Specjalistka przypomina, że rząd zapowiadał, iż nie będzie pompowania strony dochodowej:
"Jeśli deficyt ma pozostać nietknięty, jedynym polem manewru będzie strona wydatkowa, już w tym roku okrojona. Trudno jednak wskazać obszary, w których rząd mógłby dokonywać dalszych cięć. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że wzrost gospodarczy będzie niższy niż do niedawna sądził rząd, wydatki związane np. z Funduszem Ubezpieczeń Społecznych mogą się zwiększyć (m.in. ze względu na wzrost bezrobocia)" - komentuje Petka-Zagajewska.
Ekonomistka wyznaje: "Nie wiem, jak minister Rostowski zamierza nowelizować
budżet. Jedyna rzecz, jak przychodzi mi do głowy, to podwyższanie podatków,
najpewniej pośrednich, czyli VAT i akcyzy. Ale czy w dobie słabego popytu
konsumpcyjnego to dobre rozwiązanie? Uważam, że rząd nie będzie w stanie
dotrzymać danego dziś słowa i bez ruszenia deficytu się nie obejdzie".