Sąd okręgowy w Katowicach zasądził od byłego prezesa ZRUG Zabrze i od ubezpieczyciela Allianz 6,15 mln zł z odsetkami. Podstawą roszczenia była umowa ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej członków władz spółek (tzw. polisa D&O). Wystąpiła z nim spółka Stalprofil, która domagała się 9,4 mln zł odszkodowania za straty poniesione w związku z zarządzaniem sprawami ZRUG Zabrze (jest to obecnie oddział Stalprofilu) w latach 2012-15, przy realizacji kontraktu na budowę gazociągu DN 700 relacji Szczecin-Gdańsk. Wyrok jest nieprawomocny.

Wysokie odszkodowania
Dawno już nie było słychać o tak dużej wypłacie z polisy D&O. Sylwia Kozłowska, dyrektor departamentu OC w firmie Willis Towers Watson Polska, wspomina, że ostatnie doniesienia dotyczyły Huty Metali Nieżelaznych Szopienice w związku ze słynnymi pod koniec pierwszej dekady XXI wieku opcjami walutowymi. Wtedy roszczenie opiewało na 15 mln zł.
– Tamten kryzys uruchomił zresztą pierwszą znaczącą falę roszczeń zgłaszanych do polis D&O. To wtedy dowiedzieliśmy się, że z tych polis ubezpieczyciele również wypłacają odszkodowania – i to całkiem niemałe – mówi Sylwia Kozłowska.
Jej zdaniem kolejna fala takich spraw dopiero przed nami. Jej nowym źródłem będzie osłabienie gospodarcze związane z pandemią. Gdy pojawiają się problemy, spółka albo jej akcjonariusze czy udziałowcy zaczynają szukać winnych. Pierwszym celem jest zarząd.
– Sytuacja gospodarcza dzisiaj weryfikuje, które ze spółek potrafiły w obliczu problemów przeorganizować się i dostosować oraz miały plany ciągłości działania. Mniej zaradne i przewidujące zarządy mogą mieć kłopoty. Do tego nie mogą bronić się niewiedzą, bo wymaga się od nich dużej staranności, a w dodatku ich wina jest domniemana, a więc to oskarżony członek zarządu musi wykazać, że nie jest odpowiedzialny za dane zdarzenie – tłumaczy Sylwia Kozłowska.
Dlatego obecnie zainteresowanie menedżerów zawieraniem i kontynuacją polis D&O jest coraz większe.
– I nie dotyczy to tylko dużych firm, ale też mniejszych, nawet start-upów. To inny trend niż ten sprzed kilku lat. Obecnie rzadko padają pytania, czy wykupić polisę D&O. Koncentrują się one raczej wokół zakresu ochrony i adekwatnego limitu odpowiedzialności – mówi Sylwia Kozłowska.
Zmiana frontu
Jednocześnie jednak o polisę D&O jest coraz trudniej. Ci, którzy nie pomyśleli o takim zabezpieczeniu wcześniej, dzisiaj mogą mieć problem z jego pozyskaniem.
– Nie jest łatwo uzyskać ofertę D&O. Ubezpieczyciele w obliczu finansowych problemów spółek i możliwych przyszłych roszczeń są bardziej wyczuleni na oferowanie tej ochrony i selektywnie podchodzą do jej udzielania. Ograniczają swój apetyt na to ryzyko, zmniejszają dostępne pojemności, znacząco zwiększają ceny – nawet o kilkadziesiąt czy kilkaset procent. Zdarza się też, że odmawiają złożenia oferty dla niektórych branż – przyznaje Sylwia Kozłowska.
– Na naszym rynku średnia stawka odnowieniowa polisy D&O wzrosła średnio o 20-40 proc. rok do roku. Większe wzrosty odczuły branże dotknięte przez COVID-19 – wtóruje jej Paweł Wojskowicz, dyrektor obsługi klienta w dziale FinPro (ubezpieczenia finansowe i profesjonalne) firmy brokerskiej Marsh Polska.
Powodem wzrostu stawek D&O nie jest jednak pandemia, która wpłynęła tylko na ich większą zmienność.
– Od kilku lat światowy rynek ubezpieczeń członków zarządu przynosił straty największym graczom na rynku. Składki były bardzo niskie i nie bilansowały wypłat na rynkach australijskich czy amerykańskich. Już w końcówce 2018 r. widzieliśmy odbicie cen na rynkach międzynarodowych. Ten trend mocno przyspieszył w minionym roku – mówi Paweł Wojskowicz.
Nowe ograniczenia
Obecnie nawet klienci, którzy mają czystą historię szkodową w zakresie D&O, muszą mierzyć się z utrudnionym dostępem do ofert i znaczącym wzrostem poziomu składki w stosunku do poprzedniej polisy.
– Pomimo tego składki oferowane przez polskich ubezpieczycieli są nadal na dość niskim poziomie w porównaniu do tych oczekiwanych przez ubezpieczycieli rynków zachodnich. Podobnie zakres oferowanej ochrony jest często dużo szerszy niż ten dostępny poza Polską – mówi Agata Żbikowska, lider linii finansowej w firmie STBU Brokerzy Ubezpieczeniowi.
Dodaje, że obecnie każdy ubezpieczyciel w celu przedstawienia oferty D&O wymaga nie tylko wyników finansowych, ale też odpowiedzi na kilka pytań dotyczących sposobu funkcjonowania spółki w dobie pandemii. Potem, bazując na odpowiedziach, ubezpieczyciele mogą wprowadzać dodatkowe wyłączenia, w szczególności związane z wpływem sytuacji pandemicznej na finanse spółki.
– Przykładowo, jeżeli pandemia koronawirusa i ograniczenia wprowadzone przez rządy spowodowały spadek przychodów większy niż 25 proc. w stosunku do ubiegłego roku, to możliwe jest wprowadzenie wyłączenia bankructwa lub niewypłacalności, co wprost przekłada się na brak ochrony w zakresie zobowiązań publicznoprawnych. z art. 107 i 116 Ordynacji podatkowej, czyli jeden z najbardziej kluczowych zakresów ochrony ubezpieczenia D&O – zwraca uwagę Agata Żbikowska.
Koszty prawne
Polisa D&O zapewnia nie tylko wypłatę odszkodowania w przypadku, gdy członek zarządu przegra sprawę. Jedną z najważniejszych funkcji tej polisy jest swego rodzaju assistance prawny.
– To tym bardziej istotne, bo podobne sprawy nie rozwiązują się szybko. W przypadku ZRUG Zabrze, błędy pochodziły z lat 2021-15. Samo roszczenie zostało wniesione do sądu w 2018 r., a o wyroku czytamy 2021 r. Podczas gdy sprawa się toczy, potrzebne jest finansowanie działań prawnych i wsparcia pełnomocnika. Te koszty może pokryć ubezpieczyciel – tłumaczy Sylwia Kozłowska.