Jedni są absolutnie przeciw, inni są przeciw, ale chcą rozmawiać, a jeszcze inni właściwie są za, ale chcieliby modyfikacji warunków. Sprawa wprowadzenia podatku od obrotów sklepów wielkopowierzchniowych wzbudza olbrzymie emocje wśród działających w Polsce sieci sklepów.

Według ostatniej propozycji Prawa i Sprawiedliwości, podatkiem miałyby być objęte sklepy o powierzchni ponad 250 mkw. i miesięcznych przychodach ponad 700 tys. zł. Maksymalna stawka podatku obrotowego wyniosłaby 2 proc., co miałoby przynieść budżetowi około 3,5 mld zł rocznie.
Kwota wolna dla handlu
W poniedziałek własną propozycję opodatkowania przedstawiła Polska Grupa Supermarketów (PGS), zrzeszająca kilkadziesiąt rodzimych firm, prowadzących sklepy m.in. pod szyldem TopMarket, Minuta8 i Delica. W całym kraju działa w jej ramach ponad 500 placówek, których łączne obroty przekraczają 3 mld zł.
— Opowiadamy się za podatkiem obrotowym, ale takim, który chroni małych, polskich przedsiębiorców. Podatek powinien być skonstruowany tak, by — oprócz wsparcia dla budżetu — wspierał też drobnych polskich przedsiębiorców. W obecnie proponowanej przez PiS formie podatek uzależniony od metrażu sklepu uderzyłby nie tylko w międzynarodowe koncerny i największe sieci, ale też we właścicieli pojedynczych sklepów — mówi Michał Sadecki, prezes PGS.
Proponuje, by nie uzależniać podatku od wielkości powierzchni handlowej, tylko od obrotów przedsiębiorstw, które są właścicielami sklepów. Proponuje kilka progów podatkowych: firmy o obrotach poniżej 100 mln zł nie płaciłyby nic, od przychodów między 100 a 200 mln zł odprowadzałaby 0,1 proc. i tak dalej — aż do najwyższego progu 7,5 mld zł, powyżej którego największe sieci musiałyby oddać fiskusowi w postaci podatku 6,5 proc. obrotów.
— Uważam, że to byłoby sprawiedliwe rozwiązanie, 100 mln zł obrotów można w nim uznać za „kwotę wolną od podatku”. W naszej grupie jest kilka firm, które osiągają większe przychody i także zostałyby objęte podatkiem, ale zdecydowanie najwięcej płaciłyby najsilniejsze zagraniczne sieci, które obecnie mogą przez lata wykazywać straty i nie odprowadzająpodatku dochodowego — mówi Michał Sadecki.
Niedzielny zakaz
Przedstawiciele PGS proponują też, by podatek objął nieuwzględnione obecnie w projekcie firmy dystrybucyjne, prowadzące również sprzedaż detaliczną (hale cash & carry) i przedsiębiorców, prowadzących sprzedaż w internecie.
— Chcemy wywołać dyskusję nad rozwiązaniami systemowymi, bo proponowany podatek to rozwiązanie częściowe i doraźne. Uważam, że wraz z wprowadzaniem takich zmian dla branży powinniśmy wrócić m.in. do tematu zakazu handlu w niedzielę — mówi Michał Sadecki. W ostatnim czasie przedstawiciele branży, tacy jak Polska Organizacja Handlu
i Dystrybucji (zrzeszająca zagraniczne sieci), apelowali do rządu o przeprowadzenie szerokich konsultacji w sprawie nowego podatku. W tym tygodniu konferencje w tej sprawie organizują Polska Izba Handlu, w której silną pozycję ma Eurocash, największy polski dystrybutor, a także nowo powstałe Stowarzyszenie Polskich Sieci Detalicznych, w którym są takie sieci, jak MarcPol, Piotr i Paweł, Polomarket i Stokrotka. © Ⓟ