Rząd szykuje ofensywę dla zwiększenia limitów emisji CO2. Bo dzieląc to, co jest, wywoła burzę w przemyśle.
Polska zbiera się po nokaucie, jaki otrzymała ze strony Komisji Europejskiej (KE) w marcu. Ratując załamujący się rynek handlu emisjami w Unii, KE ograniczyła Polsce o 26, 7 proc. limit uprawnień do emisji CO2. To skazuje przemysł na wegetację, a gospodarkę na załamanie. KE przyjęła, że Polska będzie rozwijać się w tempie 4,6-5,2 proc. Tymczasem wczoraj, przedstawiając prognozy podała, że PKB Polski wzrośnie w 2007 r. do 6,5 proc. Wczoraj w Business Centre Club (BCC) przedstawiciele rządu zaprezentowali działania dla zminimalizowania skutków fatalnej decyzji KE o limitach.
Jan Szyszko, minister środowiska, promował włączenie do międzynarodowego handlu emisjami pochłanianie CO2 przez lasy. Sprzedaż powstałych dzięki temu nadwyżek CO2 prowadziłyby w drodze aukcji Lasy Państwowe. Przemysł się sprzeciwia, bo oznaczałoby wzrost kosztów.
Najważniejsze dla gospodarki branże alarmują, że 208,5 mln ton uprawnień na lata 2008-12 to stanowczo za mało. O limity konkurują m.in. energetyka, cementownie, przemysł wapienniczy, hutnictwo szkła, ceramiczny, chemia, hutnictwo żelaza. Batalia będzie ostra — nawet w łonie rządu rysuje się różnica zdań. Według ministra środowiska, najbardziej sprawiedliwy byłby podział procentowy, podobny do tego z lat 2005-07. Wówczas najwięcej otrzymałyby elektrownie, czyli ci, którzy emitują najwięcej. Zdaniem pozostałych branż, byłaby premia dla maruderów za zaniedbania dotyczące redukcji emisji CO2.
— Nie możemy zgodzić się z takim podziałem. Ogranicza się produkcję cementu do 12,9 mln ton, moce cementowni to 17-18 mln, a prognoza mówi, że w 2014 r. Polska będzie potrzebowała aż 23 mln ton — zaznacza Jan Dej ze Stowarzyszenia Producentów Cementu.
Rząd powołał specjalny zespół, z wicepremierem Gosiewski na czele, który m.in. ma opracować scenariusze rozdziału uprawnień do emisji CO2, biorąc pod uwagę zdolności do ich redukcji oraz skutki, jakie one niosą dla programów inwestycyjnych firm.
Polska przygotowuje się też do globalnej kontrofensywy.
— Trwają rozmowy z Japonią, która jest zainteresowana odkupieniem polskiej nadwyżki CO2 (limitów brakuje nam w Unii, ale globalnie mamy nadwyżkę, którą szacuje się na 6-10 mld EUR) — mówi Paweł Sałek, prezes Krajowego Administratora Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji.
Delegacja rządowa złożyła już dwie wizyty w Chinach, by przetrzeć szlaki polskim firmom, które, inwestując tam w nowe technologie, powstałą nadwyżkę emisji gazów mogłyby wykorzystać w kraju.
W Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej trwają też przygotowania do zmiany niekorzystnej dyrektywy UE z 2004 r., dotyczącej systemu handlu emisjami.