REFORMY NIEWIELE DAŁY FIRMOM STEMPLARSKIM
Warszawskie spółki wykonujące pieczątki najwcześniej zauważają roszady kadrowe w przedsiębiorstwach
WSPOMNIENIE BOOMU: Rozwój gospodarki rynkowej pociągnął za sobą wiele zmian prawnych. Na niektórych z pewnością skorzystali stemplarze. Doskonałym przykładem nagłego wzrostu zainteresowania był okres wprowadzenia unifikacji numerów kont bankowych i VAT-u — przyznaje Zbigniew Piotrowski, dyrektor firmy Bazarnik Nowy Świat. fot. Borys Skrzyński
Początek lat 90. wiązał się ze wzrostem prosperity zakładów wyrabiających pieczątki, wizytówki i druki firmowe. Obecnie, przy względnej stabilności rynku, zamówienia wiążą się raczej ze zmianami organizacyjnymi w firmach. Cztery reformy, które weszły w życie na początku 1999 r., nie wpłynęły zbytnio na zwiększenie dotychczasowej liczby zamówień.
Zmiany, jakie zaszły w polskiej gospodarce na początku lat 90., spowodowały, że na rynku pojawiało się tysiące niewielkich podmiotów, przeważnie o profilu handlowo-usługowym. Jak zapewniają przedstawiciele firm stemplarskich, przyzwyczajenie rodaków do ważności pieczątki przyczyniło się do gwałtownego wzrostu zapotrzebowania na tego rodzaju akcesoria.
— Kilka lat temu nawet osoby trudniące się handlem obwoźnym zamawiały sobie pieczątki. Zdarzało się też, że ta sama osoba prawie co tydzień składała zamówienia na nowe stemple, ponieważ otwierała kolejną firmę lub zmieniała profil działalności. Obecnie na rynku obserwuje się pewną stabilizację — przekonuje Zbigniew Piotrowski, dyrektor handlowy Bazarnik Nowy Świat, firmy zajmującej się wyrobem pieczątek i innych biurowych akcesoriów.
Reformy bez stempli
Stemplarze bardzo nastawiali się na skok koniunktury po wejściu w życie w styczniu 1999 r. czterech reform. Rzeczywistość jednak okazała się mniej obiecująca.
— Praktycznie każda firma stemplarska na początku roku odczuwa wyraźny wzrost zamówień na nowe pieczątki. Wiąże się to jednak z roszadami wewnętrznymi w firmach, a czasem z wejściem w życie nowych przepisów. Bardzo spektakularnym przykładem zamieszania, spowodowanego wprowadzeniem nowego rozporządzenia, była narzucona przez Narodowy Bank Polski zmiana numeracji wszystkich kont. Przyznaję, że wówczas liczba zamówień, jakie wpłynęły od firm i banków, przekraczała możliwości ich wykonania — opowiada Robert Basałaj, kierownik działu sprzedaży na Polskę firmy Bazarnik, wyłącznego przedstawiciela producenta automatów do pieczątek, austriackiej firmy Trodat.
Dodaje, że obecne reformy mają jeden pozytywny aspekt. Dzięki nim liczba zamówień wyraźnie podwyższyła się i utrzymuje się od stycznia na podobnym poziomie. Sytuację tę można wytłumaczyć brakiem rozporządzeń narzucających termin wykonania wszystkich potrzebnych akcesoriów.
— W tej sytuacji wszystkie samorządy wysyłają zamówienia dopiero wówczas, gdy wygospodarują na ten cel pieniądze w swoich budżetach. Nowe pieczątki nie są przecież priorytetowym zapotrzebowaniem. I tak na przykład władze Trójmiasta dopiero w lipcu wyraziły chęć wymiany dotychczasowych pieczątek — śmieje się Robert Basałaj.
Warszawa zawsze inaczej
— Odnoszę wrażenie, że reformy ominęły stolicę. Być może na szczeblu powiatowym, gdzie nastąpiły wyraźniejsze zmiany, zauważalne stało się zwiększone zapotrzebowanie na nowe pieczątki. Rozesłana przez nas mailingowa oferta dla warszawskich instytucji nie przełożyła się na liczbę zamówień. Odzew był raczej sporadyczny. Trzeba również pamiętać, że jest to dosyć specyficzny towar i nikt go nie zamawia więcej, niż jest to konieczne — zapewnia Zbigniew Piotrowski.
Za to w stolicy, na podstawie zamówień na nowe pieczątki, można poznać zmiany fotelowe w wielkich firmach i najwyższych instytucjach państwowych.
— Mamy swoich stałych klientów, przede wszystkim ze znanych firm i banków. Od nich trafiają się pokaźne zamówienia dopiero przy przeprowadzaniu reorganizacji całych działów. Natomiast dzięki zamówieniom od jednego z najważniejszych urzędów państwowych, prawdopodobnie jako pierwsi wiemy o nominacjach, a tym samym i dymisjach — uchyla rąbka tajemnicy Zbigniew Piotrowski.