Nie tylko premier Donald Tusk zaczyna nabierać szerszego, europejskiego, spojrzenia na świat. Podobnie postępują jego koledzy ze spółdzielni Świetlik, która w latach 80. zatrudniała na różnych stanowiskach znaczną część opozycji antykomunistycznej, a po 1989 r. elity politycznej i gospodarczej demokratycznej Polski — premiera Donalda Tuska jako szeregowego robotnika. Ci z dawnych spółdzielców, którzy w 2013 r. postanowili ponownie działać razem pod szyldem Spółdzielnia Świetlik--Reaktywacja właśnie szykują otwarcie oddziału w Norwegii. To część projektu tworzenia zagranicznych biur handlowo-inwestycyjnych. Po Norwegii ma przyjść kolej na Londyn i Berlin.

Mali mogą więcej
W założeniu zagraniczne biura Świetlika-Reaktywacji mają reprezentować w walce o zamówienia konsorcja polskich firm, których uczestnikom byłoby trudno samodzielnie występować w roli generalnych wykonawców na zagranicznych budowach. Ideą przedsięwzięcia jest łączenie ze sobą krajowych partnerów, którzy wzajemnie siebie potrzebują, by zdobyć zagraniczne zamówienie.
— To projekt zarówno dla firm wykonawczych, których nie stać, by samemu realizować kontrakty za granicą, jak i tych, które nie mają struktur technicznych i wykonawczych, a byłyby gotowe wyłożyć kapitał, by partycypować w zyskach po rozliczeniu poszczególnych inwestycji — tłumaczy Tomasz Chodnikiewicz, prezes Świetlika- -Reaktywacji. Zaznacza, że wspólna reprezentacja na rynkach zagranicznych pozwala zmniejszyć ryzyko i koszty, które są głównym powodem rezygnacji z operacji zagranicznych. Tymczasem jest tam potencjał do wykorzystania.
— Norwegia to kraj o dużych możliwościach inwestycyjnych, których głównym źródłem finansowania są dochody ze sprzedaży ropy i gazu. Rząd norweski planuje wielomiliardowe inwestycje w infrastrukturę. Już dzisiaj stolica Norwegii, Oslo, to wielki plac budowy. Mamy gotową infrastrukturę firm i osób, które bezpośrednio będą wspierały nasze działania w Norwegii. Nasz projekt jest jak najbardziej realny i ma swoje uzasadnienie biznesowe — zapewnia Tomasz Chodnikiewicz.
Polonijny pomysł
Infrastruktura firm i osób, które będą wspierały działania Świetlika- Reaktywacji, to norweska Polonia. Ludzie, którzy wyjeżdżali z Polski w latach 80., są dzisiaj właścicielami okrzepłych firm doradztwa podatkowego, biur tłumaczeń i kancelarii prawnych. To oni wpadli na pomysł przedsięwzięcia przy okazji emigracyjnych obchodów rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja, na które przedstawicieleŚwietlika byli zaproszeni jako reprezentanci pierwszej Solidarności. Zainteresowanie norweską inicjatywą zgłosiła potem solidarnościowa emigracja z Wielkiej Brytanii i Niemiec.
— Kiedyś działaliśmy jako jedno środowisko. Czasami się spotykamy, jak np. 30 sierpnia 2014 r. podczas premiery filmu o Arkadiuszu Rybickim. Pomysł zaczął się więc rozchodzić pocztą pantoflową — opowiada Tomasz Chodnikiewicz. W Polsce przedsięwzięcie wsparł związek Pracodawcy Pomorza, skupiający 700 firm zatrudniających 55 tys. ludzi.
— Jeśli chodzi o Norwegię, to tak się składa, że większość działających tam polskich firm pochodzi z województwa pomorskiego. Dlatego postanowiliśmy wspierać tę inicjatywę. Pomogliśmy Świetlikowi-Reaktywacji nawiązać kontakty z NHO, czyli największym związkiem pracodawców w Norwegii. Do pierwszego spotkania już doszło, a trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie na rynku norweskim bez kontaktów z tą organizacją — mówi Tomasz Limon, dyrektor zarządzający Pracodawców Pomorza.