Trzy lata minęły od kontrowersyjnej i kosztownej ugody, która zakończyła wieloletni spór inwestorów telekomunikacyjnej Sferii ze skarbem państwa — i sprawa znowu wraca na wokandę. Stawką są setki milionów złotych i cenne zasoby częstotliwości, wykorzystywanych przez telekomy do dostarczania internetu LTE, a także zaufanie do państwa, które przez lata nie potrafiło poradzić sobie z konsekwencjami błędnych decyzji. Zarejestrowane na Cyprze spółki Juvel i Bithell (obie kojarzone z Zygmuntem Solorzem-Żakiem), inwestorzy kontrolowanej od tego roku przez Cyfrowy Polsat Sferii, ponownie domagają się arbitrażu w sporze z Polską przed trybunałem Międzynarodowej Izby Handlu (ICC).

Swoje roszczenia wyceniają na 475,222 mln USD, czyli po obecnym kursie — 1,8 mld zł. To te same roszczenia, które miały być całkowicie wycofane na mocy ugody, zawartej w 2013 r. z Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji, kierowanym wówczas przez Michała Boniego. W zamiar za zrzeczenie się roszczeń Sferia dostała wtedy bez przetargu jeden z sześciu bloków częstotliwości w cennym paśmie 800 MHz.
Za każdy z pozostałych pięciu bloków Orange, T-Mobile i Play w późniejszej aukcji płaciły 1,5-2 mld zł. — Przedmiot sporu dotyczy niemożności efektywnego korzystania przez Sferię z częstotliwości radiowych w paśmie 850 MHz, na którym Sferia chciałaby budować sieć LTE. Notyfikacja sporu, którego geneza sięga lat 90. XX wieku, została złożona 14 listopada 2011 r. Trybunał dał powodom czas na złożenie pozwu do 16 października 2016 r. Termin rozprawy wyznaczono na koniec 2017 r. — informuje Karol Manys, rzecznik Ministerstwa Cyfryzacji. Do naszych pytań nie chcieli się odnieść przedstawiciele Cyfrowego Polsatu.
— Nie wypowiemy się — mówi Tomasz Matwiejczuk, rzecznik Polsatu.
Bruksela kwestionuje ugodę
Zamieszanie wokół częstotliwości LTE wzbudziło zainteresowanie Komisji Europejskiej (KE). Jak napisała w czwartek „Gazeta Wyborcza”, KE wysłała do polskiego rządu list, w którym domaga się wyjaśnień co do sposobu przeprowadzenia aukcji częstotliwości i konstrukcji prawa telekomunikacyjnego. Polska ma dwa miesiące na przedstawienie wyjaśnień.
Jeśli komisja ich nie zaakceptuje, konieczne będą zmiany w prawie. „Komisja ma wątpliwości co do przyznania częstotliwości 800 MHz firmie Sferia bez otwartej, nikogo niedyskryminującej i z transparentnymi kryteriami aukcji, a także za niewielkie koszty w porównaniu do tych poniesionych przez innych teleoperatorów. Polskie władze nie trzymały się zobowiązań wynikających z europejskiego prawa telekomunikacyjnego” — pisze KE w komunikacie, cytowanym przez „GW”.
Wieloletni spór
Sferia, założona przez Jacka Szymońskiego (współtwórcę m.in. PTC, operatora sieci Era), w 2003 r. w przetargu dostała 15-letnią rezerwację częstotliwości z pasma 850 MHz. Szybko okazało się, że decyzja o ich przyznaniu była wadliwa — spółka nie była w stanie korzystać z tego pasma, m.in. ze względu na zakłócenia, jakie wywoływałoby to w sieciach operatorów GSM. Na mocy kolejnych decyzji zakres przyznanych częstotliwości był zmieniany, ale problem pozostawał, a nawet narastał — użytkowanie przez spółkę przyznanych częstotliwości mogło np. stworzyć zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu kolejowego.
W rezultacie Sferia teoretycznie dysponowała pasmem, ale Urząd Komunikacji Elektronicznej nie wydawał jej pozwoleń radiowych. W 2011 r. dwie cypryjskie spółki, kontrolujące wówczas Sferię, poinformowały polski rząd, że będą walczyć o swoje przed paryskim trybunałem arbitrażowym. Resort cyfryzacji po długiej analizie dokumentów doszedł do wniosku, że ryzyko przegrania sporu jest zbyt duże, i zdecydował się na podpisanie ugody.
