BRUKSELA (Reuters) - Minister spraw zagranicznych, Włodzimierz Cimoszewicz powiedział we wtorek, że propozycja Francji, aby w pierwszej grupie kandydatów do Unii Europejskiej znalazły się Rumunia i Bułgaria jest nierealna.
Szef polskiego MSZ powiedział dziennikarzom, że rząd w Warszawie nie zgodzi się na zmiany w kalendarium roszerzenia zaproponowanym przez Unię Europejską. Zakłada ono, że pierwsza grupa 10 krajów wejdzie do UE w 2004 roku.
W poniedziałek Minister Spraw Zagranicznych Francji, Hubert Verdine zwrócił uwagę, że nieuwzględnienie Bułgarii i Rumunii w pierwszej fazie rozszerzenia może zaszkodzić stabilności w południowowschodniej Europie.
Jednak Cimoszewicz powiedział: "Rozumiem, że intencją naszych francuskich kolegów nie jest dokonanie zmian w kalendarium, które przyjęła Unia, w tym przedstawiciele Francji. Oczywiście nie zgodzimy się na żadne zmiany".
"Jeżeli istnieje realna szansa, aby w pierwszej grupie znalazły się jeszcze dwa kraje, to OK nie mamy nic przeciwko temu, ale zastanawiam się, czy jest to faktycznie możliwe" - dodał Cimoszewicz.
W ostatnim raporcie na temat rozszerzenia Komisja Europejska zapowiedziała, że do końca 2002 roku zamierza zakończyć rozmowy z 10 krajami kandydackimi. Nie znalazły się tam Bułgaria i Rumunia.
CO KIEROWAŁO VERDINEM?
Unijni dyplomaci zwracają uwagę, że Bułgaria i Rumunia wcale nie spodziewają się znaleźć w pierwszej grupie kandydatów. Zastanawiają się natomiast, czy Verdine chce opóźnić rozszerzenie, czy też próbuje poddać w wątpliwość ocenę niektórych kandydatów przez Komisję.
Niektorzy uważają, że prywatnym zdaniem francuskich polityków Polska znacząco odstaje od grupy wiodących kandydatów pod względem wprowadzenia unijnego prawa, a ocenę Komisji odczytuje jako gest polityczny.
"Czy musimy pozostawić te dwa kraje na zewnątrz tworząc ryzyko destabilizacji w niektórych regionach? Możemy przecież podjąć specjalny trud i przyjąć całą grupę" - powiedział francuski minister w poniedziałek.
"Nie ma wcale takiej dużej różnicy między przyjęciem 10 a 12 państw" - dodał.
Cimoszewicz przypomniał, że w połowie lat 90-tych prezydent Francji Jacques Chirac mówił w Sejmie, iż spodziewa się członkostwa Polski w UE do 2000 roku.
"Jak więc mogę uwierzyć teraz, że zamiarem osoby reprezentującej prezydenta Chiraca jest opóźnienie tego procesu ponad rok 2004?" - powiedział Cimoszewicz.
Minister powiedział, że podczas rozmów prowadzonych we Brukseli nie usłyszał nic, co mogłoby świadczyć o zamiarze opóźnienia procesu rozszerzenia.
Podczas wtorkowego briefingu rzecznik Komisji Jean-Christophe Filori unikał komentarzy na temat wypowiedzi Verdine'a. Powiedział jedynie, że tylko unijni przywódcy mogą decydować o dodaniu nowych kryteriów do procesu rozszerzania.
Podkreślił również, że Komisja oceni każdego z kandydatów na podstawie poczynionych postępów i nie jest pewne, że wszystkie 10 państw rzeczywiście zamknie rozmowy przed końcem 2002 roku.
Jednak Filori zaprzeczył jakoby Polska pozostawała z tyłu za innymi kandydatami.
"Biorąc pod uwagę postępy jakie poczyniła Polska dotychczas nie ma powodów by uważać, że pozostaje z tyłu za innymi kandydatami" - zapewnił Filori.
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 97 00, fax +48 22 653 97 80, [email protected]))