Porsche e-Macan: z prądem mu do trakcji

Marcin BołtrykMarcin Bołtryk
opublikowano: 2024-02-02 10:33

Coś się kończy, coś zaczyna. W Porsche zmierzcha zarówno nad sześcioma, jak i nad czterema cylindrami. Dnieje wyłącznie nad bateriami. Trzeba wierzyć, że… to będzie dobry dzień.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Jeśli nie lubisz pożegnań, masz dwa wyjścia: albo je polubisz, albo się pospieszysz. Słońce spalinowej motoryzacji jest coraz niżej nad horyzontem. Choć ostateczny zachód zaplanowano w Europie na 2035 r., to niektóre spalinowe modele zajdą za horyzont znacznie szybciej. Czasem trudno jest precyzyjnie określić, kiedy i jakie modele znikną z salonów. Czasem jest to łatwiejsze. Porsche Macan należy do tej drugiej kategorii. Zostało mu naprawdę niewiele czasu.

Południk motoryzacji

Macan od Porsche zadebiutował w 2014 r. Niemal od razu wyznaczył standardy i stał się punktem odniesienia. Reszta średnich SUV-ów mogła tylko marzyć o tym, by być jak Macan. O prowadzenie się rozchodzi, rzecz jasna. Zresztą nikogo nie powinno to dziwić. Wszak to Porsche, arcymistrz inżynierii, profesor prowadzenia i król responsywności. Ktoś kiedyś powiedział, że nieważne za budowę jakiego pojazdu Porsche się zabierze, będzie to tylko i aż 911 w swojej kategorii. Ktoś inny napomknął, że Porsche umie budować wyłącznie 911, a każdy inny model, do stworzenia którego zostanie zmuszone, będzie… 911 w innym nadwoziu. Obaj ktosie mieli rację. Cayenne? Bum! Najlepiej prowadzący się SUV na świecie. Taycan? Trach! Najlepiej trzymająca się drogi i poleceń kierowcy elektryczna limuzyna. Macan? Oczywiście tak samo. Południk jeśli chodzi o średnie SUV-y. Niby SUV, niby rodzinny, ale zupełnie o tym nie pamięta. Mentalnie to 911. Porsche już tak ma. Klientom się to najwyraźniej podoba, bo Macan szybko stał się bestsellerem marki. Rozkochał w sobie kierowców, bo nieważne, czy wybrali budżetową wersję z czterocylindrowym rzędowym silnikiem czy mocarne Turbo S lub GTS z V6 pod maską – nie pozwolił im zapomnieć, że prowadzą Porsche.

W 2018 r. marka gruntownie odświeżyła model, jeszcze bardziej rozpędzając sprzedaż. I gdy wielu z nas wyczekiwało informacji o kolejnej generacji, takowa gruchnęła. Gruchnęła, bo okazało się, że Macan drugiej generacji będzie wyłącznie na prąd. Na szczęście (dla elektrosceptyków) prace nad e-Macanem się przedłużały. Spalinowy Macan doczekał się więc kolejnego face liftingu. Wówczas miałem okazję się z nim pożegnać. Ale jak to mówią – co się odwlecze, to nie uciecze. Macan na prąd właśnie zadebiutował, a debiutując, wyznaczył datę zgonu swojego przodka. Przodka, któremu zawdzięcza ogromny kredyt zaufania.

Spiesz się lub elektryfikuj

Jeśli dostajesz dreszczy na samo wspomnienie o elektrycznych samochodach, a spazmy targają twym ciałem, gdy słyszysz o elektrycznym Porsche, to się pospiesz. Macan w wersji spalinowej będzie jeszcze produkowany. Ale tylko przez trzy miesiące, więc to doprawdy ostatnia szansa, by go posiąść. A co, jeśli się nie wyrobisz? Ano, druga generacja.

Jaka jest? Wymyślona na nowo. Wraz z drugą generacją zbudowaną z wykorzystaniem architektury PPE Macan stał się samochodem wyłącznie elektrycznym. Stał się zarazem początkiem nowej elektrycznej fali w koncernie. Wkrótce na rynku zobaczymy także inne nowe modele EV. Będzie wśród nich następca serii 718 Boxster/Cayman, następca Cayenne i nowy flagowy SUV oznaczony kodem wewnętrznym K1.

Zatem stało się: wyczekiwany (przez jednych z trwogą, przez innych z zaciekawieniem) model zadebiutował. Znamy osiągi, ceny, parametry. Nie znamy wrażeń z jazdy. Choć auta można już zamawiać, pierwsze zjadą do klientów mniej więcej w połowie roku. W okolicach maja ruszą też testy dla dziennikarzy. Na razie wypada więc zawierzyć słowom twórców tego auta. A co mówią?

