Rower jest mi bliższy niż smartfon

Marta Prus
opublikowano: 2024-10-31 15:00

Ten sport postawił go do pionu. Wywrócił przyzwyczajenia do góry nogami. Poprawił samopoczucie. Damian Siusta, menedżer ds. rozwoju Postis w Polsce, bierze udział w zawodach rowerowych MTB i górskich ultramaratonach gravelowych. Jego rekord to prawie 20 godzin ciągłej jazdy na dystansie 350 km z przewyższeniami niemal 8 tys. m.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Jako pięciolatek pod okiem taty nauczył się utrzymywać równowagę na dwóch kółkach. Całe dzieciństwo spędził na rowerze, objeżdżając w towarzystwie kolegów wszystkie zakątki osiedla, a nawet robiąc dalsze wyprawy. W liceum rower poszedł jednak w odstawkę – zmienili się koledzy, zmienił się sposób spędzania czasu. Nawet po studiach Damian Siusta, skupiony na nauce i rozwoju kariery w biznesie, przez długie lata nie wracał do dziecięcej pasji.

Po przeprowadzce do Zielonej Góry jeździł sporadycznie na jednośladzie żony. Przełom nastąpił cztery lata temu, kiedy był już po czterdziestce. Sąsiad, właściciel sklepu rowerowego, zaproponował mu zakup używanego MTB, czyli roweru górskiego do jazdy w trudnym terenie.

– Ten rozsądnie tani rower z porządnych komponentów okazał się strzałem w dziesiątkę. Na rowerze żony pokonywałem 600 km w rok, teraz taki dystans robię w tydzień – przyznaje Damian Siusta, menedżer ds. rozwoju Postis w Polsce, rumuńskiego dostawcy technologii do optymalizacji kosztowej i operacyjnej ostatniej mili dostaw dla sektorów logistyki, transportu, handlu detalicznego oraz e-commerce.

Aktywność, którą rozpoczął od dwóch, trzech przejażdżek tygodniowo, szybko przerodziła się w pasję, która stała się motorem napędowym jego codzienności.

Zdrowy styl życia

Rower już dawno przestał być dla niego tylko środkiem transportu. Wkręcił się. Jego najdłuższa przerwa od jazdy w ostatnich czterech latach wyniosła… 11 dni i była spowodowana chorobą. Natomiast najdłuższa seria codziennych treningów trwała 18 dni.

– Rzadko zdarza mi się dzień bez roweru. Jest mi bliższy niż smartfon. Staram się jeździć nim wszędzie – do biura, na zakupy, do księgowej, na spotkania z klientami… Często wstaję wcześniej, by jechać do pracy dłuższą, bardziej malowniczą trasą. Potrafię też wracać do domu trzy godziny, pokonując 100 km – opowiada Damian Siusta.

Rower wywrócił mu życie do góry nogami – wpłynął na codzienną rutynę, inicjując pozytywne zmiany. Menedżer ma teraz większą motywację i bardziej optymistyczne podejście do życia. Co więcej, bez wysiłku ograniczył spożywanie alkoholu do minimum i wyeliminował tłuste, smażone potrawy z diety.

– Nie planowałem tego, to była naturalna reakcja organizmu. Po prostu poczułem, że potrzebuję lżejszych posiłków, które nie odbierają mi ochoty na rower – mówi biznesmen.

Zawody i maratony

Damian Siusta chętnie się sprawdza w zawodach rowerowych MTB. Jakiś czas temu za sprawą nowego sprzętu – roweru typu gravel, czyli przystosowanego do jazdy zarówno po asfaltowych drogach, jak i szutrowych ścieżkach – otworzył się na nowe wyzwania. W zeszłym roku wziął udział w eliminacjach do mistrzostw świata Gravel Adventure (UCI Gravel World Series), ale zabrakło mu 17 minut do kwalifikacji. Zamierza jednak ponownie spróbować swoich sił.

Dwa razy ukończył ekstremalny górski ultramaraton gravelowy Gravmageddon, pokonując dystans 350 km z przewyższeniami niemal 8 tys. m. To prawie 20 godzin ciągłej jazdy. Do tego zadania przygotowywał się półtora roku i to nie tylko kondycyjnie. Pracował też nad wytrzymałością psychiczną. Podkreśla znaczenie sfery mentalnej – gdy głowa nie daje rady, nie ma możliwości dobrego wyćwiczenia nóg.

Jest głęboko przekonany, że pokonanie kilkuset kilometrów na rowerze jest w zasięgu większości ludzi. Tajemnica tkwi w determinacji – cierpliwości i regularności.

– Kiedyś przejazd takiego dystansu byłby dla mnie niewyobrażalny, a gdyby ktoś powiedział mi jeszcze o przewyższeniach, uznałbym, że to niemożliwe. Tymczasem zrobiłem to już dwa razy… – wyznaje Damian Siusta.

Pokora i pewność siebie

Mówi, że czas spędzony na rowerze nauczył go cierpliwości, wyznaczania celów i systematycznego dążenia do nich. To cechy bardzo uniwersalne, przydatne nie tylko sporcie. Regularne treningi pomagają mu też zachować równowagę między intensywną pracą i życiem prywatnym.

– Rower daje mi przestrzeń do refleksji i ładuje baterie. Dzięki niemu jestem lepiej przygotowany do wyzwań, jakie przynosi praca. Podczas jazdy mam czas na przemyślenia, co często prowadzi do lepszych decyzji biznesowych. Pozytywów jest oczywiście więcej – przede wszystkim lepiej zrozumiałem siebie, zarówno na płaszczyźnie mentalnej, jak i fizycznej. Przestałem się obawiać wychodzenia ze strefy komfortu – niewygody, bólu fizycznego, wysiłku czy nawet opuszczania ciepłego domu, kiedy na zewnątrz jest zimno – i przekraczania granic, które kiedyś wydawały mi się nieosiągalne. A to wiele zmienia w obszarze samoświadomości, uczy pokory i jednocześnie dodaje pewności siebie. Po męczącym treningu na twarzy pojawia się ogromny uśmiech, bo osiągnęło się kolejny cel, bo widzi się postępy. Nic też nie zastąpi dopaminy i endorfin w organizmie – przyznaje Damian Siusta.

Więcej niż sport

W wolnym czasie, jaki mu zostaje po zejściu z roweru… warzy z kolegą piwo w jego piwnicy. Piwem rzemieślniczym zaczął się interesować w 2019 r. Początkowo korzystał z gotowych zestawów do jego produkcji, ale efekt nie spełnił jego oczekiwań jakościowych. Dlatego połączył siły z przyjacielem, który posiadał bardziej zaawansowany sprzęt. Razem wyprodukowali już kilkanaście warek piwa. Warzą je hobbystycznie, bez planów komercjalizacji.

A co ma w planach sportowych?

– Plan jest taki, żeby jak najdłużej zachować zdrowe ciało, dlatego chciałbym utrzymać obecną częstotliwość jazdy na rowerze. Oczywiście nie będzie to jazda dla jazdy czy wycieczki dookoła trzepaka. Staram się eksplorować różne zakątki naszego pięknego kraju. Marzy mi się też kilkudniowa eskapada w Dolomity. To wszystko przede mną – mówi sportowiec.

Planuje też udział w kolejnych ultramaratonach gravelowych. Poza wyzwaniami sportowymi kuszą go trasy prowadzące szutrowymi drogami przez okolice, w których jest mało cywilizacji, są za to piękne widoki.

– Rower to coś więcej niż sport – to sposób życia, który kształtuje charakter i pozwala odkrywać nowe możliwości – podsumowuje Damian Siusta.