— Widać w nim wszystko, co dobre w polskiej gospodarce — tak Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego, podsumowuje wyniki ING Banku Śląskiego. Patrząc na rezultaty, można odnieść wrażenie, że na rynek wróciła koniunktura w pełnej krasie. Produkcja kredytów idzie pełną parą. W II kwartale wolumen był o 14 proc. wyższy niż przed rokiem i o 5 proc. przekroczył urobek z I kwartału.
![RYZYKO POD KONTROLĄ: Małgorzata Kołakowska, prezes ING Banku Śląskiego, zapowiada, że koszty ryzyka powinny utrzymać się na poziomie 70 pb. Wcześniej bank zakładał, że będzie to 70-80 pb. [FOT. GK] RYZYKO POD KONTROLĄ: Małgorzata Kołakowska, prezes ING Banku Śląskiego, zapowiada, że koszty ryzyka powinny utrzymać się na poziomie 70 pb. Wcześniej bank zakładał, że będzie to 70-80 pb. [FOT. GK]](http://images.pb.pl/filtered/a90a9c22-02a0-4053-ac06-ee455ceb07db/cb0a61a5-9ffa-59cb-bd6c-6407284fbacb_w_830.jpg)
Koszty ryzyka wyniosły zaledwie 26 pb, a wskaźnik kredytów niepracujących spadł do 4,4 proc. z 4,7 proc. na koniec I kwartału. Według Andrzeja Powierży, ilustracją sytuacji Śląskiego jest obrazek przedwiośnia. Połowa podwórka jest w śniegu, a na drugiej rośnie już trawa. ING ogrzewa się w pełnym słońcu. U konkurentów wciąż jest zima.
— Częściowo wynika to z tego, że konkurenci byli głębiej przysypani śniegiem. ING szybciej złapał wiatr koniunktury, co jest zasługą konsekwentnej polityki. Ciułając przez wiele lat depozyty detaliczne, może teraz pozwolić sobie na spokojne prowadzenie akcji kredytowej. Inne banki, udzielając kredytu, muszą myśleć, ile ich będzie kosztowało zdobycie depozytów potrzebnych do sfinansowania tego kredytu — mówi Andrzej Powierża.
W 2009 r., kiedy banki zakręciły kurki kredytowe, powołując się na posuchę na rynkach finansowych, pod adresem Śląskiego pojawiły się zarzuty, że „śpi na pieniądzach”, a nie chce spożytkować ich na kredyty. Obecnie sięga do zapasów pełnymi garściami.
— Dużo łatwiej wygrywać konkurencję cenową, szczególnie w przypadku klientów korporacyjnych, kiedy ma się magazyny pełne depozytów i stoi się przed wyborem, czy przeznaczyć je na obligacje czy kredyty — mówi Andrzej Powierża.
Śląski jednak odczuwa konkurencję, co widać po spadającej marży. Małgorzata Kołakowska, prezes ING Banku Śląskiego, mówi, że presja na ceny występuje głównie w segmencie małych i średnich firm, szczególnie przy finansowaniu obrotowym i na krótkie terminy. W kredytach inwestycyjnych i złożonych sfinansowaniach dla korporacji się nie zmieniły. Prezes przyznaje jednak, że marży, która rosła do II kwartału, obronić się nie da.
— Liczymy, że wyższe wolumeny pozwolą nam zniwelować spadek marży — mówi Małgorzata Kołakowska. Zaznacza, że II połowa roku może być trudniejsza niż pierwsze sześć miesięcy ze względu na niższe wpływy z interchange, rosnącą konkurencję o depozyty oraz niepewność co do wysokości stóp procentowych, a także trwałość koniunktury.
— W lipcu widać było spowolnienie akcji kredytowej. Nie wiemy, czy to efekt wakacji, czy początek trendu. Nie widzimy natomiast pogorszenia jakości portfela. Jeśli popyt na kredyty w II połowie roku się utrzyma, jesteśmy optymistycznie nastawieni do wyniku w całym roku — mówi prezes Kołakowska.
Andrzej Powierża prognozuje wzrost zysku Śląskiego — w porównaniu z 2013 r. — o 8 proc. Przed rokiem ING zarobił 961 mln zł. W I półroczu tego roku miał 536,9 mln zł, czyli 13 proc. więcej niż na koniec grudnia 2013 r., z czego 282 mln zł wypracował w II kwartale, notując 31-procentową dynamikę w ujęciu rocznym i 11-procentową kwartał do kwartału.