Pościerajmy się jak unia z unią

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2014-05-30 00:00

W huku otwartego już konfliktu zbrojnego na wschodnich rubieżach Ukrainy prezydent Władimir Putin wykonał ważny krok w stronę odbudowywania Związku Radzieckiego w formule Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (EUG).

Traktat założycielski podpisali trzej autokratyczni prezydenci — car z Kremla oraz Aleksander Łukaszenko i Nursułtan Nazarbajew. Jest zatem pewne, że po szybkiej ratyfikacji przez parlamenty Rosji, Białorusi i Kazachstanu nowa struktura od 1 stycznia 2015 r. zaistnieje.

FOT. Bloomberg
FOT. Bloomberg
None
None

Wzorowana jest teoretycznie na Unii Europejskiej, która powstawała ewolucyjnie. Przypomnę, że bezpośrednim poprzednikiem UE była do 1992 r. Europejska Wspólnota Gospodarcza. EUG również powstaje na bazie istniejących luźniejszych związków państw założycielskich — Unii Celnej oraz Jednolitego Obszaru Gospodarczego. Trzej udziałowcy razem wytwarzają 4 proc. światowego PKB, gdy nasza UE ponad 30 proc. Oczywiście zdecydowanie większe jest znaczenie EUG nie tyle dla globalnej energetyki, ile dla rynku surowców energetycznych.

Powstanie EUG jest sprytnym ruchem Putina, bo zmienia sytuację izolowanej Rosji. Z jednej strony — nie będą już się odbywały dwustronne szczyty UE z Rosją. Ale z drugiej — tylko patrzeć, gdy EUG złoży wniosek o udział w szczytach G8, z których agresor z Kremla został wyrzucony. Od samego początku rysuje się starcie UE i EUG na pograniczu. Spośród sześciu państw objętych polsko-szwedzkim programem unijnego partnerstwa wschodniego trzy — Ukrainę, Mołdawię i Gruzję — można uznać za przyciągnięte. Białoruś już teraz, a prorosyjską Armenię wkrótce — można natomiast wykreślić.

Na razie okrakiem na płocie siedzi na zachodnim brzegu Morza Kaspijskiego zasobny w surowce energetyczne Azerbejdżan. Dla Rosji jest oczywiste, że do EUG wejdzie także wyrwane Ukrainie zagłębie Donbasu, czego UE prawnie nigdy nie uzna. Zatem na razie formułę instytucjonalnej współpracy międzyunijnej skrywa mgła.