Ubiegły tydzień minął pod znakiem dużego ruchu na akcjach PBG i Polimeksu-Mostostalu oraz wielu spekulacji o ich przyszłości. Podsyciła je jeszcze deklaracja wicepremiera Pawlaka o możliwej nacjonalizacji.
— Obroty akcjami PBG i Polimeksu są na tyle duże, że w grze są nie tylko drobni inwestorzy. Mocno przecenione akcje mogą interesować fundusze inwestycyjne. Biorąc pod uwagę ogromne zadłużenie PBG, nie liczyłbym w tym wypadku na inwestora branżowego. Bardziej prawdopodobne jest to w przypadku Polimeksu, który może mieć przejściowe problemy z płynnością, ale nie tak groźne jak PBG — mówił makler jednego z brokerów.
Wczoraj na rynku było już spokojniej. — Gdyby akcje skupował inwestor, obroty byłyby nadal wysokie. Myślę, że taki wzmożony ruch spowodowała informacja o ewentualnej nacjonalizacji tych firm. Żeby dziś wejść do PBG, trzeba być bardzo odważnym. Dobra wiadomość dla Polimeksu to deklaracja GDDKiA o szybszym wypłacaniu pieniędzy za wykonane roboty — mówi Tomasz Duda z Ipopemy.
Niemal wszyscy szefowie branżowych firm i branżowych organizacji są zdania, że jeśli PBG i Polimex chcą przetrwać, muszą znaleźć inwestora. Pytanie, kto nim zostanie. Po rynku krąży mnóstwo spekulacji.
— Przyglądamy się wszyscy. Akcje kupować najlepiej, kiedy jest tanio, czyli teraz. Jednak skala problemów w obu spółkach jest tak duża, że trudno przewidzieć, czy ktokolwiek się zdecyduje na taki ruch — mówi szef jednej z dużych firm budowlanych.
Burzenie porządku
Po rynku krążą informacje, że inwestycją w obie budowlane grupy może być zainteresowana Hélene Zaleski, prezes holdingu inwestycyjnego Carlo Tassara, należącego do rodziny francuskich finansistów, która w Polsce jest znana jako szefowa rady nadzorczej Alior Banku. Ona sama jednak temu zaprzecza.
— Alior Bank w żaden sposób nie skupuje akcji spółek budowlanych ani dla siebie, ani dla swoich klientów, w tym grupy Tassara — mówi Hélene Zaleski. Czy zainwestuje sama?
— Nie omawiam moich inwestycji w gazetach — ucina inwestorka. Kilka lat temu Carlo Tassara było niewielkim akcjonariuszem grupy Vinci, jednego z największych francuskich holdingów budowlanych, właściciela m.in. polskiego Warbudu.
— Dzięki przejęciu Polimeksu czy PBG Vinci mogłoby wejść na rynek budownictwa przemysłowego i energetycznego — zauważa jeden z ekspertów.
Jego opinii nie podziela szef jednej z międzynarodowych grup budowlanych.
— Struktura Vinci jest jedną z najlepszych we Francji. Spółka kontroluje w Polsce kilka podmiotów z branży budowlanej, które w żaden sposób nie wchodzą sobie w drogę. Zakup Polimeksu — giganta ze zdywersyfikowanym portfelem — ten korporacyjny porządek by zburzył. Myślę, że bardziej prawdopodobne jest, że to Grupa Carlo Tassara wejdzie do akcjonariatu Polimeksu — mówi menedżer.
Trupy w szafie
Pomysł akwizycji nie przypadł do gustu także prezesowi Warbudu.
— Nie będziemy przejmować spółek, które mają problemy. Zakupy, szczególnie w dzisiejszych czasach, niosą za sobą bardzo wysokie ryzyko. Obawiałby się trupów w szafie. Moglibyśmy przejmować ewentualnie niedokończone albo nawet nierozpoczęte kontrakty — mówi Jerzy Werle, prezes Warbudu.