Polski nie było, sama się skreśliła

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2025-08-18 20:00

Rozpoczęty 15 sierpnia w Anchorage na Alasce serial polityczno-dyplomatyczny zyskał 18 sierpnia drugi odcinek nakręcony w Waszyngtonie.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Donald Trump najpierw rozmawiał z Wołodymyrem Zełenskim w formacie skopiowanym z 28 lutego, kiedy gospodarz razem ze swoim wice Jamesem Vance’em naskoczyli w Gabinecie Owalnym na prezydenta Ukrainy i zarzucili mu igranie trzecią wojną światową. W tej części proporcja personalna tym razem wynosiła nawet nie 2:1, lecz aż 3:1, albowiem Donald Trump mówi przecież czystym Władimirem Putinem. Ich skrócony szczyt na Alasce okazał się klapą, ale prezydent USA został zainfekowany argumentacją agresora. Krym uznaje za odwiecznie rosyjski oraz popiera wyimaginowane wymiany terytorialne – oddanie przez Ukrainę już na zawsze niemal utraconych militarnie obwodów ługańskiego i donieckiego za wycofanie się Rosji ze skrawków obwodów sumskiego i charkowskiego.

Druga część szczytu nie miała precedensu w dziejach Białego Domu. Zagraniczni przywódcy z definicji goszczą tam pojedynczo, wyjątkowo we dwóch lub trzech. Tym razem zleciało się liczne unijno-sojusznicze wsparcie polityczno-psychologiczne Wołodymyra Zełenskiego pod przewodem Ursuli von der Leyen, szefowej Komisji Europejskiej, oraz Marka Ruttego, sekretarza generalnego NATO. Donald Trump zgodził się na zbiorową europejską wizytę, ale zmienił jej formułę. Sami szefowie KE i NATO mogliby uczestniczyć w jego głównej rozmowie z Wołodymyrem Zełenskim, ale rozrośnięty zastęp ambitnych prezydentów i premierów gospodarz odesłał do drugiej części szczytu, już po rozmowie z prezydentem Ukrainy.

Trudno jednoznacznie ocenić, czy nieobecność reprezentanta Polski to nasza wizerunkowa klęska, czy uniknięcie stresu nieskuteczności. W nocy z niedzieli na poniedziałek długo obserwowałem, czy jednak nie poderwie się z Warszawy prezydencki lot o kodzie PLF101. Premierowski PLF102 absolutnie nie wchodził w grę, wszak Donald Trump doktrynalnie nie chce widzieć Donalda Tuska nawet w pakiecie unijnym. Z kolei jego polski pupil Karol Nawrocki byłby nieakceptowalny dla delegacji unijnej. I tak oto Rzeczpospolita z powodu wewnętrznego zablokowania się rywalizujących współszefów władzy wykonawczej wykluczyła się z udziału.