Przyszłoroczny budżet będzie zakładał 0,5 proc. wzrostu PKB. Realizacja tegorocznego jest beznadziejna.
Przyszłoroczny budżet będzie zakładał 0,5 proc. wzrostu PKB. Realizacja tegorocznego jest beznadziejna.
Przyszłoroczny budżet będzie zakładał 0,5 proc. wzrostu PKB. Realizacja tegorocznego jest beznadziejna.
Przyszłoroczny budżet będzie zakładał 0,5 proc. wzrostu PKB. Realizacja tegorocznego jest beznadziejna.
Na koniec maja deficyt budżetowy wynosił 16,4 mld zł, aż 90,2 proc. planu na cały rok. Rok wcześniej deficyt zrealizowany był zaledwie w 6,8 proc.
— Dane Ministerstwa Finansów potwierdzają, że tegoroczny budżet został oparty na zbyt optymistycznych założeniach: dochody były przeszacowane, wydatki niedoszacowane. Przy zwalniającej gospodarce trudno się spodziewać, by pod koniec roku dochody przyspieszyły. Nowelizacja budżetu jest niezbędna —komentuje Remigiusz Grudzień, ekonomista PKO BP.
Ekonomiści uważają, że nie obejdzie się bez zwiększenia deficytu, który pierwotnie zaplanowano na 18,2 mld zł.
— Nie uda się zrealizować dochodów i mimo prób ograniczenia wydatków deficyt wzrośnie, nawet do 30 mld zł — przewiduje Adam Antoniak, ekonomista Banku BPH.
Według Remigiusza Grudnia optymalnym poziomem byłoby 27-28 mld zł.
— Inwestorzy powinni przyjąć taki poziom jako naturalne dostosowanie do trudniejszych warunków makro — uważa ekonomista PKO BP.
Zapewne właśnie problemy z realizacją tegorocznego budżetu spowodowały, że rząd przyjął bardziej ostrożne założenia na rok 2010. Według przyjętego wczoraj dokumentu wzrost gospodarczy wyniesie 0,5 proc. przy średniorocznej inflacji rzędu 1 proc.
— To dość konserwatywne założenia, których przyjęcie — z punktu widzenia budżetu — jest słuszne: lepiej planować budżet przy niższym wzroście PKB, niższej inflacji i dać się pozytywnie zaskoczyć, niż mieć problem, jak w tym roku — uważa Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium.
Rząd zakłada w 2010 r. wzrost bezrobocia do 13,8 proc. (w kwietniu wyniosło 11 proc.) i spadek zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw o 2,8 proc.
Adam Antoniak zwraca uwagę, że rząd — jeśli będzie chciał utrzymać niski deficyt — będzie musiał także w 2010 r. szukać oszczędności.
— Na pewno dochody nie będą duże, najwyżej takie, jakie uda się zrealizować w 2009 r. — uważa ekonomista Banku BPH.
Dane o wykonaniu deficytu nie spodobały się inwestorom, którzy od początku tygodnia pozbywają się złotego.
Podpis: BMK