Poważne konsekwencje niewinnych kłamstw

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2024-04-22 20:00

Dlaczego twoje drobne półprawdy, wymysły i przemilczenia mogą być bardziej szkodliwe, niż ci się wydaje?

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • czy w życiu zawodowym możesz sobie pozwolić na białe kłamstwa
  • dlaczego powinieneś łączyć szczerość z empatią, kulturą i taktem
  • jak skłonność do ukrywania lub przekręcania prawdy szkodzi twojej psyche
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Czy szefowi i klientom zawsze opłaca się mówić prawdę? Czy kłamstwa mogą być w pewnych okolicznościach uzasadnione? Te pytania często powracają w dyskusjach o etyce zawodowej. Przyjrzymy się im bliżej, analizując zarówno możliwe korzyści, jak też zagrożenia wynikające z całkowitej szczerości w środowisku korporacyjnym. Podczas gdy niektórzy argumentują, że kariera menedżerska lub działalność biznesowa to specyficzna dziedzina, w której oceny moralne nie mają zastosowania, warto się zastanowić, jaki obraz siebie czy firmy powinniśmy promować. Czy chcemy być postrzegani jako marka, która szanuje uczciwość i transparentność? Czy też dla chwilowego komfortu jesteśmy gotowi zrezygnować z prawdy?

Okiem filmowca i filozofa

W komedii „Kłamca, kłamca” obserwujemy losy błyskotliwego adwokata, Fletchera Reede'a (w tej roli Jim Carrey), który zmuszony jest przez jeden dzień powstrzymać się od typowych dla niego łgarstw – wszystko za sprawą urodzinowego życzenia jego kilkuletniego syna. Nagła zmiana zachowania prawnika prowadzi do serii zabawnych, lecz zarazem kłopotliwych sytuacji, ukazując, jak – by użyć eufemizmu – oszczędne gospodarowanie prawdą może sprzyjać osiąganiu zawodowych celów oraz kształtowaniu wizerunku prawdziwego profesjonalisty, podczas gdy prawdomówność nierzadko oznacza problemy.

Refleksje na temat roli kłamstw w biznesie inspiruje również artykuł w „Financial Times”, sugerujący, że rutynowe nieprawdy mogą ułatwiać funkcjonowanie w korporacyjnym środowisku. Autor uważa, że całkowita przejrzystość może przynieść więcej szkody niż pożytku. Jako dowód przywołuje historię pracownika agencji reklamowej, który został zobowiązany do absolutnej szczerości w ramach programu Anonimowych Alkoholików. Następnie ujawnił klientowi, że dotychczas przepłacał za usługi firmy, a na zebraniu z kierownictwem stwierdził, że omawiane sprawy to strata czasu. Nietrudno sobie wyobrazić reakcje innych uczestników spotkania. Z artykułu wynika, że choć szczerość niewątpliwie ma moralne zalety, w kontekście biznesowym jej konsekwencje często są niepożądane.

A może w ogóle nie warto zastanawiać się nad tym wszystkim, bo czyż biznes nie jest dziedziną, która wymyka się naszym osobistym wartościom i zasadom etyki?

Poznaj program kolejnej edycji kongresu "HR Summit" >>

Leszek Kołakowski, wybitna postać w świecie filozofii, przekonywał, że tzw. białe kłamstwa – te drobne, wypowiedziane w celu uniknięcia urazy lub szkody – są nieodzowne w celu omijania brutalności oraz chamstwa w codziennych interakcjach. Wyobraźmy sobie, że po powrocie z salonu fryzjerskiego z nową fryzurą zamiast zniechęcającego komentarza „muszę się do tego przyzwyczaić”, otrzymujemy dowody aprobaty, a nawet zachwytu. I sytuacja odwrotna: sięgając po dokładkę obiadu, ktoś zauważa z niepokojem: „czy nie przybyło ci ostatnio paru kilogramów?”. Komplementy dodają nam skrzydeł, a przytyki zrzucają nas w morze przygnębienia. Dlatego unikamy ludzi, którzy nie gryzą się w język, a sami wolimy oszczędzić innym przykrości, wstrzymując się od niepotrzebnie krytycznych uwag dotyczących wagi, wyglądu czy braków w wychowaniu.

Większość z nas odczuwa dyskomfort, kiedy rozmija się z prawdą, ale często tłumaczymy to sobie koniecznością pójścia na kompromis, zwłaszcza w kontekście zawodowym. Uśmiechamy się do nielubianego dyrektora na firmowym bankiecie lub chwalimy kolegę za ostatni projekt, mimo że jest znany jako największy pochlebca, donosiciel czy plotkarz w swoim dziale. To typowe białe kłamstwa, które pomagają zachować harmonię w relacjach społecznych i zawodowych. Pozostaje jednak pytanie: gdzie przebiega granica między niewinnym białym kłamstwem a fałszem, który budzi wątpliwości etyczne? A może nigdy, w jakiejkolwiek sprawie, dużej czy małej, nie powinniśmy sobie pozwalać na odejście od prawdy?

