Radwańska zawstydziła prezesów z GPW

Łukasz OstruszkaŁukasz Ostruszka
opublikowano: 2012-11-11 07:00

Porównanie "z przymrużeniem oka", czyli kogo Agnieszka Radwańska ograła pod względem zarobków.

Agnieszka Radwańska zarobiła w ostatnim sezonie ponad 4,1 mln USD, czyli powyżej 13,2 mln złotych. To pieniądze ciężko zapracowane na kortach rozsianych po całym świecie, bez uwzględnienia dochodów z reklamy.

Agnieszka Radwańska w trakcie gry. W ostatnim sezonie zarobiła na kortach ponad 13 mln złotych (fot. Bloomberg)
Agnieszka Radwańska w trakcie gry. W ostatnim sezonie zarobiła na kortach ponad 13 mln złotych (fot. Bloomberg)
None
None

Blisko dwukrotnie więcej zgarnęła liderka kobiecego rankingu Wiktoria Azarenka. Więcej zainkasowały też Serena Williams i Maria Szarapowa, ale to już wiadomo, nic nowego. Czas więc na porównanie zarobków Agnieszki Radwańskiej z ludźmi z innych branż, a konkretnie z szefami polskich spółek giełdowych. Czy bardziej opłaca się być Radwańską, czy prezesem dużej firmy?

Prezesi z giełdy w tyle

Jeśli brać pod uwagę tylko liczby, to zdecydowanie lepiej być Radwańską. Czwarta tenisistka świata zarobiła w tym sezonie więcej niż najlepiej opłacany prezes spółki notowanej na warszawskim parkiecie. Taki wniosek płynie przynajmniej z analizy rankingu zarobków w największych spółkach giełdowych, który przygotowała kilka miesięcy temu firma doradcza PwC.

Po prześwietleniu m.in. sprawozdań finansowych za 2011 r. okazało się, że najlepiej opłacanym prezesem na GPW jest Janusz Filipiak, prezes Comarch, który zainkasował w zeszłym roku 12 mln zł. Kilka milionów niżej jest drugi na liście Jacek Podoba z TU Europa (8,7 mln zł), a dalej prezes Grupy TVN Markus Tellenbach (7,3 mln zł). Pierwszą dziesiątkę najbardziej docenionych finansowo szefów domyka Luigi Lovaglio z Pekao (3,4 mln zł).

To jednak ścisła czołówka. Pozostałym prezesów i członków zarządu Agnieszka bije na łeb na szyję.

Z analiz PwC wynika, że spółki z indeksu WIG20 płaciły prezesom i zarządom przeciętnie 1,75 mln zł rocznie. A to i tak więcej niż w przypadku spółek z mWIG40 i sWIG80. Najgorzej pod tym względem było natomiast w spółkach ze sporym udziałem Skarbu Państwa - około 30 proc. mniejsze płace niż w firmach z WIG20.

Radwańska daleko w tyle zostawia też najważniejsze osoby w polskiej polityce. Tygodnik "Polityka" podał niedawno, że premier Donald Tusk zarabia miesięcznie 16 tys. 674 zł brutto, co daje w około 200 tys. zł rocznie, więc kilkadziesiąt razy mniej od tenisistki. W nieco lepszej sytuacji jest prezydent Bronisław Komorowski, którego pensja wynosi 20 tys. 137 zł brutto, czyli około 240 tys. zł rocznie.

A co na to świat?

Tyle o konfrontacji Agnieszki z Polakami. A jak wypada w potyczce na przykład z prezesami ze Stanów Zjednoczonych? Według aktualnego rankingu amerykańskiego magazynu "Forbes" najlepiej opłacanym szefem jest tam John H. Hammergren z farmaceutycznego giganta McKesson (131 mln USD). Zarobki Radwańskiej na liście prezesów plasowałyby ją w granicach 360 pozycji, za szefami Tiffany & Co, Allstate i Gap, ale przed prezesami m.in. Xeroxa, 3M, czy nawet Cisco Systems.

Koniec z garniturami i eleganckimi garsonkami ze świata wielkiego biznesu. Czas na porównanie z branżą bliższą sercu większości tenisistek.

Ten sam "Forbes" przed dwoma lat przygotował ranking najlepiej zarabiających pań z wybiegu, co dla wielu zawodniczek oznacza naturalną kontynuację kariery. W rankingu modelek najlepiej zarabia Gisele Bundchen (25 mln USD). Gdyby nasza gwiazda inkasowała w modelingu tyle co na korcie, to wskoczyłaby nawet do pierwszej dziesiątki tej listy, tuż przed Mirandę Kerr i Carolyn Murphy.

Pełna równość płci

Na sam koniec powrót o tenisa. W mało której branży zarobki kobiet i mężczyzn są tak zrównane. Przykładowo Serb Novak Djokovic zarobił blisko 8,2 mln USD, czyli nieznacznie więcej od Azarenki. Z kolei druga na liście pań Serena Williams zarobiła więcej od drugiego w rankingu panów Rogera Federera. Mężczyźni mogą jednak jeszcze sporo "dorobić" podczas trwającego w Londynie Barclays ATP World Tour Finals.

Nie zawsze w tenisie panowała jednak taka płacowa poprawność. Prestiżowy turniej na kortach Wimbledonu, gdzie Radwańska dotarła w tym roku do finału, wysokość nagród dla najlepszej tenisistki i najlepszego tenisisty zrównał dopiero w 2007 r. Wcześniej to panowie dostawali większe pieniądze -  na przykład 12 lat temu było to odpowiednio 477,5 tys. i 430 tys. GBP.

W tym roku zwycięzcy otrzymali po ponad milion. Idąc więc giełdowym tropem, nasza zawodniczka mogła na jednym turnieju zarobić połowę całorocznej pensji prezesa Filipiaka.

Bilet w klasie biznes

Żeby nie było tak różowo - warto podkreślić, że bez gigantycznego sukcesu sportowego Radwańskiej i tego, że jest czwartą rakietą świata, nie zrobiłaby na tenisie takiego interesu. Jej młodsza siostra, ponoć niemniej utalentowana, ale trapiona przez kontuzje, zarobiła w tym sezonie "ledwie" ponad 364 tys. USD.

Z kolei PAP przypomniał, że Jerzy Janowicz, nasza wschodząca gwiazda męskiego tenisa, nie wziął na początku tego roku udziału w kwalifikacjach do wielkoszlemowego Australian Open, bo rodziców nie było stać na bilet lotniczy. Ze względu na spory wzrost "Jerzyk" musiał podobno skorzystać z klasy biznes. Na początku drogi na szczyt bywa bardzo ciężko.

Agnieszka Radwańska w dotychczasowej karierze zarobiła na kortach już ponad 35 mln zł i gdyby się uparła, mogłaby mieć pewnie jakiś swój samolot. Jest jednak postacią jedną na milion, a nawet jedną na 38 milionów, więc nie ma się co dziwić.

A prezesów mamy sporo.