Rusza obrót czarnoziemami

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2020-04-20 22:00

Ukraina uwalnia handel ziemią. PKB kraju może na tym zyskać 1-2 proc. Ukraińskie spółki notowane na GPW na razie jednak nie mają szans na zakupy

Z artykułu dowiesz się

  • co się zmienia w ukraińskim prawie 
  • od kiedy inwestorzy będą mogli kupować ziemię
  • jak uwolnienie handlu wpłynie na spółki notowane na GPW

W zeszłym miesiącu ukraiński parlament przyjął rewolucyjną, jak na tamtejsze prawodawstwo, ustawę dotyczącą obrotu ziemią. Przepisy umożliwiają sprzedaż gruntów po kilkunastu latach moratorium. Reforma wprowadzana będzie stopniowo: najpierw od 1 lipca przyszłego roku nieruchomości rolne nabywać będą mogły tylko osoby fizyczne, obywatele Ukrainy i to najwyżej 100 ha na głowę. Dopiero na początku 2024 r. ziemię będą mogły kupować również osoby prawne, a limit areału wzrośnie do 10 tys. ha.

— To, czy nieruchomości rolne będą mogli nabywać cudzoziemcy, a także ukraińskie spółki, których udziałowcami są obcokrajowcy, ma być rozstrzygnięte w referendum — informuje Tomasz Darowski, partner w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.

Impuls rozwojowy

Na Ukrainie oczekuje się, że zmiany doprowadzą do znacznego polepszenia sytuacji ekonomicznej na wsi. Rolnicy prowadzący małe gospodarstwa, dla których rynek otworzy się w pierwszej kolejności, będą mogli inwestować i planować długoterminowo.

— Możliwość nabycia na własność nieruchomości przyczyni się do zwiększenia zdolności kredytowej przedsiębiorców. Grunty rolne będzie można wykorzystywać jako zabezpieczenie finansowania bankowego, to zaś zwiększy jego dostępność i umożliwi rozwój sektora usług finansowych — mówi Tomasz Darowski.

Wartość nieruchomości rolnych będzie wzrastać. W ślad za tym zwiększą się czynsze, co poprawi sytuację ekonomiczną wynajmujących.

— Według analizy Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej średnie dochody z 1 ha gruntów rolnych wynoszą obecnie około 37 USD rocznie, natomiast uwolnienie handlu ziemią może doprowadzić nawet do jedenastokrotnego wzrostu tej stawki — twierdzi Vladyslav Semerynskyi, ekspert z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.

Reforma będzie też miała pozytywny wpływ na rozwój branży chemicznej, budowlanej, motoryzacyjnej i innych sektorów, które mają związki z rolnictwem. W efekcie już w pierwszym etapie może spowodować wzrost PKB Ukrainy o 1-2 proc.

Z punktu widzenia polskich inwestorów kluczowe jest to, jak zmiana prawa wpłynie na funkcjonowanie ukraińskich spółek notowanych na warszawskiej giełdzie. Obecnie mamy ich na GPW kilka, przy czym większość działa właśnie w branży rolno-spożywczej i gospodaruje na dziesiątkach, a nawet setkach tysięcy hektarów dzierżawionej ziemi. Pięć z tych spółek wchodzi w skład indeksu WIG-Ukraine. To Kernel, Astarta, Ovostar, Agroton oraz IMC (dawne Industrial Milk Company).

Pieniądze w zasięgu

Zdaniem Aleksa Lissitsy, prezesa IMC, w średnim okresie ukraińska reforma rolna nie będzie miała istotnego wpływu na funkcjonowanie największych przedsiębiorstw agrarnych.

— W odpowiednim momencie przedłużyliśmy okres dzierżawy gruntów. Umowy dotyczące 70 proc. użytkowanego przez nas areału obowiązują teraz do 2030-33 r. — wyjaśnia menedżer.

Zaznacza, że w latach 2020-24 nowe prawo nie będzie wpływać na politykę dywidendową IMC. Jeśli na początku 2024 r. otworzą się możliwości zakupu ziemi przez przedsiębiorstwa wchodzące w skład grupy IMC, zarząd je rozważy.

— Nie sądzę, abyśmy mieli problem z uzyskaniem pieniędzy na takie transakcje, bo nasza sytuacja finansowa jest stabilna. Na koniec roku nasz dług powinien wynosić około 35 mln USD, czyli znacznie mniej niż spodziewany wynik EBITDA. Dlatego uważam, że mamy możliwość uzyskania finansowania — mówi Alex Lissitsa.

Twierdzi, że IMC otrzymało już wstępną deklarację wsparca od EBOR i Międzynarodowej Korporacji Finansowej (IFC), które są strategicznymi partnerami spółki. W najbliższych latach zamierza skoncentrować się jednak na inwestycjach w maszyny i sprzęt rolniczy. Na te cele planuje wydać około 5 mln USD.

Pandemia niestraszna

W opinii Aleksa Lissitsy koronawirus nie wpłynie na wydajność IMC. Firma nie ma kłopotu z dostawami, bo z wyprzedzeniem przygotowała się do sezonu. Kupiła nasiona, nawozy i środki ochrony roślin oraz zaopatrzyła się w sprzęt.

— Martwimy się tylko o zdrowie pracowników. Dlatego wprowadziliśmy specjalne zabezpieczenia, ograniczyliśmy bezpośrednie kontakty zatrudnionych przy produkcji, personel administracyjny pracuje zdalnie, co tylko można, załatwiamy online — mówi prezes i przypomina, że już kilka lat temu w IMC wprowadzono elektroniczny obrót dokumentami, co teraz ułatwia zarządzanie firmą.

Powrót do kraju migrantów zarobkowych w związku z pandemią może być dla ukraińskiej branży rolno-spożywczej czynnikiem pozytywnym.

— Od co najmniej dwóch lat cierpimy z powodu braku rąk do pracy na wsi. To skutkowało wzrostem płac niewspółmiernym do wydajności. Po powrocie migrantów będziemy mieli więcej możliwości wyboru dobrze wyszkolonego personelu — mówi Alex Lissitsa.

Zapewnia, że IMC nie planuje obniżać wynagrodzeń.