PREXER WYGRAŁ Z ŁUCZNIKIEM
Mała łódzka firma zdobyła intratne zamówienie na pistolety dla wojska
POŻEGNANIE Z BRONIĄ: Pieniądze z MON muszą wpłynąć dosłownie w ciągu kilku dni, bo inaczej będzie to miało katastrofalny wpływ na wyniki finansowe zakładu — mówi Jan Stępień (z lewej), członek zarządu Łucznika. Mały Prexer, w którym członkiem zarządu jest Zenon Wiewióra (naciska spust WIST-a), wygrywa pojedynek z wielkim i za ciężkim Łucznikiem. fot. Grzegorz Kawecki
Prywatny zakład Prexer z Łodzi wygrał przetarg na pistolet dla naszej armii z Zakładami Mechanicznymi Łucznik, jedną z największych fabryk zbrojeniowych w kraju. Łucznik musi w najbliższym czasie zwolnić 1400 osób.
Łódzka spółka Prexer, jedyna prywatna polska firma zbrojeniowa, zatrudniająca 120 osób i produkująca broń krótką, podpisała z wojskiem zamówienie na dostawę kilku tysięcy pistoletów WIST. Wysokość kontraktu objęta jest tajemnicą handlową. Ponieważ pistolety są w wyposażeniu osobistym wszystkich oficerów, można przyjąć, że w ciągu kilku najbliższych lat armia może kupić nawet około 100 tys. WIST-ów.
Prexer zatrudnia 120 osób. Firma powstała w 1991 roku jako spółka pracownicza w dawnych Łódzkich Zakładach Kinotechnicznych Prexer. Kapitał założycielski nowego Prexera wynosi 70 tys. zł. Jego udziałowcami jest 98 osób prywatnych. Fabryka zatrudnia 120 osób. Oprócz pistoletów dla armii Prexer produkuje między innymi celowniki do armat i przyrządy obserwacyjne. Jedynym ich odbiorcą jest MON. Zarząd Prexera odmawia podania finansowych wyników firmy.
— Nie planujemy sprzedaży pistoletu WIST na rynek cywilny czy za granicę. Mamy tyle zamówień od wojska, że najpierw musimy wywiązać się z tych kontraktów — tłumaczy Czesław Nowiński, członek zarządu spółki.
Łucznik przed upadkiem
W Polsce są tylko dwa zakłady produkujące broń krótką: Prexer i państwowe Zakłady Mechaniczne Łucznik w Radomiu. Łucznik znajduje się na progu bankructwa.
— Sytuacja finansowa fabryki jest bardzo ciężka. Straciliśmy praktycznie płynność finansową. Dobijają nas komornicy. Nie mówmy jednak o konkretnych kwotach — prosi Dariusz Szwagierek, prezes zarządu Łucznika.
Firma zatrudnia 4050 osób. W najbliższym czasie zwolni 1400 pracowników. W latach 80. i 90. Łucznik sprzedawał rocznie 100-110 tys. sztuk broni palnej. W tym roku produkcja jest dziesięciokrotnie mniejsza.
— Jeszcze w tym roku spodziewamy się sprzedać wojsku 3 tys. sztuk karabinka Beryl — mówi Jan Stępień, członek zarządu Łucznika.
Jeden pistolet maszynowy Beryl kosztuje około 1800 zł.
Tylko 20 tysięcy
Zdaniem dyrekcji radomskiego zakładu, zamówienia ze strony wojska i policji wysokości 20 tys. sztuk broni rocznie pozwoliłyby na normalne funkcjonowanie fabryki. Swoich pistoletów MAG Łucznik nie sprzedaje wojsku. Nie spełniają założeń stawianych przez armię. Są za ciężkie.
— Wystąpiliśmy już do wojska o zmianę warunków technicznych dotyczących pistoletu — wyjaśnia Dariusz Szwagierek.
— Nadal sprzedajemy broń, ale odbiorcami są wyłącznie kraje arabskie. Ostatni kontrakt dla nich zrealizowaliśmy we wrześniu — przyznaje Dariusz Szwagierek.
Fabryka w Łuczniku bardzo liczy na przezbrojenie polskiej armii.
— Pistolety czy karabiny powinno się wymieniać po 20-30 latach użytkowania. Ostatnie przezbrojenie odbyło się w Polsce w latach 60. Gdyby doszło do wymiany uzbrojenia, wojsko kupiłoby minimum 100 tys. sztuk broni długiej i krótkiej — dodaje Jan Stępień.