
Gamescape, czyli przestrzeń pełna łamigłówek, powstał z inspiracji prezentem. Twórczynie firmy od dawna mają zwyczaj dawania sobie nietypowych podarunków urodzinowych. W 2015 r. jedna z przyjaciółek zaproponowała, by zamknąć solenizantkę w pokoju zagadek. Ten rodzaj rozrywki tak się im spodobał, że przez miesiąc zwiedziły wszystkie krakowskie escape roomy.
– Zawodowo zajmowałyśmy się szkoleniami z wykorzystaniem gier edukacyjnych. Bardzo odpowiadało nam połączenie elementu rozrywki i zagadek. Zaproponowałam, żebyśmy założyły własny escape room. Dziewczyny na to przystały – mówi Patrycja Curyło, jedna ze współzałożycielek Gamescape.
Pierwsze kroki i scenariusze

W Krakowie było wówczas nieco ponad 20 escape roomów. Te przestrzenie nie były jednak tak atrakcyjne jak dziś, zapełniały je głównie meble i ukryte zagadki. Przyjaciółki chciały ulepszyć branżę, rozpoczynając od dodania scenografii w klimacie konkretnej łamigłówki.
– Zamek Drakuli to pierwszy scenariusz, jaki opracowałyśmy. Był to pokój stacjonarny. Zagadkę rozmieściłyśmy w dwóch udekorowanych pomieszczeniach. Znajdowało się tam tajne przejście przez szafę, a nawet przesuwane, otwierane regały, które były elementem zabawy. Pierwszy klient odwiedził ten pokój 11 listopada 2015 r. Dobry odbiór naszej pracy dał nam wiatr w żagle. Zrozumiałyśmy, że rozrywka, którą oferujemy, ma sens – mówi Magdalena Budek, druga współzałożycielka Gamescape.
Idąc za potrzebami klientów, wynajęły miejsce, w którym mogły pomieścić trzy pokoje zagadek. W grudniu 2015 r. wprowadziły do oferty także elektroniczny escape room. Była to pierwsza tego rodzaju rozrywka w Małopolsce.
– Uwielbiamy filmy przygodowe, więc za inspirację nowego pokoju posłużyła nam saga „Gwiezdnych wojen”. Od września do końca 2015 r. nasz rozwój był bardzo intensywny. Czasami pracowałyśmy nawet po 16 godzin dziennie, żeby sprostać wymaganiom graczy – dodaje Elżbieta Zwolak, trzecia współzałożycielka Gamescape.
Escape room w pełnej krasie

Stworzenie dobrego pokoju zagadek może trwać nawet półtora roku. Podstawą jest opracowanie scenariusza – odbywa się burza mózgów, pomysłodawcy puszczają wodze fantazji, ale… prozaiczna rzeczywistość często gasi początkowy entuzjazm.
– Papier przyjmie wszystko – na nim każdy pomysł działa bezproblemowo. Weryfikuje nas jednak sposób przełożenia go na realne działanie. Zazwyczaj z wielu pomysłów trzeba zrezygnować, bo są niemożliwe do zrealizowania albo okazują się uciążliwe dla obsługi. Ważny jest także łatwy reset zagadki, czyli ustawienie jej na nowo dla kolejnych uczestników zabawy – mówi Magdalena Budek.
Potem trzeba przygotować odpowiednie pomieszczenie – wspólniczki korzystają z własnej wiedzy, a także współpracują z elektrykami, inżynierami, stolarzami. Nie ukrywają, że w tej branży najtrudniejsza jest dla nich zmienność, która wymusza coraz wyższe nakłady inwestycyjne. Klienci mają apetyt na coraz większą magię w pokoju, a to sprawia, że koszty jego stworzenia to kilkadziesiąt tysięcy złotych, czasem nawet kilkaset. Ponadto wiele elementów wymaga testowania.
– To bardzo ważne, by być na bieżąco z nowinkami technologicznymi, a nawet budowlanymi. Stosujemy np. technologię typu smart house – zaklaskaj trzy razy, a zgaśnie światło. Na jeden pokój potrafimy zużyć nawet kilka kilometrów kabli. Sztuką jest wykonać wszystko w taki sposób, by nie było widać, jak to zostało zrobione, i umożliwić uczestnikowi wejście w ten świat – mówi Elżbieta Zwolak.
Klątwa smoka, czy osiem portali

