Kredyty hipoteczne są motorem napędowym Getin Banku. Już niedługo mogą stanowić połowę jego wyniku.
Do końca lipca wartość portfela kredytów hipotecznych w DomBanku, hipotecznym ramieniu Getin Banku, wzrośnie do 780 mln zł.
— Uda nam się to osiągnąć zaledwie w rok od rozpoczęcia działalności. 560 mln zł kredytów udzieliliśmy tylko w 2005 r. — podkreśla Łukasz Bald, szef DomBanku.
Wartość nowych aktywów do końca roku wyniesie przynajmniej 1 mld zł. Kredyty hipoteczne stanowią już 40 proc. sprzedaży Getin Banku, a niedługo mogą przekroczyć 50 proc.
W czym tkwi tajemnica? DomBank stosuje bardzo agresywną politykę. Ofertę kieruje często do grup klientów uznanych przez inne banki za zbyt ryzykowne.
— Finansujemy potrzeby mieszkaniowe prawników, notariuszy, komorników, lekarzy. Zwykle liczą na duże kredyty, ale miewają problemy z udokumentowaniem swoich dużych i stabilnych dochodów. Pojawiła się też nowa grupa inwestorów. Brytyjczycy i Irlandczycy oraz Polacy zamieszkali na Wyspach chcą kupować nieruchomości w kraju. Większość banków odprawia ich z kwitkiem. My mamy 20-30 takich klientów miesięcznie — mówi Łukasz Bald.
Za niesztampowe podejście klient płaci. Średnie oprocentowanie kredytu we frankach szwajcarskich wynosi 6,33 proc.
— Nie konkurujemy z PKO BP, Bankiem BPH czy Millennium, bo nastawione są na masową sprzedaż i niższe marże. Dla nas konkurencją jest PTF czy MultiBank, gdyż postrzegają rynek podobnie jak my. Szukają niszy i wprowadzają bardzo innowacyjne produkty — przyznaje Łukasz Bald.
Nic dziwnego, że udział DomBanku w zyskach Getin Banku rośnie.
— W końcu maja 14,8 proc. z 27 mln zł wyniku netto grupy wypracowaliśmy właśnie my. Za cały rok będzie to przynajmniej jedna piąta — szacuje Łukasz Bald.
Oznacza to, że hipoteczne ramię Getin Banku musi zarobić na czysto ponad 16 mln zł.
W DomBank włożono do tej pory około 3 mln zł, co oznacza, że już na siebie zarobił. Zatrudnia 180 osób, ma 18 własnych placówek. Jego oferta jest też dostępna m.in. w 86 punktach Getin Banku.