Protest plantatorów bije w skup tytoniu
Rolnicy zażądali zwiększenia kontraktacji o 2,5 tys. ton
Ważą się losy podpisanego w marcu porozumienia, dotyczącego tegorocznej skali kontraktacji tytoniu. Komitet Protestacyjny Plantatorów Ziemi Lubelskiej chce wzrostu ustalonej kontraktacji do prawie 30 tys. ton. Producenci papierosów nie akceptują żądań.
Wszystko wskazuje na to, że problem kontraktacji tytoniu, który jeszcze kilka dni temu miał szansę znaleźć pozytywne rozwiązanie, wróci niebawem ze zdwojoną siłą. Dwa tysiące rolników tworzących Komitet Protestacyjny Plantatorów Ziemi Lubelskiej żąda zwiększenia kontraktacji o 2,5 tys. ton.
Niepewne porozumienie
Na mocy porozumienia, zawartego w pierwszej połowie marca między rządowym zespołem powołanym do spraw rozwiązania problemów tytoniowych, rolnikami zrzeszonymi w Polskim oraz Krajowym Związku Plantatorów Tytoniu oraz producentami papierosów, ustalono tegoroczną kontraktację na poziomie 27,35 tys. ton tego surowca. Ustalono też przy tym dopłaty do każdego zakontraktowanego kilograma tytoniu w kwocie 2,3 zł. Obciąży to państwową kasę kwotą ponad 62 mln zł.
Komitet rusza do walki
Zwiększona pula kontraktacyjna objęłaby tylko rolników z gminy Łukowa, zrzeszonych w komitecie protestacyjnym. W wyniku porozumień z marca, plantatorzy z rejonu lubelskiego mieli szansę sprzedać ponad 7 tys. ton tytoniu. Teraz walczą o kolejne 2,5 tys. Gdyby jednak ich nie zawarto, poziom skupu w tamtym regionie wyniósłby zaledwie 2,63 tys. ton.
Interesów grupy protestujących broni Feliks Klimczak, wiceminister rolnictwa. Chodzi prawdopodobnie o uniknięcie protestów społecznych, jakie wystąpiły np. w roku 2000. Zwiększeniu ilości skupu są przeciwni producenci papierosów.
Branża nie chce tytoniu
Spadek sprzedaży legalnie wytwarzanych papierosów (w 2000 roku wyniósł 17 proc.) spowodował, że koncerny pierwotnie zgłosiły akces zakupu zaledwie 18 tys. ton tytoniu. Negocjacje i możliwość dopłat ze strony państwa spowodowały, że zaakceptowały one kontraktację z dopłatami na poziomie ponad 27 tys. ton tytoniu. Papierosowe koncerny mają zapasy tytoniu średnio na 2-3 lata, co oznacza w praktyce, że w tym roku mogłyby się one obejść bez polskiego tytoniu.
— Jesteśmy zaskoczeni nowymi żądaniami. Producenci papierosów nie potrzebują takiej ilości tytoniu, zarówno z dopłatami, jak też bez nich. Nie zaakceptujemy pomysłu zwiększenia kontraktacji — mówi Jan Wierzbicki, dyrektor korporacyjny Reemtsma Polska i członek Krajowego Stowarzyszenia Przemysłu Tytoniowego.
Lepszy rydz
Przeciwni żądaniom są też związki plantatorów tytoniu, reprezentujące interesy około 23 tys. polskich rolników.
— Porozumienie z 14 marca podpisały m.in. dwa związki plantatorów tytoniu. Jeżeli komitet protestacyjny nie ustąpi z żądaniami, grozi to zerwaniem wcześniejszych umów. Wtedy przemysł nie kupi więcej niż pierwotnie planowane 18 tys. ton. Stracą na tym wszyscy — mówi Stanisław Doroz, prezes Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu.
Przedstawiciele plantatorów, przemysłu papierosowego, komitet protestacyjny oraz rządowy zespół mają się spotkać w poniedziałek. Wydaje się, że tym razem trudno będzie uniknąć konfrontacji. Gdyby marcowe umowy zerwano, na ulicę może wyjść kilkanaście tysięcy rolników. Gra toczy się też o czas. W praktyce sezon wysiewu tytoniu powinien się już zakończyć. Tymczasem jeszcze się nie rozpoczął, gdyż rolnicy czekają na wiążące decyzje.