Do Wrześni zwabił nas zlot miłośników kaczek. Podobno jest ich w Polsce blisko pięćdziesięciu. Na rynku stawili się gromadnie. Wszyscy radośni, wyraźnie szczęśliwi ze wspólnego spotkania. Potem ruszyli gdzieś dalej, wszem i wobec głośno sygnalizując swoją obecność. Zjechali się tu pozytywnie zakręceni miłośnicy legendarnych citroenów 2CV. Gdy odjechali, zaczęliśmy (z nawyku) sprawdzać okoliczne restauracje. Z góry spodziewając się kulinarnej przeciętności. A tu odkrycie. Prawdziwa oaza smaków o dosyć skomplikowanej nazwie. Wyjątkowa Winiarnia We-We. Gustownie urządzone piwnice, dyskretna obsługa. A karta win? Wiele warszawskich restauracji mogłoby tu po nauki przyjeżdżać. Dość stwierdzić, że każde z win miało precyzyjnie rozszyfrowane szczepy winogron (w tym wszystkie wina francuskie) Zjawisko w skali polskiej. W menu wiele smakowitości. Wybraliśmy różowe i delikatne wieprzowe polędwiczki (38 zł). Z grillowanymi warzywami i ziemniaczanym racuchem (a` la roesti). Wszystko w akompaniamencie smakowitego „winnego” sosu. Mimo że win w karcie mnogość (ponad 80), od razu wypatrzyliśmy jedno, które w polskich restauracjach jest zdecydowaną rzadkością. Szlachcica z Beaujolais, do tego ulubieńca wieprzowych polędwiczek. Morgon, 2006, Doudet Naudin (115 zł). Gdy go napowietrzono i podano
dobrze schłodzonego (15 st. C)
polędwiczki wprost oszalały ze szczęścia. My także.
Wyjątkowa Winiarnia „We-We”
ul. Rynek 7
Września, woj. wielkopolskie