Jeden z najważniejszych argumentów za białym kłamstwem brzmi: komunikacja w świecie biznesu wymaga nie tylko szczerości, ale również taktu. Prawda wyrażona w nieodpowiedni sposób, szczególnie w chwili gniewu, może znacząco zaszkodzić atmosferze w zespole, a także osobie, która ją wyjawia. Często to sygnalista, który pod wpływem emocji przekazuje niekorzystne wieści, zostaje ukarany, a nie osoba faktycznie odpowiedzialna za zgłaszane nieprawidłowości. To podkreśla, że prawda nie zawsze jest oczekiwana i właściwie oceniana przez odbiorców. Być może nadszedł czas na rehabilitację kłamstwa, przynajmniej tego drobnego, niewinnego, wypowiadanego z najlepszymi intencjami? Jeśli kłamstwo, zniekształcenie faktów lub przemilczenie ma szansę ocalić kontrakt, transakcję czy wieloletnie partnerstwo handlowe, to jak się oprzeć pokusie i z tego nie skorzystać? Czy w tym wypadku cel rzeczywiście nie uświęca środków?

Jest też druga strona medalu. Nie sposób wykluczyć, że nasze kłamstwo w końcu ujrzy światło dzienne, a wtedy znajdziemy się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Wprowadzony w błąd szef może się zdecydować na zakończenie współpracy. Podwładny, którego oszukaliśmy, może poinformować o sprawie swoich znajomych z branży na platformach społecznościowych. Oszukany kontrahent może zerwać wszelkie biznesowe więzy i zniechęcić do nas inne przedsiębiorstwa. Załóżmy jednak, że nasze krętactwo pozostanie niewykryte przez innych z wyjątkiem najbliższego kolegi w biurze, jedynego świadka naszych nieuczciwych działań wobec szefa, pracownika czy klienta, który zachowa to dla siebie. Nawet w takim przypadku nie powinniśmy myśleć, że wyszliśmy z tego bez szwanku, bo prawdopodobnie incydent znacząco obniży naszą wiarygodność w jego oczach.

Kwestia perspektywy

Jak zaznacza Sam Harris, amerykański neurobiolog, kompromitacja własnych zasad etycznych to zawsze zły pomysł, jeśli traktuje się relacje nie jako jednorazowe transakcje, lecz jako długotrwałe zobowiązania. „Ludzie, którzy niszczą swoje życie, związki i kariery, zawsze robią to poprzez kłamstwo” – stwierdza. „Decyzja o niekłamaniu jest najlepszą profilaktyką, jaką kiedykolwiek poznałem, by unikać wprowadzania niepotrzebnego nieszczęścia do swojego życia”.

Kolejnym ważnym argumentem za całkowitą prawdomównością jest – według eksperta zza oceanu – zabranie innym możliwości poprawy. Gdy kłamiemy, by oszczędzić komuś niezręczności, pozbawiamy tę osobę szansy na rozwój i samodoskonalenie. Bycie szczerym, choć czasem może być nieprzyjemne, pozwala innym stawić czoła rzeczywistości i pracować nad swoimi słabościami. „Szczerość powinna wynikać z głębokiej troski o dobro innych, co buduje trwałe i autentyczne więzi” – pisze Sam Harris. To jednak nie znaczy, że kłamiąc, szkodzimy tylko innym. My również dużo tracimy. Białe kłamstwa mogą prowadzić do konieczności ciągłego pilnowania się, aby utrzymać spójność opowieści, co jest zarówno męczące, jak też ryzykowne. Ostatecznie prawda jest prostsza do zapamiętania i pozwala uniknąć pułapek logicznych. Wreszcie mijanie się z prawdą ogranicza nasz emocjonalny rozwój. Ukrywanie prawdziwych uczuć i opinii sprawia, że pozostajemy nieautentyczni wobec siebie i innych. Otwartość i uczciwość mogą być bolesne, ale to właśnie one są kluczowe dla głębokiej introspekcji i osobistego rozwoju. Zmierzenie się z prawdą o sobie samym jest pierwszym krokiem do stania się lepszą wersją siebie.

Czy warto zatem zawsze mówić prawdę w biznesie? Każdy sam musi sobie odpowiedzieć na to pytanie, uwzględniając zarówno krótkoterminowe, jak też długofalowe konsekwencje. Prowadzenie biznesu czy robienie kariery oparte na prawdzie może być trudne, ale przynosi również głębokie zadowolenie i buduje trwałe, pełne zaufania relacje.

Na koniec: dyskusja o prawdzie i kłamstwie w biznesie jest nie tylko kwestią etyki, ale także pragmatyzmu. W każdym przypadku warto zadać sobie pytanie: jaki jest najszlachetniejszy cel moich działań i jak mogę go osiągnąć, pozostając wiernym swoim wartościom?