W tradycji szczytów RE to faza najbardziej decyzyjna. Unijne kroniki już kilka razy odnotowały połączenie przedłużonej kolacji ze… śniadaniem, przy czym godziny między oboma posiłkami absolutnie nie przebiegały w nastroju randkowym. Ile potrwa obecny szczyt poświęcony wieloletnim ramom finansowym 2021-27 — nikt nie ma pojęcia. Optymizm zachowuje Charles Michel, przewodniczący RE: „Jest wiele interesów, jest wiele obaw. Wszystkie są uzasadnione, ale jestem przekonany, że możemy osiągnąć postępy w ciągu następnych godzin i następnych dni”. Wydaje się jednak, że najpóźniej w piątek prezydenci i premierzy rozstrzygną, czy zamiast siedzieć do oporu, nie lepiej zawiesić temat i powrócić do niego na kolejnym szczycie, planowym na 19-20 marca.

Uzgodnienie wieloletnich ram finansowych to najdłuższa i najbardziej konfliktogenna unijna procedura. Właściwie szczęśliwa dla wspólnoty jest okoliczność, że owa przypadłość trafia się… tak rzadko, co siedem lat (traktatowo mogłaby co pięć). Zgodne z ramami uchwalane są później, już raczej bezkonfliktowo, budżety coroczne. W ostrych sporach o rozmiary siedmiolatki 2021-27 podstawą jest zsumowany dochód narodowy brutto 27 państw członkowskich (wspólnocie już łza się kręci za Zjednoczonym Królestwem, drugim po Niemczech płatnikiem netto), zatem jedna setna procenta podstawy ma wartość… 10 mld EUR. Dlatego różnice między wskaźnikami — zaproponowanym przez poprzednią Komisję Europejską (KE) 1,11 proc., oczekiwanym przez Parlament Europejski 1,3 proc., zbitym przez płatników netto do 1,0 proc., wreszcie przedstawionym obecnie przez Charlesa Michela 1,074 proc. — to w liczbach bezwzględnych naprawdę wielkie pieniądze.
Niezależnie od wprowadzenia przez KE nowych tematów sama konstrukcja ram 2021-27 potwierdza zmianę priorytetów. Perspektywa 2014-20, której głównym animatorem stał się komisarz Janusz Lewandowski, była wyrazem solidarności wspólnoty z biednym Wschodem. Dlatego tak hojnie sfinansowana została polityka spójności, służąca wyrównywaniu różnic w cywilizacyjnym rozwoju. Polska to beneficjent zdecydowanie dominujący ludnościowo, dlatego popłynął do nas największy strumień infrastrukturalnych funduszy. Perspektywa 2021-27 natomiast potwierdza geograficzny zwrot i jest wyrazem solidarności wspólnoty z jej Południem. Zostało ono dotknięte nie tylko zalewem imigrantów z Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki, lecz także innymi plagami — najbardziej odczuwalnym wpływem ocieplania się klimatu, skokowo rosnącym bezrobociem młodzieży etc. Podkreślam te okoliczności, bardzo trudne do zrozumienia dla nas na unijnym Wschodzie. Po kategorycznej niezgodzie obecnego rządu Polski — w jednolitym froncie Grupy Wyszehradzkiej — na przyjmowanie obcych kulturowo imigrantów nie zostaliśmy dotknięci wprost żadnymi skutkami finansowymi, bo nie było do tego prawnych podstaw. Ale w projekcie budżetowej siedmiolatki 2021-27 centrala UE o niesolidarności niektórych beneficjentów nie zapomniała…