Polka też potrafi, czyli... szumisie

Anna DruśAnna Druś
opublikowano: 2014-10-10 00:00

Szumiący miś do uspokajania niemowląt jest na rynku od miesiąca i mimo braku reklamy trąbi o nim cały rodzicielski internet. Warszawski start-up znakomicie wstrzelił się w niszę

Szumisia wymyśliły oczywiście przedsiębiorcze mamy, które miały dosyć stania nad męczonym przez kolki niemowlęciem z suszarką albo odkurzaczem. Mama graficzka czuwała nad projektem i wizerunkiem firmy, mama dziennikarka znalazła na Dolnym Śląsku producenta szumiącego serca i szwalnię, a mama marketingowiec zorganizowała finansowanie i spięła marzenia w biznes.

MIŚ SZUMI, NIEMOWLĘ ŚPI, MAMA ODPOCZYWA:
MIŚ SZUMI, NIEMOWLĘ ŚPI, MAMA ODPOCZYWA:
Pluszowy miś kosztuje 120 zł i jest łatwy do chwytania lub zawieszania. Ma wbudowane urządzenie nadające tzw. biały szum, którego natężenie można regulować lub całkiem wyłączyć. Po wyjęciu tego „serca” miś zmienia się w zwykłą przytulankę.
www.whisbear.com

— Biznesplan zakładał, że bez reklamowego wsparcia będziemy na początku sprzedawać 1-2 szumisie dziennie, tymczasem już sprzedajemy 20 tygodniowo — mówi Zuzanna Sielicka-Kalczyńska, zawodowo mama i marketingowiec oraz formalna właścicielka firmy Szumisie. Założyła ją wprawdzie z przyjaciółkami: Anną Skórzyńską i Julią Sielicką-Jastrzębską, ale w spółkę przekształci ją dopiero po spłacie kredytu zaciągniętego na jej uruchomienie. Firma podkreśla, że jej produkt jest od początku do końca polski — od pomysłu, przez design po materiały i wykonanie. Na razie jedynym kanałem dystrybucji jest sklep internetowy szumisie.pl, ale właścicielka już myśli o wynajmie powierzchni na showroom i magazyn, a w niedalekiej przyszłości także o własnym zakładzie produkcyjnym. Tempo, w jakim pomysł chwycił, zaskoczyło nawet same pomysłodawczynie.

— Wiedziałam, że to dobry produkt i rynkowa nisza, ale nie przypuszczałam, że wieść o nim rozejdzie się po kraju tak szybko, i to zupełnie bez reklamowego wsparcia — przyznaje Zuzanna Sielicka-Kalczyńska.

Wiedzę o tym, że szumu już nie trzeba puszczać sobie z komputera, lecz można go zawiesić na łóżeczku, a nawet do niego przytulić, rozeszła się głównie pocztą pantoflową, której na imię Facebook. „Nasz wybawca. Ja mam wolne ręce, a jej szumi. No i nie musimy siedzieć w kuchni #szumisie” — napisała trzy dni temu na swoim profilu znana blogerka parentingowa Maria Górecka, a chwilę potem wieść o nowym wynalazku polubiło 158 osób, dopytując się, co to takiego. Sam fanpage Szumisiów w miesiąc znalazł 1000 fanów. Szumiący sposób uspokajania niemowląt polecają nie tylko doświadczone mamy, ale także pediatrzy i psychologowie dziecięcy.

— Szum jest doznaniem słuchowym, które dziecko odbiera już w czasie życia płodowego. Wszystkie dźwięki po urodzeniu są dla niego doznaniem nowym, mogącym powodować rozdrażnienie, stąd powrót do doznań znanych z okresu ciąży działa nań uspokajająco — mówi Agnieszka Sternak, specjalistka od integracji sensorycznej, którą firma Szumisie poprosiła o opinię.

Szumisie powołują się również na prace amerykańskiego psychologa Harveya Karpa, który jest wręcz piewcą uspokajania niemowląt szumem. Prace nad wynalazkiem trwały 3,5 roku, a wdrożenie do produkcji pochłonęło 100 tys. zł. Zalewana pytaniami o dostępność misia poza granicami Polski firma już myśli o ekspansji na inne rynki.