Rozłucki: nie dopuśćmy do emigracji inwestorów

rozmawiał Kamil Kosiński
opublikowano: 2015-11-09 08:46

Musi nastąpić zmiana nastawienia polityków do rynku kapitałowego. Tylko przychylna atmosfera zachęca nowych inwestorów i nowe spółki. Taka atmosfera panowała przez 20 lat i dlatego warszawski rynek rósł - apeluje Wiesław Rozłucki, były prezes GPW.

PB:  Co giełda może zrobić, by za następne 5 lat jej akcjonariusze byli bardziej zadowoleni?

Wisław Rozłucki
Marek Wiśniewski

Wiesław Rozłucki: Sama giełda, ani nawet środowisko rynku kapitałowego, nie sprawią, że kondycja giełdy za kilka lat będzie lepsza. Dyskutowane w środowisku kwestie godzin handlu czy wysokości opłat transakcyjnych są kompletnie nieistotne wobec zagrożeń zewnętrznych. To czynniki niezależne od giełdy, i do tego w większości krajowe, wywierają decydujący wpływ na kursy notowanych spółek. Sytuacja na Ukrainie, w Grecji czy kryzys związany z imigrantami, wzmagają niepewność, ale marginalizacja OFE, wykorzystywanie spółek giełdowych kontrolowanych przez skarb państwa do załatwiania interesów politycznych, zapowiedzi podatku bankowego i od transakcji finansowych, mają dużo większy wpływ na obroty. Te są niższe niż kiedyś, a GPW jako spółka żyje z obrotu, więc przekłada się to też na sytuację akcjonariuszy.

Może jako element infrastruktury rynku kapitałowegospółka nie powinna trafić na parkiet…

Nie uważam, by wprowadzenie giełdy na giełdę było złym pomysłem. Wręcz przeciwnie — dzięki temu giełda jako przedsiębiorstwo jest efektywniej zarządzana. Mówię to jako ktoś, kto zarządzał giełdą w dawnych czasach i też się starał, by funkcjonowała właściwie. Nie było jednak tej presji zewnętrznej, jaką wytwarzają akcjonariusze.

Co musi się stać, by giełda odzyskała dawny blask?

Musi nastąpić zmiana nastawienia polityków do rynku kapitałowego. Tylko przychylna atmosfera zachęca nowych inwestorów i nowe spółki. Taka atmosfera panowała przez 20 lat i dlatego warszawski rynek rósł. Miał też strategię. Agenda Warsaw City 2010 wygasła jednak w 2010 r. i od tego czasu nikt w kręgach decyzyjnych nie podjął próby stworzenia nowej strategii dla rynku kapitałowego. Kluczowa dla kryzysu giełdy była przeprowadzona przez PO antyreforma OFE. Zaczęła się od krytyki OFE za zbyt duże koszty funkcjonowania. Potem zarzucono im, że inwestują na giełdzie, która jest niepewna. I wtedy rozpoczęła się w Polsce nieprzychylna atmosfera nawet nie dla GPW, ale dla giełd w ogóle. Mam jednak nadzieję, że takie podejście zmieni się już niedługo. Pamiętam, jak kilka lat temu politycy PiS mówili, że system bankowy w Polsce to banki zagraniczne, ale przynajmniej giełda jest polska. Ufam więc, że nie wprowadzą podatku od transakcji, który giełdę zabije. Po jego wprowadzeniu giełda nadal byłaby polska, ale obrót papierami wartościowymi i — nade wszystko — instrumentami pochodnymi, przeniósłby się za granicę, prawdopodobnie do Londynu.

Podsumowanie pięciolecia GPW na GPW >>