Aktualnie w ofercie Gamescape można wybierać spośród sześciu pokoi stacjonarnych. Uczestnicy mogą się wcielić w postać tajnego agenta, mistrza ze wschodu, prywatnego detektywa czy poszukiwacza skarbów. Przedsiębiorczynie mają jeszcze przestrzeń na stworzenie kolejnych escape roomów, niekiedy powstają też sezonowe, np. związane ze świętami Bożego Narodzenia.
– Mam wrażenie, że jesteśmy już trochę skrzywione zawodowo. Potrafimy jechać za samochodem z ciekawą rejestracją i dostrzec w niej zagadkę. Możemy pójść do pięknej restauracji z ozdobami na ścianie i widzimy w nich szyfr – śmieje się Patrycja Curyło.
Przyjaciółki opracowały także gry miejskie, które cieszą się sporym zainteresowaniem, szczególnie grup zorganizowanych. To wycieczki po Krakowie z elementami przygody. Sądzą, że dzięki takiemu rozwiązaniu można łatwiej i przyjemniej poznać miasto i jego historię. Podczas gry można poznać krakowskie legendy i najbardziej znane historie true crime albo wziąć udział w miejskiej misji fantasy czy ratowaniu świata przed wirusem przejmującym kontrolę nad umysłami.
– Obszar miejskiej rozgrywki to zazwyczaj 4 km. Gracze otrzymują sprzęt z aplikacją i mapą prowadzącą przez grę. Wyprawa ma ograniczony przedział czasowy – 140 minut. Za rozwiązanie zagadki uczestnicy zbierają punkty, mogą też skorzystać z podpowiedzi. W tym rodzaju zabawy stosujemy także elementy rozszerzonej rzeczywistości w wersji dynamicznej. Technologia pozwala wchodzić w interakcję z wirtualnym przedmiotem. Do gry dodajemy także pakiety, które pomagają utożsamić się z postacią, np. magiczne książki czy walizkę detektywa. Projektując gry, opracowujemy różne zagadki, żeby każdy znalazł coś dla siebie – opowiada Patrycja Curyło.
Podczas pandemii rozszerzyły ofertę o escape roomy online. Obecnie gracze mają do wyboru sześć scenariuszy o odmiennej tematyce. Liczba uczestników biorących udział w rozgrywce jest nieograniczona. Rozwiązywanie zagadek odbywa się w przestrzeniach z widokiem 360 st., specjalnie przygotowanych do gry. Do nich dołączone są interaktywne elementy, które umożliwiają rozszyfrowanie tajemnicy.
– W trakcie pandemii jako branża byliśmy zamknięci przez dziewięć miesięcy. Wtedy pojawił się pomysł przeniesienia biznesu do sieci. Całe wakacje w tamtym czasie poświęciłam na szkolenie z IT, by stworzyć tego typu rozwiązania i na jesieni wystartować z produktem. Okazało się to świetnym pomysłem na integrację dla firm. Obecnie online’owe pokoje zagadek są trochę rzadziej uczęszczane, ale bawią się w nich osoby z całego świata – Azji, Ameryki i Europy – mówi Magdalena Budek.
Rozrywka dla każdego

Przyjaciółki twierdzą, że uczestnikiem escape roomu może być każdy – mały i duży. Często goszczą u siebie grupy wielopokoleniowe, które uzupełniają się wiedzą. Same także uwielbiają tę formę rozrywki.
– Bardzo często gdy jesteśmy za granicą, sprawdzamy, jak tam wygląda ta branża. Nawet jeśli rozwiążemy zagadki dość szybko, staramy się spędzić w tych pokojach maksymalną ilość czasu, żeby po prostu się pobawić. Podczas tych wypraw zauważyłam, że polskie escape roomy są na bardzo wysokim poziomie pod kątem zagadek, pomysłowości i umiejętnej immersji, a gracz czuje się jak bohater filmu – wskazuje Elżbieta Zwolak.
Uważają, że wspólne granie zbliża ludzi. Niejednokrotnie były świadkami niezwykłej integracji obcych sobie osób.
– Bywały u nas grupy nowych pracowników, którzy w ogóle się nie znali. Szef wysłał ich do escape roomu, by poznawali się, rozwiązując zagadkę. Obserwowałyśmy takie zdarzenia z zaciekawieniem, a rezultat był taki, że po opuszczeniu pokoju te osoby zachowywały się w stosunku do siebie jak starzy znajomi. Wspólna gra bardzo przełamuje lody – twierdzi Magdalena Budek.
Cele i plany

W escape roomie wszyscy znowu możemy być dziećmi i zatopić się w tajemnym świecie. Ponadto, rozwikłując zagadkę, odrywamy się na chwilę od spraw życia codziennego. Ta rozrywka działa relaksująco, pozwala się skupić na tym co tu i teraz. Ideą escape roomów jest również to, że do udziału w grze nie potrzeba wiedzy tematycznej, bo wszystkie elementy układanki znajdują się na miejscu.
– Chcemy zaskakiwać każdym nowym pokojem lub produktem. Aktualnie pracujemy nad tym, by uczestnicy decydowali o losach bohaterów scenariusza i o finale zagadki. Naszym celem jest wzbudzanie jak największej radości. Zagadki projektujemy tak, by gracze musieli ze sobą współpracować – zaznacza Patrycja Curyło.
W niedalekiej przyszłości zamierzają opracować aplikację pozwalającą na wprowadzenie elementów zagadek do instytucji kultury, muzeów i zabytków.
– Uważamy, że poznawanie miejsc w taki sposób będzie jeszcze atrakcyjniejsze. Zachęci do odkrywania historii i legend związanych z dobrami kultury. Aplikacja będzie dostępna na telefon, a w niej znajdą się opracowane zadania i zagadki związane z konkretnym miejscem. Spacerując, będziemy mogli aktywnie poznawać przeszłość zamku czy teatru. Chcemy podjąć współpracę z krakowską filharmonią. Marzy nam się także kooperacja z krakowskim zoo, ale też z innymi, mniej znanymi miejscami. Aplikacja jest obecnie w fazie programowania, dostępna będzie w czwartym kwartale tego roku – zapowiada Patrycja Curyło.