– Naszym celem w przypadku w pełni elektrycznego Porsche Macan jest zaoferowanie najbardziej sportowego modelu w swoim segmencie – twierdzi Jörg Kerner, wiceprezes ds. linii produktów Macan w Porsche.

Jak to wygląda na papierze

Nowy Macan ma 4784 mm długości, 1938 mm szerokości i 1622 mm wysokości. Rozstaw osi został zwiększony do 2893 mm – to wartość o solidne 86 mm większa niż w poprzedniku. Przedni i tylny zwis są znacznie krótsze niż w spalinówce.

Z racji specyfiki auta (brak silnika) jest też nieco więcej miejsca na klamoty. W zależności od wariantu i wyposażenia pojemność tylnego bagażnika wynosi do 540 litrów. Dodatkowo pod maską zamiast silnika kryje się teraz frunk, czyli drugi, mniejszy bagażnik. Ma 84 l pojemności. Po całkowitym złożeniu oparcia kanapy pojemność tylnego bagażnika wzrasta do 1348 l. Tych, którzy w Macanie cenili bardziej użytkowe niż sportowe cechy, z pewnością zainteresuje też informacja, że Macan na prąd może ciągać przyczepę o masie do 2 t, czyli takiej samej, jakiej dawał radę spalinowy poprzednik.

Tych, którzy w Macanie cenią bardziej sportowe cechy, spieszę poinformować, że na początku będą dostępne dwie wersje. Macan 4 i Macan Turbo. Obie będą miały układ z dwoma silnikami i baterię o pojemności użytkowej 95 kWh w podłodze. Macan 4 ma moc 408 KM i moment obrotowy 650 Nm, co przekłada się na przyspieszenie do 100 km/h w 5,2 s i prędkość maksymalną 220 km/h. Model Turbo wkracza na terytorium samochodów sportowych, bo ma aż 639 KM, 1130 Nm, przyspiesza do 100 km/h w 3,3 s i osiąga 260 km/h.

Oba warianty mają całkiem niezły zasięg, bo zdaniem producenta na pełnej baterii Macan 4 przejedzie do 613 km, a mocniejsze Turbo do 591 km. Ma to być zasługą m.in. aktywnej aerodynamiki. Współczynnik oporu powietrza to jedynie 0,25. Oznaczałoby to, że nowy Macan jest jednym z najbardziej opływowych SUV-ów na rynku. Porsche podaje też, że akumulator Macana można uzupełnić od 10 do 80 proc. w 21 minut pod warunkiem ładowania z mocą 270 kW. Tyle w kwestii napędu. Co z prowadzeniem? Nisko położony środek ciężkości (ciężkie baterie w podłodze) i błyskawiczna reakcja na gaz to zalety, którymi kusi większość elektryków premium. Porsche nie byłoby sobą, gdyby nie dało popisu inżynierskiego kunsztu i nie sprawiło, by Macan ponownie był wyznacznikiem w klasie, czyli jeździł jak na Porsche przystało.

Jednym z takich popisów jest tylna oś skrętna. Zastosowano ją po raz pierwszy w Macanie. Ma nie tylko zmniejszyć średnicę zawracania (swoją drogą to 11,1 m), ale zaowocować wyjątkową stabilnością przy szybszej jeździe. Kolejną mocną stroną ma być napęd na wszystkie koła z systemem ePTM. Porsche zapewnia, że działa prawie pięciokrotnie szybciej niż konwencjonalny układ 4x4 i może zareagować na poślizg w 10 milisekund. Ponadto o regulacji napędu na wszystkie koła decyduje wybrany program jazdy. W przypadku wariantu Macan Turbo wpływ na przyczepność, stabilność i dynamikę poprzeczną ma również Porsche Torque Vectoring Plus (PTV Plus) – elektronicznie sterowana blokada mechanizmu różnicowego tylnej osi. W wersji turbo standardowo montowane jest zawieszenie pneumatyczne. Współpracuje z dwuzaworowymi adaptacyjnymi amortyzatorami, które w tańszym modelu – ze stalowymi sprężynami – są na liście opcji. Brzmi nieźle… na papierze.

Pean z cennikiem

A jak jeździ? Przekonam się najwcześniej w maju. Za to już teraz wiem, ile trzeba zapłacić za Macana na prąd. Cennik zaczyna się kwotą 386 tys. zł za Porsche Macan 4 i 526 tys. zł za wariant Macan Turbo. Na jakiej się kończy? Z prostej zabawy z konfiguratorem wyszło mi, że wypasiony po dach Macan Turbo może kosztować nawet ponad 750 tys. zł. Opłaca się? No cóż, Porsche jeszcze mnie nie zawiodło swoimi obietnicami, więc kredyt zaufania u mnie ma. Pytanie brzmi: czy ja dostanę kredyt na Porsche?