Polskie parki handlowe wchodzą do Rumunii

Paweł BerłowskiPaweł Berłowski
opublikowano: 2020-08-18 22:00

Firma z Poznania chce do końca 2022 r. wybudować sześć parków handlowych w Rumunii. W planach są kolejne

Z tego artykułu dowiesz się

Dlaczego firma Scallier uznała właśnie Rumunię za obiecujący rynek

Jakie wyzwania czekają tam na inwestorów

W jakie obiekty handlowe w Polsce inwestuje Scallier

Scallier, firma z Poznania zarządzająca w Polsce portfelem 46 parków handlowych o wartości 500 mln zł (łącznie z obiektami w komercjalizacji), planuje rozwój na rynku rumuńskim. Zabezpieczyła już tam sześć lokalizacji, które dadzą ponad 40 tys. m kw. powierzchni najmu. Otwarcia parków handlowych planuje od drugiej połowy 2021 do końca 2022 r. Jako pierwsze Funshop Parki (logo, pod jakim sieć ma się rozwijać w Rumunii) powitają Mosnita k. Timisoary, Hunedoara, Rosiorii de Vede, Foscani, Vaslui oraz Vladimirescu k. Aradu.

— Rumuński rynek parków handlowych wchodzi właśnie w fazę gwałtownego wzrostu. Mówimy tu o handlu „powiatowym”, czyli miastach małych i średnich, gdzie konsumentów stać na zakupy, ale nie idzie za tym jeszcze wystarczająca podaż nowoczesnej powierzchni handlowej — mówi Wojciech Jurga, partner zarządzający w Scallier.

Polscy najemcy

Po dwóch latach przygotowań projekt budowy Funshop Parków wchodzi w etap realizacji i to od razu w kilku miejscowościach. Scallier zaprosił do współpracy sieci handlowe działające w Polsce. Choć nie chce jeszcze ujawniać nazw, rozmowy z kilkoma najbardziej znanymi sieciami są już bardzo zaawansowane. Firma liczy na wzajemne wspieranie się w rozwoju z najemcami z Polski. Są też branże, w których dominować będą firmy rumuńskie.

— W naszych parkach przewidzieliśmy strefy gastronomiczne, gdzie w większości będą najemcy lokalni. Branża wyposażenia wnętrz to również często najemcy lokalni, a RTV AGD to właściwie wyłącznie kapitał rumuński. Nie ma natomiast silnych najemców typu fashion czy non-food pochodzących z Rumunii — twierdzi Wojciech Jurga.

Oferta gastronomiczna i usługowa odróżnia planowane obiekty od standardowych parków handlowych znanych w Polsce. Okazało się jednak, że w Rumunii jest na to większe zapotrzebowanie niż u nas.

W Rumunii czas się cofnął

Wojciech Jurga przyznaje, że firma analizowała pod kątem ekspansji wiele rynków środkowo-wschodniej i południowo- -wschodniej Europy.

— Rumunia przyciągnęła nas rosnącą konsumpcją, PKB, względną stabilnością prawną i pewną bliskością kulturowo-historyczną. Istotny był też timing. To on zadecydował, bo Rumunia to Polska, tylko kilka lat wcześniej. Przemiany przyszły później. Benefity związane z przynależnością do Unii Europejskiej pojawiły się dużo później, ale generalne tendencje są zbliżone. Tak samo jak mentalność nastawiona na zmianę i działanie. Dlatego w Rumunii czujemy się trochę jak u siebie, tylko kilka lat wcześniej — tłumaczy Wojciech Jurga.

Szef Scallier wymienia wśród różnic ograniczoną dostępność gruntów, która wynika z uwarunkowań historyczno-geograficznych. Wiele miast leży na terenach górzystych. Zaskoczeniem dla inwestora z Polski były też strefy aktywne sejsmicznie.

— Jest też wiele podobieństw. System prawny jest zbliżony. Procedury planistyczne są podobne. Atmosfera inwestycyjna jest zależna od lokalnych władz i najczęściej przyjazna — wylicza Wojciech Jurga.

