Rekordy nie tylko w Christie’s

Ewa Bednarz
opublikowano: 2014-12-24 00:00

Rok 2014 był niezwykle udany dla sztuki — zarówno na świecie, jak i w Polsce. Padał rekord za rekordem, a to z pewnością nie koniec

W nowojorskim Christie’s za 79 obrazów uzyskano 850 mln USD, w warszawskiej Desie Unicum za 71 prac prawie 10 mln zł. Różnica spora, ale oba domy aukcyjne mają powody do dumy — i tam, i tu nie brakowało rekordów aukcyjnych. Za oceanem gwiazdą był Andy Warhol i jego „Potrójny Elvis” (Triple Elvis), który został sprzedany za 82 mln USD. W Polsce króluje Roman Opałka z „Detalem 2890944-2910059”, który wylicytowano za 1,75 mln zł.

Nie tylko rekordy

W tym roku na grudniowej aukcji w Desie Unicum padło aż 15 rekordów aukcyjnych. Swoją pozycję w czołówce umocnili już wysoko cenieni artyści: Henryk Stażewski, Ryszard Winiarski, Jan Tarasin, Andrzej Wróblewski, którego wcześniej wszystkie prace sprzedano na aukcji mu dedykowanej — nawet najdrobniejsze szkice. Ale pozycję swoją umacniają również ci, którzy wciąż czekali na swoje pięć minut. Zaskoczeniem nawet dla samych organizatorów licytacji była zacięta walka o akryl Jerzego Kałuckiego „Czterdzieści pięć, czterdzieści osiem” z 1997 r., który licytowano z wywoławczych 15 tys. do 66 tys. zł. Dwa lata temu 14-15 tys. było pułapem nie do przeskoczenia. Większe zainteresowanie twórczością artysty odwołującego się do twórczości Kazimierza Malewicza umocniło się wczesną jesienią tego roku i może się umacniać nadal. Wyraźnie wzrasta również pozycja aukcyjna oszczędnego w wyrazie i nie zawsze łatwego w odbiorze Stanisława Fijałkowskiego. Na grudniowej aukcji sprzedane zostały wszystkie trzy obrazy artysty, w tym dwa powyżej górnej granicy estymacji. Zainteresowaniem cieszą się też jego prace na papierze. W jego rysunkach, grafikach i akwarelach krytycy dopatrują się nie tylko echa nauczyciela artysty, którym był sam Władysław Strzemiński, ale również Kandinsky’ego, Klee czy Miro, choć artyście oryginalności ujawniania myśli odmówić nie można. Najdrożej został sprzedany jego olej pochodzący z prywatnej, paryskiej kolekcji „11.I.63” z 1963 r., co również potwierdza rosnące zainteresowanie twórczością polskich artystów w latach 50. i 60.

Pozycję w czołówce umocnili już wysoko cenieni artyści: Henryk Stażewski, Ryszard Winiarski, Jan Tarasin i Andrzej Wróblewski.

Dotyczy to także Romana Opałki. Zamieszanie wokół pojawienia się „Detalu” sprzyja zainteresowaniu inną twórczością artysty. „Lot Ikara” wylicytowano w PolswissArcie za 90 tys. zł, o 45 tys. zł powyżej ceny katalogowej. W Desie Unicum za olej „Z cyklu Alfabet grecki” z 1965 r. młotek przybił 110 tys. zł — 30 tys. więcej od wyceny katalogowej, choć poniżej dolnej granicy estymacji. Oznacza to jednak, że potencjał na dalszy wzrost wartości prac jednego z najbardziej znanych na świecie polskich artystów wciąż jest.

Polski Warhol

Światowej rangi artystą jest również coraz chętniej kupowany Tadeusz Kantor. Malarz, reżyser teatralny, scenograf, organizator pierwszych w Polsce happeningów, zaszczepiał w Polsce to, co rodziło się na Zachodzie. Poszukiwał nowych inspiracji i nowych form wyrazu. W drugiej połowie lat 50., po wizycie w Paryżu, w którym poznał malarstwo m.in. Foutriera i Pollocka, zaczął malować abstrakcje, które nazywał za francuskim artystą Georgesem Mathieu — informelami. To one dzisiaj obok multipartów i ambalaży, cieszą się największym powodzeniem u kolekcjonerów. Po prezentacji w warszawskim salonie Po prostu wystawiałje w wielu miastach europejskich i w Nowym Jorku. Na grudniowej aukcji jeden z nich — namalowany w 1961 r., wylicytowano za 120 tys. zł. „Powiedzieć o Kantorze, iż należy on do grona najwybitniejszych artystów polskich drugiej połowy dwudziestego wieku, to powiedzieć niewiele. Dla sztuki polskiej jest on tym, kim dla sztuki niemieckiej jest Joseph Beuys, a dla amerykańskiej Andy Warhol” — pisał o jego postawie twórczej historyk sztuki i krytyk Jarosław Suchan. Jest też nadzieja, że twórczość Kantora będzie tak samo ceniona w Polsce jak Warhola za oceanem, choć skala cen dostosowana będzie do realiów polskich.

W kolejce do sukcesu

Na swoje pięć minut czeka jeszcze Jerzy Tchórzewski. Już zaczyna drożeć Jan Dobkowski. Wszystko jest kwestią mody, ale perspektywy na dalszy wzrost cen wciąż mają prace nie tylko docenionego należycie w tym roku Jana Tarasina, lecz również Jana Dobkowskiego, Władysława Hasiora, Rajmunda Ziemskiego — nie mówiąc o chętnie kupowanym Stefanie Gierowskim, Kazimierzu Mikulskim czy wypromowanej na świecie Alinie Szapocznikow.