Polski hydrożel rusza w szeroki świat

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2024-05-21 20:00

Małopolska firma Artagro, która produkuje hydrożel wykorzystywany w rolnictwie, negocjuje i podpisze wkrótce wielomilionowe kontrakty na dostawy do Afryki i Azji Środkowej.

  • jakie właściwości ma hydrożel produkowany przez Artagro Polska
  • do których państw firma zamierza go sprzedawać w dużych ilościach
  • jakie są dalsze planu rozwoju przedsiębiorstwa
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Hydrożele stosuje się powszechnie już od lat 60. zeszłego wieku. Korzystamy z nich codziennie, choć zazwyczaj nieświadomie. Mają zastosowanie w przemyśle farmaceutycznym i kosmetycznym, m.in. do produkcji opatrunków (przyspieszają gojenie ran), chirurgicznych implantów, np. piersi, i środków czystości, w tym mydeł.

Syntetyczne hydrożele wytwarzane na bazie polimeru kwasu akrylowego czy politlenku etylu znane są jako agrożele i stosowane m.in. w leśnictwie i ogrodnictwie. Tego typu substancja powstaje w fabryce Artagro Polska w Miechowie w Małopolsce.

- Nasz produkt tym różni się od powszechnie dziś stosowanych tzw. technicznych hydrożeli, że ma zdolność nie tylko pochłaniania wody, ale też oddawania jej pod wpływem siły ssącej korzeni roślin. Ponadto jest wytwarzany z najwyższych jakościowo składników i dzięki temu jest dopuszczony do stosowania w produkcji rolno-spożywczej – mówi Marek Ciborowski, współwłaściciel Artagro.

Kilka gramów hydrożelu jest w stanie zaabsorbować litr wody. Możliwych jest nawet 35 tys. takich cykli wchłaniania i oddawania wilgoci, co oznacza, że jedna aplikacja hydrożelu do gleby wystarcza na 5-8 lat uprawy.

Artagro Polska to przedsiębiorstwo założone 20 lat temu przez wynalazcę Edwarda Kulikowskiego. Przez wiele lat pracował on nad stworzeniem superabsorbentu, nazywanego potocznie hydrożelem, który można by wykorzystywać w rolnictwie. Taki wszechstronnie przetestowany i gotowy do komercyjnego użytku produkt powstał w 2019 r. Wtedy jednak wybuchła pandemia COVID-19 i pokrzyżowała plany wejścia na rynek. Ówczesnym właścicielom Artagro udało się zainteresować hydrożelem nadleśniczych i Lasy Państwowe stały się głównym odbiorcą tego produktu. Dzięki hydrożelowi istotnie wzrósł odsetek pochodzących ze szkółek drzewek, które przyjmowały się w docelowym miejscu wysadzenia. Z produktu fabryki z Miechowa korzystała również stołeczna zieleń miejska, zwłaszcza wtedy, gdy z powodu budowy Miasteczka Wilanów w sąsiednich ogrodach królewskich obniżył się poziom wód gruntowych i konieczna była szybka interwencja.

Brak świadomości

- Niestety, świadomość istnienia i przydatności hydrożelu jest w naszym społeczeństwie wciąż minimalna, więc polski rynek nie wystarczy, żeby wypłynąć na szerokie wody. Dlatego, gdy tylko odkupiliśmy przedsiębiorstwo, ruszyliśmy w szeroki świat – mówi Brian Bos, holenderski przedsiębiorca, który jest dziś współwłaścicielem Artagro.

Polski hydrożel został już przetestowany m.in. w Azji Środkowej i Afryce Równikowej. Okazało się, że może być przydatny np. w uprawie bawełny, ziemniaków czy cytrusów.

- To rejony, w których już teraz gospodarka wodna jest pierwszoplanowym problemem egzystencjalnym, a przecież sytuacja z roku na rok się pogarsza. Dlatego każda możliwość zaoszczędzenia wody jest tam na wagę złota. Ponieważ nasz hydrożel pozwala na zmniejszenie zapotrzebowania na wodę nawet o jedną trzecią, zainteresowanie nim jest bardzo duże – mówi Brian Bos.

Na razie Artagro zawarło kilka kontraktów i finalizuje negocjacje w sprawie dwóch dużych umów z prywatnymi firmami rolno-spożywczymi z Kenii i Uzbekistanu.

Wielkie zamówienia

- W każdym z tych przypadków chodzi o zamówienia warte kilkadziesiąt milionów złotych. Mam nadzieję, że podpiszemy kontrakty jeszcze w tym półroczu – mówi menedżer z Holandii.

Zakład produkcyjny Artagro w Miechowie produkuje na razie na małą skalę - do 150 ton hydrożelu rocznie. Jego zdolności wytwórcze dzięki uruchomieniu nowej linii produkcyjnej są jednak znacznie większe, sięgają 7-8 tys. ton. Jeśli uda się zawrzeć duże umowy, wykorzysta je w pełni.

- Wtedy konieczna będzie rozbudowa, ale już nie w Miechowie, bo nie wystarczy miejsca. Zastanawiamy się nad budową drugiej fabryki w Polsce lub rozpoczęciem produkcji bliżej odbiorców – mówi Marek Ciborowski.

W grę wchodzi przede wszystkim Azja, skąd pochodzą główne składniki używane do produkcji hydrożelu.