Po miesiącach mówienia o nowym programie wsparcia dla mieszkalnictwa rządzący przeszli do czynów. Światło dzienne ujrzał nowy projekt ustawy o Kredycie na start (pierwszy zaprezentowano w kwietniu 2024 r.). Zgodnie z wcześniejszą deklaracją resortu rozwoju program będzie promował duże gospodarstwa domowe. Rodziny z co najmniej trójką dzieci będą mogły skorzystać z finansowania z zerowym oprocentowaniem. Dla gospodarstw z dwójką dzieci będzie to 0,5 proc., a z jednym dzieckiem – 1 proc. Dla singli i par bezdzietnych oprocentowanie ma wynosić 1,5 proc.
- Po przeanalizowaniu nowego projektu ustawy, która ma wprowadzić program Kredyt na start, dostrzegamy pewne zmiany wynikające ze zgłoszonych uwag. Nie jest ich jednak dużo, a sama koncepcja dopłat kredytowych wydaje się bardzo podobna do poprzedniej – mówi Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Do istotniejszych zmian zalicza obniżenie limitu miesięcznych dochodów uprawniających do otrzymania preferencyjnego finansowania. Dla dwuosobowego gospodarstwa domowego to 11 tys. zł netto, dla trzyosobowego 14,5 tys. zł, a cztero- 18 tys. zł. Poprzednio progi wynosiły odpowiednio: 13 tys. zł, 16 tys. zł i 19,5 tys. zł.
- Zniknął natomiast limit dochodowy dla gospodarstw większych niż czteroosobowe - pierwotnie miał wynosić 23 tys. zł netto. Podobnie jak wcześniej ministerstwo rozwoju przewiduje podwyższenie limitów dochodowych o 10 lub 20 proc. w przypadku dużych miast – mówi Andrzej Prajsnar.
Zwraca uwagę, że od 2026 r. limity dochodowe mają być ustalane raz na rok jako dwukrotność raty modelowego kredytu na 25 lat.
- Ten algorytm będzie uwzględniał ceny metrażu, oprocentowanie kredytów mieszkaniowych oraz dodatkową powierzchnię potrzebną większym rodzinom – mówi Andrzej Prajsnar.
W nowy projekcie ustawy zwiększono natomiast liczbę wniosków kredytowych, które będą mogły przyjąć banki. W I kw. 2025 r. ma być ich 25 tys., a w II kw. - 20 tys. Pierwotna wersja przewidywała 15 tys. wniosków kwartalnie.
Według Marcina Krasonia, eksperta rynku mieszkaniowego w Otodom Analytics, wszystko wskazuje na to, że nowy program wsparcia kredytobiorców będzie miał dużo mniejszy wpływ na rynek niż Bezpieczny kredyt 2 proc.
- Program ma zawierać więcej „bezpieczników” mających na celu powstrzymanie galopady cen. Najważniejsze jednak będzie to, by w życie weszło też wsparcie dla strony podażowej. Wszystkie dotychczasowe programy, bez względu na to, który rząd je wprowadzał, skupiały się na wspieraniu popytu, a to prosta droga do wzrostu cen. Teraz słyszymy obietnice uwolnienia gruntów pod zabudowę, trzymam kciuki, by faktycznie tak się stało – mówi Marcin Krasoń.
W ocenie skutków regulacji podano, że koszt dopłat do kredytów na start w przyszłym roku wyniesie ponad 1,15 mld zł, a w ciągu 10 lat będzie to łącznie prawie 19,4 mld zł.