Sex, drugs and PKB

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2010-10-13 14:09

Szykuje się druga rewolucja w statystyce. Mierzony będzie już nie tylko niezarejestrowany, ale też gangsterski biznes. Prostytucja, przemyt i narkotyki podbiją polski PKB

Prostytucja, przemysł narkotykowy i przemyt - te obszary już niedługo będą uwzględniane w danych o PKB Polski i innych krajów Unii Europejskiej. Uzgodnili tak statystycy z Eurostatu i 27 państw członkowskich. Jeśli się uda, UE będzie pierwszym regionem świata, który tak skrupulatnie policzy udział czarnego rynku w gospodarce.

None
None

Dotrzeć do podziemia

Obecnie polski PKB liczony przez statystyków składa się z dwóch części - gospodarki legalnej (białej, w pełni zarejestrowanej i opodatkowanej) oraz niezarejestrowanej (szara strefa - działalność zgodna z prawem, ale ukryta przed oficjalnymi rejestrami, np. praca na budowie na czarno czy naprawa zamka w drzwiach przez "złotą rączkę", w 2008 r. stanowiła 11,8 proc. PKB). Statystykę o tę drugą część Główny Urząd Statystyczny (GUS) rozszerzył w 1994 r.

Teraz szykuje się drugi etap reformy, obejmujący gospodarkę nielegalną, czyli czarny rynek - działalność zabronioną, niezgodną z prawem, np. przemyt czy wprowadzanie na rynek substancji niedozwolonych. GUS zaczął już przygotowania - ma opracować metodologię do końca 2012 r.

- Dostaliśmy z Eurostatu ogólne wytyczne i na tej podstawie tworzymy narzędzia, które pozwolą nam mierzyć skalę nielegalnej działalności - mówi Piotr Ochanowski, wicedyrektor Urzędu Statystycznego w Kielcach, który odpowiada za polską statystykę gospodarki nierejestrowanej.

GUS nie ukrywa, że wartość czarnego rynku będzie jedynie szacunkiem, a nie twardymi danymi.

- Będziemy prowadzić badania cząstkowe, których wyniki zostaną "rozciągnięte" na całą gospodarkę. Innej możliwości zdobywania danych nie ma - tłumaczy Władysław Łagodziński, rzecznik GUS.

Urząd to samo robi już szacując np. płody rolne - sprawdza, ile zboża dał metr kwadratowy pola i zakłada, że na całym polu plony są analogiczne. Z badaniami czarnego rynku na danym obszarze będzie podobnie.

Na razie unijni statystycy chcą rozszerzyć PKB o trzy "czarne" branże - prostytucję, przemysł i narkotyki. Możliwe jest jednak, że badanych obszarów będzie więcej. Jeśli ośrodek statystyczny w danym kraju uzna, że w jego gospodarce szczególnie duże znaczenie ma inna nielegalna działalność, może dodać ją do kręgu swoich zainteresowań.

- Dla Polski żaden czwarty obszar nie został wybrany. Gdybyśmy chcieli coś dodać, to u nas ogromne znaczenie mają przede wszystkim dwa rodzaje działalności - handel bronią oraz handel podróbkami (np. markowych ubrań) i piractwo - mówi Władysław Łagodziński.

Na włączeniu czarnego rynku do PKB najbardziej w Europie zyskają prawdopodobnie Włosi. Tamtejsi statystycy twierdzą, że jeśli statystyka obejmie działalność mafijną, włoska gospodarka stanie się większa niż brytyjska (dziś jest o 8 proc. mniejsza). W Polsce skala rewizji najprawdopodobniej nie będzie tak duża, ale też nie przejdzie bez echa. Na konkretne szacunki nikt się nie porywa.

- To nie będzie taka rewolucja, jak przy poprzednim rozszerzeniu statystyki. Włączona wtedy szara strefa w budownictwie czy usługach ma ogromne rozmiary. Podejrzewam, że obszary, o których obecnie myślą statystycy, są wyraźnie mniejsze.Nie oznacza to jednak, że jest to skala pomijalna i nie należy jej badać. Na pewno w zauważalny sposób podniesie to PKB - mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.

Precyzyjny błąd

Z włączenia czarnego rynku do statystyki cieszy się też Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową i były prezes GUS.

- Z punktu widzenia ekonomii nie ma znaczenia, czy produkt wytworzony był legalnie czy nie. Liczy się to, że został wprowadzony do obiegu i stał się częścią realnej gospodarki. Poza tym powiększony PKB obniży nam wskaźnik długu publicznego do PKB - mówi ekonomista.

Jakub Borowski zwraca uwagę, że dług publiczny jest mierzony co do grosza, a rachunki narodowe są podawane w przybliżeniu.

- PKB to z natury zgrubny szacunek. Im będzie bardziej precyzyjny, im więcej podmiotów gospodarczych będzie uwzględniał, tym lepiej - dodaje Jakub Borowski.
Choć są też tacy ekonomiści, którzy nie są zachwyceni.

- Obawiam się, że szacunki PKB będą po reformie jeszcze mniej precyzyjne niż obecnie. Czarny rynek jest obszarem na tyle słabo poznawalnym, że ryzyko błędu będzie bardzo duże, znacznie większe niż obecnie - mówi Marek Dietl, ekonomista Instytutu Sobieskiego.