Przyznaje, że największym wyzwaniem ekspansji na rynek rumuński było rozpoznanie wszystkich aspektów inwestowania — od zagadnień prawnych przez uwarunkowania lokalne przy zakupie gruntów po znalezienie odpowiednich doradców. Podkreśla, że dla firmy, która tak jak Scallier lokuje kapitał, w inwestowaniu oprócz stopy zwrotu i bezpieczeństwa najważniejszy jest czas. I to właśnie przyswojenie w jak najkrótszym czasie i zaadaptowanie lokalnych procesów do stawianych sobie celów było największym wyzwaniem.

Polak inwestor

Scallier jest firmą zarządzającą inwestycjami, czyli świadczy usługi inwestycyjne na rzecz podmiotów trzecich, dla których pomnaża kapitał przez inwestowanie go w nieruchomości. W ekspansję czy wstępne rozpoznanie rynków inwestuje własne zasoby, a po zidentyfikowaniu konkretnych okazji inwestycyjnych zaprasza wybranych inwestorów do współpracy.

— Mamy ustandaryzowany, dobry produkt inwestycyjny, który jest powtarzalny i którego model jest dobrze znany w Polsce, i w regionie. W tym sektorze inwestuje wiele międzynarodowych firm. Stąd nasza idea dalszego rozwoju Scallier: wykorzystania naszych kompetencji i modelu biznesowego, który świetnie się sprawdza w Polsce i przełożenie go na zagraniczne, rozwijające się rynki — mówi Wojciech Jurga.

Wspomniany model polega na koordynacji i maksymalizacji wartości inwestycji na rynku nieruchomości komercyjnych na rzecz inwestorów. W Polsce Scallier zajmuje się także bieżącym zarządzaniem aktywami na rzecz swoich klientów. Firma specjalizuje się w małych i średnich obiektach handlowych, ma umowy ze 150 najemcami i negocjuje z kolejnymi — w takcie komercjalizacji pozostaje 18 tys. m kw. powierzchni handlowych m.in. w Pszczynie, Modlnicy, Zabrzu, Kościanie, Nakle nad Notecią, Gorlicach, Gostyninie, Ostrzeszowie i Poznaniu. W Rumunii firma już ma lokalny zespół i bazuje na współpracy z lokalnymi architektami i doradcami.

— Jesteśmy przekonani, że to właśnie Rumunia, ze względu na wielkość kraju i ambicje, będzie się w kolejnych latach mocno rozwijała. Parki handlowe wchodzą do miast powiatowych, dostarczając nowoczesną powierzchnię handlową i umożliwiając ekspansję sieciom handlowym w mniejszych ośrodkach, jednocześnie zapewniając mieszkańcom tychże miast dobrą ofertę produktową. Dokładnie tak, jak działo się w Polsce około 10 lat temu — mówi Wojciech Jurga.

Według niego również w Rumunii aktualna sytuacja związana z zagrożeniem epidemicznym przyspiesza trendy obecne od dawna w handlu, działając na korzyść obiektów typu parki handlowe.

OKIEM EKSPERTA

Parki dobre w kraju i za granicą

MAGDALENA FRĄTCZAK, szefowa sektora handlowego w CBRE

Segment parków handlowych w Polsce to około 1,8 mln m kw., czyli 14 proc. całkowitej powierzchni handlowej. Widoczny boom na parki w ostatnich latach wiąże się nie tylko z nasyceniem rynku dużymi powierzchniami. Takie małe obiekty łatwiej wybudować, znaleźć odpowiednie działki, skomercjalizować, a ostatnio również zainteresować nimi inwestorów jako produktem związanym z mniejszym ryzykiem. Nastawione na klientów z sąsiedztwa, którzy robią w nich niezbędne codzienne zakupy, mogą się dzięki temu pochwalić dobrą odwiedzalnością nawet w czasach kryzysu. Jeden z naszych klientów, Immofinanz, rozwija swoją sieć Stop Shopów nie tylko w Polsce, lecz także w Rumunii i stąd wiemy, że to rynek udanych komercjalizacji i z dużym potencjałem.