Skarb prosi o czas dla stoczni

Katarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2008-07-11 00:00

Bruksela żądała poprawionych planów, a skarb wysłał jej prośbę o przesunięcie prywatyzacji do września. To już koniec?

Bruksela żądała poprawionych planów, a skarb wysłał jej prośbę o przesunięcie prywatyzacji do września. To już koniec?

Wczoraj Komisja Europejska miała dostać poprawione programy restrukturyzacyjne dla polskich stoczni.

— Komisja zgodziła się poczekać na program dla Stoczni Gdańsk do września. Nie możemy prowadzić negocjacji prywatyzacyjnych pod presją czasu. Nie chcemy też, by programy restrukturyzacyjne i umowy prywatyzacyjne były przygotowywane i negocjowane niezależnie od siebie. Dlatego zależy nam na przedłużenie terminu do września także dla stoczni z Gdyni i Szczecina — mówi Aleksander Grad, minister skarbu.

Wynika z tego, że resort nie dotrzyma terminu 15 lipca.

Pesymizm związkowców

Stoczniowcy wątpią w zgodę Brukseli.

— Minister Grad spotkał się przecież z komisarz Neelie Kroes i zapewne przedstawił jej prośbę o przesunięcie terminu. Mimo to komunikat Komisji Europejskiej był jednoznaczny — uzupełnić materiały. Po co składać ten sam wniosek na piśmie? Obawiamy się, że negatywna decyzja Unii jest już przesądzona — uważa Marek Lewandowski, rzecznik Solidarności Stoczni Gdynia.

Wczoraj gdyński pracownicy założyli Komitet Obrony Stoczni, a na dziś planują wiec. Pracownicy Stoczni Szczecińskiej Nowa już wczoraj zdecydowali się na manifestację na ulicach Szczecina.

Nadzieja ministra

Aleksander Grad liczy jednak, że Bruksela przystanie na jego prośbę, choć nie ukrywa, że werdykt negatywny oznacza upadłość stoczni. Twierdzi jednak, że potencjalni inwestorzy zgodzili się spełnić wiele żądań Brukseli dotyczących modyfikacji planów naprawczych.

ISD Polska, inwestor Stoczni Gdańsk i potencjalny partner dla Gdyni, może o 100 mln EUR zwiększyć wkład własny w stocznie (z dotychczasowych 320 mln EUR). Nie zrezygnuje natomiast z 1,35 mld zł pomocy publicznej, bo twierdzi, że jest ona stoczniom niezbędna. Bruksela chce też skrócić termin zwrotu z inwestycji określony przez ukraińskiego inwestora na 11 lat. Ten tłumaczył jednak, że mając w grupie Hutę Częstochowa (dostawca blach dla stoczni) zarabia na współpracy ze stoczniami.

Podobne zmiany są w planie dla stoczni szczecińskiej.

— Przedstawiliśmy zmodyfikowany plan i możemy dwukrotnie zwiększyć udział własny w inwestycji oraz skrócić okres zwrotu, ale nie zgodzimy się na ograniczenie dofinansowania przez skarb państwa — mówi Marcin Garus, prezes Mostostalu Chojnice, który chce przejąć stocznię wespół z norweskim Ulstein Verft.

Prognozowane straty stoczni z nierentownych kontraktów sięgają 300-350 mln zł, miałby pokryć je skarb państwa.