGI

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2025-04-14 20:00

Partner w kancelarii DZP twierdzi, że podczas spotkania w KPWiG przedstawiciele WGI przyznali się do prowadzenia podwójnej księgowości. Według byłego szefa upadłej firmy broni on w ten sposób swojej kancelarii.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W ponownym procesie szefów Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej (WGI) sąd przesłuchał w roli świadków prawników z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka (DZP). Chciał to zrobić już w październiku 2024 r., ale zasłonili się tajemnicą zawodową. Później sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska podjęła jednak decyzję o zwolnieniu ich z tajemnicy. Odwołanie do sądu apelacyjnego nic nie dało i w efekcie po raz pierwszy mówili przed sądem o swojej współpracy z WGI. W procesie zakończonym pięć lat temu nikt bowiem nie wpadł na to, by wezwać ich na świadków. Tymczasem błędy popełnione przez prawników DZP, którzy doradzali WGI w przekształceniu w dom maklerski, są jednym z głównych wątków obrony menedżerów WGI.

Jako pierwsza została wezwana kobieta, która w latach 2004-05 pełniła w DZP funkcję of counsel, co można przyrównać do doradcy. Wcześniej, w latach 1989-2001, pracowała w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG), czyli poprzedniczce Komisji Nadzoru Finansowego. Doszła tam do stanowiska zastępczyni przewodniczącego.

To, co miała do powiedzenia w sądzie, sprowadziło się do stwierdzenia, że we współpracy DZP z WGI chodziło o założenie domu maklerskiego. Ogólnie kojarzyła też nazwę Wachovia (przez amerykańską Wachovię Securities grupa WGI inwestowała pieniądze swoich klientów).

- Bardzo mi przykro, wysoki sądzie, ja naprawdę nie pamiętam – brzmiała odpowiedź na jedno z pytań sądu dotyczących wydarzeń sprzed 20 lat, a inne odpowiedzi sprowadzały się w zasadzie do tego samego.

Po byłej wiceprzewodniczącej KPWiG przyszła kolej na zeznania jednego ze wspólników kancelarii DZP. Początkowo zanosiło się, że również nie wniesie nic ciekawego do sprawy. Ogólnie pamiętał współpracę WGI z Wachovią, zaczął zaś także od tego, że praca kancelarii dla WGI polegała na uzyskaniu zezwolenia na prowadzenie domu maklerskiego.

- Sąd wybaczy, ale minęło 20 lat – odpowiedział na pytanie sędzi Anny Wierciszewskiej-Chojnowskiej o więcej szczegółów.

Na pytanie adwokata Jakuba Wendego, obrońcy oskarżonych, sprecyzował później, że to WGI przyszło do DZP z koncepcją domu maklerskiego i DZP tę koncepcję po prostu formalnie zrealizowało.

Tymczasem oskarżeni i ich obrońca twierdzą, że po zmianach w prawie, które poddały działalność WGI pod kontrolę KPWiG, to DZP zaproponowała działanie w formie domu maklerskiego, podczas gdy lepsza opcją byłoby TFI. O tym, że lepsze byłoby TFI mieli się jednak dowiedzieć po czasie.

Partner w DZP pamiętał, że na jakimś etapie wystąpiono do KPWiG o licencję na TFI. Sędzia pytała dlaczego.

- Z tego co mi pamięć podpowiada, to dom maklerski napotkał istotne trudności w zorganizowaniu działalności operacyjnej – mówił świadek.

- Na czym te trudności polegały – pytała sędzia.

- Tego nie pamiętam. Nie pamiętam po prostu – odparł.

Świadek kontra oskarżony

Zrobiło się ciekawiej, gdy świadek przeszedł do kontroli, jaką KPWiG prowadziła w WGI. Jak powiedział, stwierdzono wówczas „niezgadzanie się kont”. Sędzia zapytała czy o tym wiedział.

- Ostatecznie się dowiedziałem. Była prowadzona podwójna księgowość – mówił partner w DZP.

Sędzia dopytywała, kiedy i w jakich okolicznościach się o tym dowiedział. Stwierdził, że przed końcem 2005 r., tuż przed zakończeniem współpracy z WGI, podczas spotkania w KPWiG.

- W trakcie tego spotkania pan M.S. wprost przyznał, że te niezgodności wynikają z tego, że prowadzona jest podwójna księgowość. To pamiętam, bo to było bardzo emocjonalne. Tego samego dnia albo następnego wypowiedzieliśmy im umowę – twierdził świadek.

Nie pamiętał, jak zareagował na to Marek Szuszkiewicz, były wieloletni dyrektor nadzorujący pion domów maklerskich w KPWiG i KNF (zeznawał już jako świadek, ale zgodził się na podawanie pełnych danych osobowych).

