Zmiana jest trwałym elementem zarządzania spółkami skarbu państwa przez rząd dobrej zmiany, który, jak obliczono, średnio co 20 dni wymienia prezesów. Personalne czystki omijały banki: PKO BP od lat ma tego samego szefa i niezmienny trzon kierownictwa, w Pekao od roku rządzi ta sama ekipa. Kadrowa zawierucha musnęła BOŚ Bank, choć także tu karuzela zakręciła się dwa razy, ale nieźle przemeblowała Aliora, gdzie funkcję prezesa sprawuje już trzecia osoba od wyborów, a zarząd dość gruntownie zmienił się dwukrotnie. Możliwe, że to nie koniec zmian.

Z czterech różnych źródeł usłyszeliśmy, że przygotowywana jest zmiana na stanowisku prezesa. Zgodnie z tymi informacjami, funkcję miałaby stracić Katarzyna Sułkowska, która posadę objęła formalnie zaledwie w maju tego roku. Wcześniej, od lutego, reprezentowała bank jako p.o. prezesa. Przed nią pełniącym obowiązki był Michał Chyczewski, powołany w skład zarządu kilka miesięcy wcześniej, w czerwcu 2017 r. Był to przełomowy moment w historii banku, gdyż z posady prezesa zrezygnował wówczas założyciel Aliora, Wojciech Sobieraj, a w jego ślady poszedł prawie cały zarząd, nie godząc się na warunki oferowane przez radę nadzorczą. Do nowego kierownictwa zdecydowała się wejść tylko Katarzyna Sułkowska, związana z bankiem od początku jego istnienia, od 2011 r. wiceprezes odpowiedzialna za pion ryzyka. Według naszych informacji miałaby ona stracić stanowisko w związku ze sprawami sprzed lat, a konkretnie jedną — kredytem dla Ruchu, choć to tylko jedna z trzech wersji przyczyn rzekomej dymisji.
Trzy przyczyny
W 2012 r. dystrybutor prasy uzyskał finansowanie z banku wysokości około 150 mln zł. Kredyt był później kilkakrotnie rolowany, znajdował się w procesie restrukturyzacji, ale nigdy nie został wypowiedziany przez bank. Obowiązująca obecnie umowa wygasa 5 października.
Nasz rozmówca twierdzi, że przy udzielaniu kredytu i później realizowaniu umowy były nieprawidłowości i że odpowiedzialność za to spoczywa na pani prezes, jedynej osobie w zarządzie, która zajmowała wówczas miejsce w kierownictwie Aliora. Problem jednak w tym, że według innych źródeł zarzut w sprawie Ruchu nie jest trafiony, gdyż Katarzyna Sułkowska umowy kredytowej nie podpisała, bo w tym czasie (w 2012 r.) przebywała na urlopie macierzyńskim. Jeśli chodzi o późniejsze rolowanie finansowania, to decyzje w tej sprawie kolegialnie podejmował cały zarząd, a akceptowała je rada nadzorcza.
— Katarzyna Sułkowska wykazała się zbyt dużą samodzielnością podczas rozmów o fuzji z Pekao — to inny powód zdaniem innego źródła.
Szefowa Aliora negocjowała z Pekao z pozycji zdecydowanie słabszej strony, a mimo to udało jej się uniknąć — zdaniem wielu analityków i ekspertów — niekorzystnej dla inwestorów i banku umowy.
— Sprawa z fuzją świadczy o tym, że nie jest podatna na naciski, a wydaje się, że i w PZU, i Pekao panowało przekonanie, że prezes Aliora jest sterowalna — mówi nasz rozmówca.
Dodaje, że z punktu widzenia całej grupy kapitałowej PZU dobrze byłoby, gdyby szefowie obydwu banków współpracowali ze sobą. Po nieudanej fuzji taka relacja między Pekao a Aliorem nie wydaje się możliwa.
I wreszcie trzecia przyczyna dymisji, która nie ma żadnego uzasadnienia merytorycznego. Katarzyna Sułkowska, jak mówią w banku, „jest niczyja”, czyli nie ma związków z żadną frakcją w PiS, a w obecnych czasach stanowisk dla apolitycznych menedżerów nie ma zbyt wielu. Tym bardziej że Alior to łakomy kąsek. Bank działa sprawnie, w przyszłym roku ma zacząć wypłacać dywidendę, panuje w nim wciąż duch innowacyjności zaszczepiony przez ojców założycieli, zatrudnia armię 8 tys. ludzi, ma dużą sieć.
Trudne następstwo
Sprawa dymisji ma być już postanowiona, a na rynku przewinęło się kilka nazwisk potencjalnych kandydatów.
— Sprawa następstwa nie jest łatwa, gdyż zarząd Aliora jest obecnie mocno zaangażowany w rozmowy w sprawie Ruchu. To nie jest dobry moment na dokonywanie zmian personalnych — słyszymy w jednym ze źródeł.
Problem leży też gdzie indziej — na Nowogrodzkiej.
— Zmiany personalne w banku muszą być konsultowane z centralą PiS. W związku z wyborami tego rodzaju decyzje nie zapadają szybko — mówi nasz rozmówca.
Tym bardziej że jak słyszymy, PZU, główny akcjonariusz Aliora, popełnił już falstart w związku z Aliorem: przedstawił kandydaturę szefowej ryzyka, która pracowała w przeszłości na rzecz jednego z biznesmenów o małym poważaniu w obozie dobrej zmiany. Skończyło się czarną polewką.
Z naszych informacji wynika, że w poniedziałek zbiera się rada nadzorcza Aliora, która w porządku obrad ma zmiany w zarządzie. Nie musi on nic oznaczać, ponieważ w zarządzie brakuje właśnie szefa ryzyka i być może chodzi o obsadzenie wakatu. Nie można też wykluczyć takiego scenariusza, że rada zajmie się prezesem. Gdyby tak się stało, Alior byłby jednym bankiem na rynku bez prezesa i szefa ryzyka, a więc dwóch menedżerów, którzy muszą uzyskać zgodę KNF na objęcie stanowisk. Teoretycznie taka sytuacja jest możliwa, niemniej — biorąc pod uwagę dotychczasowe praktyki regulatora — trudno ją sobie wyobrazić.