Z ponad 200 reprezentacji obecnych na Olimpiadzie w Londynie tylko dwie wspierane są przez banki. Wśród 11 oficjalnych sponsorów chyba najbardziej widoczna jest Visa. Potentat na rynku kartowym jest wszędzie: od telewizji, przez Facebooka, Youtube, aż po Twittera. Twarzą olimpijskiej kampanii jest jamajski sprinter Usain Bolt, który oswaja kibiców z technologią zbliżeniową. Sam jej się uczy, co można obejrzeć na Youtube. O postępach informuje na Facebooku i na Twitterze. Rekordzista świata w biegu na 100 i 200 metrów został „innovation ambassador” Visy.
Sir Steve Redgrave, jeden z najbardziej utytułowanych wioślarzy w historii sportu, jest zwykłym ambasadorem, ale również został zaangażowany do promocji nowych technologii. Na otwarciu oficjalnego londyńskiego „olimpic megastore” w Hyde Parku, po raz pierwszy w życiu dokonał transakcji płatniczej telefonem komórkowym, Samsugiem Galaxy S3.
Visa po raz pierwszy w swojej 26-letniej historii sponsora igrzysk promuje na olimpiadzie produkt: karty zbliżeniowe i technologię zbliżeniową. A konkretnie swoje karty. W niektórych miejscach, jak np. w Stradsford Olimpic Park akceptowane są tylko karty z jej logo. Visa od dawna dba o swój biznes. W ubiegłym roku kibice dostali furii, kiedy okazało się, że bilety na olimpiadę można kupić w przedsprzedaży tylko płacąc kartami Visy. Na kilka tygodni przed rozpoczęciem igrzysk, Visa zażądała ustawienia 12 bankomatów na terenach gdzie będą rozgrywane zawody, które wypłacają pieniądze tylko kartami z jej logo.
Jeśli w Olimpiadę zainwestowało się 100 mln dolarów to się żąda. Pytanie czy nie są to pieniądze trochę zmarnowane. Visa wiązała z zawodami w Londynie wielkie nadzieje, bo wydawało się, że jest to znakomity rynek do promowania płatności zbliżeniowych. Londyńczycy od kilku lat zbliżeniowo otwierają bramki wejściowe do metra. Oyster, tak nazywa się plastikowa karta, która zastąpiła okresowe bilety papierowe, świetnie się przyjął. Karty zbliżeniowe przyjąć się jednak nie chcą. Brytyjczycy, naród przecież wygodny, życie sobie ułatwiający, jakoś do kart zbliżeniowych nie chcą się przekonać. Główny powód ot obawy o bezpieczeństwo transakcji.
Na dokładkę londyński transport nie zdążył przygotować infrastruktury do obsługi kart zbliżeniowych w autobusach i metrze. Zbliżakami będzie można płacić za przejazd dopiero pod koniec roku. O ile mi wiadomo tylko w jednej linii autobusowej, kursującej do Oxfordu można kupić bilet zbliżeniowo, w ramach pilotażu.
Nie do końca wyszedł tak jak powinien układ z Samsungiem. Producent wypuścił na rynek telefony do płatności zbliżeniowych tuż przed Olimpiadą i nie było żadnych szans, żeby upowszechniły się w większej ilości w czasie igrzysk. Visa skupiła się głównie na tym, żeby telefony dostali jej klienci z półki VIP. Sir Steve Redgrave wyraźnie się z niego ucieszył. Powiedział „Daily Telegraph”, że wyrobił sobie pierwszą kartę kredytową na igrzyska w Los Angeles w 1984 r. a tu proszę, minęło parę lat i można płacić komórką.
Visa przekonuje, że są to pierwsze „zbliżeniowe” Igrzyska. Jak na razie zanosi się tylko na to, że kartowemu gigantowi uda się, co najwyżej przybliżyć ideę płatności zbliżeniowych klientom.
Polakom niczego tłumaczyć nie trzeba, bo u nas karty zbliżeniowe stały się już niemal standardem. Na rynku jest ich już ponad 10 mln, Liczba terminali POS do końca roku wyniesie 100 tys. Już niedługo pojawią się na rynku komórki działające w technologii zbliżeniowej. ING Bank Śląski kończy przygotowania do testów wśród wybranej grupy klientów smartfonów z anteną NFC. Przynajmniej pod tym względem jesteśmy lepsi od większości krajów Zachodu. Dość powiedzieć, że w Niemczech dopiero dwa tygodnie temu niemieckie banki, w ramach pilotażu zaczęły wydawać naklejki wyposażone w technologię NFC. Sto lat za Polakami.Ciekawi mnie bardzo ile kart zbliżeniowych Pekao sprzedała w strefach kibica w czasie Euro 2012, gdzie można było płacić tylko zbliżeniowo (za wyjątkiem Warszawy). Próbowałem się dowiedzieć, ale jest to jeden z najbardziej małomównych banków na rynku. Może nie ma się czym chwalić?
Wracając do igrzysk, Visa nie jest jedyną firmą z branży finansowej, która wyłożyła pieniądze na Olimpiadę. Półpaństwowa Lloyd’s Banking Group jest partnerem organizatora Londyn 2012, zasilając jego kasę 63 mln dolarów.
Citi Group sponsoruje amerykańską reprezentację, a Commonwealth Bank, australijską.