Sferia — a za jej pośrednictwem grupa Cyfrowego Polsatu, w tym operator sieci Plus — od początku 2015 r. korzysta z częstotliwości, przyznanych w ramach ugody. Pod koniec ubiegłego roku giełdowy Midas, zależny od Zygmunta Solorza-Żaka, podpisał umowę przejęcia 51 proc. akcji spółki za 121,9 mln zł. W tym roku Sferia wraz z całym Midasem została wchłonięta przez grupę Cyfrowego Polsatu. Grupa nie będzie jednak długo cieszyć się z cennych częstotliwości — rezerwacja Sferii jest ważna tylko do końca 2018 r., podczas gdy trzy telekomy, które wylicytowały pasmo w aukcji, otrzymały je na 15 lat.
Tymczasem Sferia za ewentualne przedłużenie rezerwacji będzie musiała zapłacić tyle, ile średnio płacono w aukcji, co oznacza kwotę rzędu 1,72 mld zł. Dla grupy Zygmunta Solorza-Żaka to spory problem: z jednej strony — nie powinna pozwolić sobie na utratę cennego bloku w paśmie, w którym obecni są wszyscy rynkowi konkurenci, z drugiej — wydatek 1,7 mld zł dla mocno zadłużonej grupy może być problemem.
Ugodę, która teraz jest kwestionowana przed trybunałem w Paryżu, zawarto w lipcu 2013 r. Stała się ona „prawnie wiążąca” 5 sierpnia 2013 r., ku oburzeniu rynkowych konkurentów grupy Zygmunta Solorza-Żaka. Jej szczegółowe zapisy nie są znane, ale ministerstwo było przekonane, że podpisanie dokumentu kończy prawne kłopoty ze Sferią. „W ocenie ministra [przyjęte rozwiązanie — red.] zabezpiecza interesy skarbu państwa, w szczególności zaś pozwala na trwałe usunięcia ryzyka i kosztów związanych z ewentualnym dochodzeniem roszczeń przez Sferię i akcjonariuszy” — głoszą jawne fragmenty ugody, które opublikowano w serwisie Telepolis.pl.
Do Ministerstwa Cyfryzacji trafiało wiele wniosków — od osób fizycznych i prawnych — o dostęp do informacji publicznej o treści ugody. Resort, kierowany już przez Annę Streżyńską, zamówił nawet w tej sprawie ekspertyzę prawną, z której wynikało, że ugoda co prawda stanowi informację publiczną, ale „na tym stadium sporów” i ze względu na niejasność przepisów ujawnienie jej pełnej treści nie było rekomendowane. Sprawa dostępu do pełnej treści ugody ciągle wraca też na wokandę — w ubiegłym tygodniu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił na wniosek Orange Polska dwie decyzje Prokuratorii Generalnej, zgodnie z którymi większość zapisów umowy, jako tajemnice przedsiębiorstwa, nie została udostępniona publicznie.
„Inwestorzy zrzekają się roszczenia i wszelkich innych roszczeń przeciw Rzeczypospolitej Polskiej lub Skarbowi Państwa (...) powstałych lub mogących powstać w odniesieniu do lub w związku z faktami i okolicznościami stanowiącymi podstawęfaktyczną lub prawną sporu” — głosi ugoda z 2013 r. Teraz jej treść można uznać za niebyłą, choć do zamknięcia tego wydania „PB” Ministerstwo Cyfryzacji nie odpowiedziało na nasze pytania o to, czy ugoda nie obowiązuje i czy w związku z tym możliwe jest odebranie Sferii użytkowanego przez nią pasma. — W lipcu 2013 r. wydawało się, że ugoda powinna zakończyć spór, były zobowiązania stron.
Nie wiem, co się działo od listopada 2013 r., to prawie 3 lata. Mam nadzieję, że nikt nie złamał ugody, a jeśli już — to ci, którzy jej nie wypełnili, ponoszą odpowiedzialność. Jeśli wszystko zostało wypełnione, to dziwi zachowanie Sferii — mówi Michał Boni, były minister cyfryzacji, a dziś europoseł.