Popyt na samochody spadł tylko nieznacznie

Ignacy Morawski
opublikowano: 2021-01-06 20:00

Sprzedaż samochodów stanowi jedną z ciekawszych okazji do podsumowania gospodarczego minionego miesiąca. Popyt na nie odzwierciedla bowiem oczekiwania firm i konsumentów dotyczące przyszłej sytuacji finansowej. Dane za grudzień okazały się lepsze od oczekiwań — druga fala epidemii i restrykcji nie uderzyły zbyt mocno w popyt. Może to wskazywać, że ogólna sytuacja finansowa podmiotów gospodarczych i konsumentów istotnoie się nie pogorszyła.

Wprawdzie cały 2020 r. był bardzo słaby, bo sprzedaż samochodów osobowych obniżyła się o ponad 20 proc., ale za większość spadku odpowiedzialne są fatalne trzy miesiące wiosny – marzec, kwiecień i maj. Sprzedaż była wtedy o ponad połowę niższa niż w analogicznym okresie rok wcześniej. W drugiej połowie roku sytuacja się poprawiła, a w grudniu sprzedaż była tylko o 6,1 proc. niższa rok do roku (są to dane wyrównane sezonowo, w przeciwieństwie od podawanych powszechnie na rynku – uważamy, że takie ujęcie lepiej obrazuje fundamentalne trendy). W ostatnim miesiącu roku zarejestrowano 51,5 tys. samochodów osobowych, a po odjęciu efektów sezonowych — 42,8 tys.

Pozytywnym zaskoczeniem jest fakt, że jesienny lockdown nie obniżył istotnie sprzedaży aut. W IV kw. była tylko o 2 proc. niższa niż w trzecim. Świadczy to o tym, że gospodarka powoli adaptuje się do działania w warunkach epidemicznych. Ludzie ograniczają zakupy usług, ale część uwolnionych przez to pieniędzy przeznaczają na zakup towarów. Większość firm zaś jest spokojniejsza o swoją kondycję finansową niż na wiosnę.

O pewnej odporności rynku samochodów może świadczyć fakt, że sprzedaż nie spadła tak mocno, jak nastroje w gospodarce mierzone badaniami ankietowymi. Na wykresie pokazuję, że w przeszłości sprzedaż aut i nastroje konsumentów w indeksie GUS były ze sobą bardzo wyraźnie skorelowane. Teraz to się trochę zmieniło – sprzedaż spadła o parę procent, a raportowane nastroje bardzo mocno. Jak wyjaśnić tę rozbieżność? Możliwe, że nastroje deklarowane w czasie epidemii są znacznie gorsze niż skłonność do wydawania pieniędzy. Ludzie czują egzystencjalny strach, ale ich zachowania ekonomiczne powoli adaptują się do nowych warunków.

Ważnym czynnikiem podbijającym sprzedaż samochodów w grudniu było wejście w życie od stycznia nowych norm emisyjnych, które sprawiło, że dilerzy rejestrowali więcej aut przed końcem roku, by zgodnie z regulacjami móc je wprowadzić na rynek. Warto jednak pamiętać, że podobny efekt wystąpił przed rokiem, ponieważ normy emisyjne są w ostatnich latach regularnie zaostrzane. Nie wydaje się zatem, by był to kluczowy czynnik wpływający na dynamikę rynku. Podane przeze mnie zmiany procentowe uwzględniają sezonowość, która z kolei uwzględnia już w dużej mierze zmiany norm na przełomie roku.

Jaki będzie najbliższy rok? Instytut Samar, zajmujący się analizami rynku motoryzacyjnego, prognozuje, że w tym roku sprzedaż samochodów osobowych wzrośnie o 9,9 proc. Wydaje się, że jest to realistyczna, choć dość ostrożna prognoza. Gdy epidemia zostanie opanowana, wzrost popytu w gospodarce może być bardzo duży, a wtedy dynamika rynku będzie dwucyfrowa.