Bioavlee, nowatorska metoda wykrywania bakterii, została już opatentowana. Może zrewolucjonizować weterynarię i spożywkę.
To rozwiązanie zostało wyjęte z „uniwersyteckiej szuflady”, odkupione i dopracowane, teraz czeka na wprowadzenie na rynek. Mowa o nowej metodzie szybkiej i, jak twierdzą jej twórcy, taniej identyfikacji bakterii. Inicjatorami projektu funkcjonującego już pod nazwą Bioavlee byli naukowcy związani z Politechniką Wrocławską. Teraz projekt jest rozwijany m.in. przez Łukasza Pawełka i Marcina Brusia oraz grupę inwestorów, w tym Konrada Pankiewicza. Wspólnie prezentują teraz efekty kilku lat pracy.

Laser kontra bakterie
Metoda identyfikacji i analizy kolonii bakterii objęta została już zgłoszeniem patentowym. Wynalazek ma podnieść skuteczność badań... na razie weterynaryjnych, a w przyszłości zastosowanie może znaleźć również w przemyśle spożywczym. Powstała w wyniku prac w zakresie diagnostyki laboratoryjnej IVD (in vitro diagnostics). Gotowe jest również narzędzie — Bioavlee, które pozwala na łączenie tradycyjnej hodowli bakterii z dyfrakcją laserową i algorytmami analizującym dyfraktogramy. Jak to wygląda w praktyce? Do identyfikacji bakterii wymagane jest dodatkowe użycie szalki Petriego, agaru i wymazówki. Pobraną próbkę umieszcza się w urządzeniu, gdzie namnażana jest kolonia bakterii. Przepuszcza się przez nią wiązkę lasera i rejestruje obraz z wykorzystaniem specjalnego systemu optycznego. Obraz jest analizowany komputerowo i porównywany z wzorcami zebranymi w bazie danych, która jest cały czas uzupełniana.
— Metoda łączy tradycyjną hodowlę bakterii ze zdumiewającą prędkością dyfrakcji laserowej i sztucznej inteligencji. Wzorcowe obrazy widm przechowujemy w chmurze, a nasza baza wciąż rośnie. Dzięki temu jesteśmy w stanie już dziś zidentyfikować bakterie z dokładnością dochodzącą do 98 proc. Odbywa się to w czasie od 9 do 16 godzin od momentu posiewu, sam moment rozpoznania bakterii — już po jej wyhodowaniu — zajmuje właściwie kilka sekund — wyjaśnia Łukasz Pawełek, dyrektor generalny Bioavlee.
Czas na rynkowy debiut
Wykorzystując narzędzia, można ocenić m.in. czystość mikrobiologiczną pobranych próbek. — Co istotne, urządzenie jest w stanie zdiagnozować, czy bakterie w pobranej próbce są żywe czy martwe. Powszechnie stosowane metody wykrywają wyłącznie ich obecność. A martwa bakteria nie stanowi zagrożenia dla zdrowia, co mogłoby w przyszłości zostać z powodzeniem wykorzystane w przemyśle spożywczym — zaznacza Konrad Pankiewicz. W pierwszej kolejności jednak firma zamierza się skupić na zastosowaniu rozwiązania w weterynarii. Rozwiązanie udostępni jeszcze w tym roku.
Podpis: Anna Bełcik