Analitycy ekonomicznego think tanku Bruegel przeanalizowali projekt Pakietu Stymulacyjnego UE zaproponowany kilka tygodni temu przez Komisję Europejską. Z ich analizy wynika, że państwa członkowskie, które poszukiwały w unijnej propozycji funduszy na ratowanie gospodarki w pierwszej fazie po ustaniu pandemii, będą zmuszone poszukać ich w swoich budżetach – ponad 75 proc. unijnych pieniędzy dotrze do ich adresatów dopiero po 2022 r.

Ursula van der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, podczas posiedzenia Parlamentu Europejskiego w Brukseli powiedziała, że UE przeznaczy dodatkowe 750 mld EUR na ratowanie unijnej gospodarki. 433 mld zostaną przekazane w formie grantów, 67 mld w formie gwarancji inwestycyjnych, a 250 mld w formie pożyczek. Zaproponowany pakiet ma być częścią kolejnej perspektywy budżetowej na lata 2021-27, która jest równolegle negocjowana przez państwa członkowskie. Zaletą takiego rozwiązania jest wykorzystanie sprawdzonych mechanizmów biurokratycznych, co ma usprawnić proces docierania pieniędzy do potrzebujących. Aby podkreślić priorytetowy charakter programu, dodatkowe 11,5 mld EUR ma zostać dodane do tegorocznego budżetu UE (5 mld w grantach i 6,5 mld w gwarancjach).
Minusy takiego rozwiązania są dwa. Po pierwsze — obecne nastroje wśród państw członkowskich są mocno podzielone co do kształtu i wielkości przyszłego budżetu, a w tej kwestii konieczna jest jednomyślność – wszelkie opóźnienia w negocjacjach całego budżetu jeszcze bardziej opóźnią wypłaty pieniędzy z programu „Next Generation EU”. Po drugie — wypłaty z nowo uchwalonego unijnego budżetu rozkręcają się bardzo wolno, nawet jeśli, tak jak w tym przypadku, Komisja Europejska nadaje im najwyższy priorytet. Według szacunków samej komisji ile 78 proc. z 438 mld EUR przeznaczonych na bezzwrotne granty ma zostać rozdysponowana w latach 2020-22, o tyle realnie w tym czasie do wydania przez końcowych odbiorców trafi ich zaledwie 24,9 proc. Największa transza grantów, bo aż 126,5 mld EURo, ma zostać wydana w 2024 r.
Tym samym, zdaniem ekspertów think tanku, pieniądze z UE w istocie będą wsparciem inwestycji po kryzysie, takich jak zielona transformacja czy digitalizacja. Wydawanie pieniędzy na te cele jest jednak możliwe dopiero wtedy, kiedy państwa poradzą sobie z wtórnymi efektami kryzysu, które mogą zdarzyć się w ciągu najbliższych 18 miesięcy.