
EURUSD spada poniżej poziomu 0,99. Nie jest to może bardzo daleko od parytetu, ale są to nowe dołki dla tej pary od listopada 2002 roku. W okresie wybuchu bańki dot-com, para EURUSD spadła niemal do poziomu 0,80, co pokazuje, że potencjał spadków jest dosyć spory. Motory do spadków są w zasadzie dwa. Świat obawia się coraz bardziej recesji wywołanej dużymi podwyżkami, a Fed ma coraz więcej pretekstu nie tylko do podwyżki 75 pb, ale również podwyżki do poziomu 4% w tym roku, a być może jeszcze więcej w przyszłym. Wzrost zatrudnienia w USA za sierpień wyniósł 315 tys., czyli nieco powyżej oczekiwań, ale znacznie powyżej tego co sugerował raport ADP. Stopa bezrobocia wzrosła całkiem sporo o 0,2 punktu procentowego do 3,7%. Był to jednak efekt znacznie wzrostu stopy partycypacji. Wzrost płac pozostał bez zmian, co mogło być jakimś punktem zaczepienia dla byków z Wall Street, ale ostatecznie nastroje co do koniunktury pozostały słabe.
To był efekt dolarowy. Z kolei efekt euro jest powiązany z sytuacją energetyczną w Europie. Gazprom zdecydował się nie wznawiać dostaw do Niemiec przez NordStream I po kolejnym przeglądzie, wskazując, że działa jedynie jedna turbina i wymaga ona zbyt częstych konserwacji. Dostawy innymi drogami nie zostały wznowione, ale są one marginalne przy tym, ile gazu Rosja wysyłała do Europy jeszcze przed wojną. Magazyny w Europie są wypełnione w 80% i zakładając, że Gazprom nie wznowi dostaw, gazu wystarczy do początkowych dni marca. Wydaje się, że jesteśmy bezpieczni, ale nie można być pewnym innych dostaw i przede wszystkim tego, ile za gaz będziemy płacić. Bardzo słabe warunki handlowe dla euro związane z kosztami energii mogą w dalszym ciągu pogrążać tę walutę.
Jednocześnie warto pamiętać, że w tym tygodniu swoją decyzję podejmuje Europejski Bank Centralny. Dużo wskazuje na to, że może dojść do podwyżki o 75 punktów bazowych. Czy jednak taki ruch wystarczy, aby wspomóc leżące na łopatkach euro?
Dzisiaj mamy dzień wolny w Stanach Zjednoczonych, dlatego teoretycznie handel na rynku powinien być nieco mniej zmienny, w szczególności po południu. Od początku startu sesji w Europie będziemy poznawać publikacje danych dotyczących indeksów PMI z sektora usług dla gospodarek europejskich.
Przed otwarciem w Europie za euro musimy płacić 4,7255 zł, za dolara: 4,7746 zł, za 5,4748 zł, za franka: 4,8623 zł.