- To było 20 lat temu. Akurat sam fakt zapamiętałem, bo to było istotne wydarzenie. Rzadko się coś takie zdarza. Ale o reakcji poszczególnych osób nie jestem w stanie nic powiedzieć – wyjaśnił partner z DZP.

W trakcie tego spotkania pan M.S. wprost przyznał, że te niezgodności wynikają z tego, że prowadzona jest podwójna księgowość. To pamiętam, bo to było bardzo emocjonalne. Tego samego dnia, albo następnego, wypowiedzieliśmy im umowę.

wspólnik kancelarii DZP w trakcie procesu trzech szefów WGI

- Absolutnie zaprzeczam temu, co zeznał świadek w zakresie rzekomych moich wypowiedzi na spotkaniu z KPWiG. Taka sytuacja nie miała miejsca – oponował oskarżony M.S. w oświadczeniu wygłoszonym po zakończeniu przesłuchania świadka.

Zwracał uwagę, że gdyby zdarzyło się to jesienią 2004 r., to WGI DM nie prowadziłby działalności jeszcze przez pół roku, a KPWiG byłaby zobowiązana zareagować chociażby przez złożenie zawiadomienia do prokuratury. Podkreślał, że Marek Szuszkiewicz w swoich zeznaniach w sądzie i ABW nie wspominał o tym, by przedstawiciele WGI przyznali się do prowadzenia podwójnej księgowości.

- Zeznania świadka [partnera w DZP – red.] odbieram jako świadomą obronę interesów kancelarii, w której świadek nadal pracuje i jest wspólnikiem – podkreślił M.S.

Pytanie po uzyskaniu licencji

Zarówno byłej wiceprzewodniczącej KPWiG, jak i partnerowi w DZP sąd okazał pismo, jakie kancelaria wysłała we wrześniu 2004 r. do KPWiG oraz odpowiedź na nie urzędu. Prawnicy pytali o prawidłowość modelu działania, jaki przyjęła grupa WGI, nie wymieniając jej jednak z nazwy. Oboje świadkowie stwierdzili, że nic im te pisma nie mówią.

- Jest licencja, a po dziewięciu dniach powstaje takie pismo – dociekał Jakub Wende, zwracając uwagę, że pytanie o model biznesowy przyjęty przez grupę WGI kancelaria DZP skierowała do KPWIG 29 września 2004 r., podczas gdy WGI uzyskała licencję domu maklerskiego 20 września.

Na sam sens złożenia takiego pisma trochę światła rzucił trzeci z prawników związanych z kancelarią DZP zeznający jako świadek.

- Wtedy KPWiG udzielała ogólnych odpowiedzi na ogólne pytania, nieodnoszące się do konkretnych podmiotów. Nie było to nadużywane, ale jak pojawił się jakiś problem, to zwracaliśmy się z takim pytaniem. Odpowiedzi nie można było traktować jak interpretacji podatkowych, natomiast stanowiły cenną wskazówkę – wyjaśnił w sądzie.

Nie wiedział, czy WGI przyszła do DZP z koncepcją przekształcenia w dom maklerski, czy taka formuła została WGI zaproponowana przez kancelarię. Tłumaczył to swoją pozycją w kancelarii. Odszedł z niej kilkanaście lat temu, zostając wcześniej partnerem, ale w okresie współpracy z WGI był tylko aplikantem radcowskim i jak mówił, „nie przeceniałby swojej roli”.

Raz już uniewinnieni

Proces rozpoczęty w maju 2023 r. – niemal równe 17 lat po odebraniu Warszawskiej Grupie Inwestycyjnej (WGI) licencji maklerskiej - ma rozstrzygnąć o odpowiedzialności trzech członków zarządu WGI za to, że w 2006 r. 1156 klientów WGI straciło 247,9 mln zł (na dzisiejsze pieniądze około 660 mln zł). W pierwotnym procesie szefowie WGI zostali uniewinnieni w 2020 r. Stało się to 14,5 roku po upadku WGI, w tym ośmiu latach postępowania sądowego (wcześniej sprawa latami tkwiła w prokuraturze). W 2022 r. sąd apelacyjny odesłał jednak sprawę do ponownego rozpatrzenia. Samą WGI można uznać za prekursorkę działalności foreksowej, z tym że w przypadku WGI to firma zajmowała pozycje, operując pieniędzmi klientów. Gdy się tym zajęła, działalność ta nie była w żaden sposób regulowana. Zmiana przepisów sprawiła, że działalność ta trafiła pod nadzór Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG), poprzedniczki Komisji Nadzoru Finansowego. WGI stała się wtedy domem maklerskim, ale powstała też spółka WGI Consulting, która emitowała obligacje powiązane z aktywami, jakie grupa WGI ulokowała w amerykańskiej Wachovii Securities. Obligacje te stały się w pewnym momencie głównym aktywem klientów WGI, występującej już wtedy w roli domu maklerskiego.