Spada sprzedaż firm muzycznych

Marcin Gesing, Justyna Wróbel
opublikowano: 2001-10-18 00:00

Po trzech kwartałach firmy fonograficzne zmniejszyły sprzedaż w ujęciu ilościowym o 7 proc. — wynika z obliczeń „PB”. Czarnym miesiącem okazał się wrzesień.

Po trzech kwartałach tego roku firmy fonograficzne zanotowały 7-proc. spadek przychodów ze sprzedaży fonogramów w porównaniu z analogicznym okresem 2000 r. Największy, bo około 20-proc. spadek przychodów, nastąpił we wrześniu.

— To dziwne, że dzieje się tak pod koniec roku, kiedy powinno następować ożywienie sprzedaży. Tymczasem obserwujemy odwrotną tendencję. Przyczynami mogą być wrześniowy atak terrorystyczny i zawirowania w gospodarce międzynarodowej. Na rynku zapanowała stagnacja — mówi Piotr Mackowiak, dyrektor marketingu Sony Music Poland.

Zdaniem przedstawicieli branży, słaba sprzedaż nagrań jest wynikiem także dekoniunktury w polskiej gospodarce.

— Ten wrażliwy rynek zależy w dużej mierze od sytuacji gospodarczej kraju. Gdy zmniejszają się budżety domowe, to w pierwszej kolejności obcinane są wydatki na kulturę, w tym i na muzykę — wyjaśnia Andrzej Puczyński, dyrektor generalny Universal Music Polska.

Według danych Związku Producentów Audio-Video, po trzech kwartałach sprzedano w Polsce nagrania o wartości 198 mln zł. Universal, który od kilku lat otwiera czołówkę producentów fonograficznych, zarobił w tym okresie 45,7 mln zł, Pomaton EMI — 31,5 mln zł, Sony 29,7 mln zł, BMG — 20,5 mln zł, zaś Warner — 19,4 mln zł. Do wielkiej piątki we wrześniu dołączył Rider’s Digest, który tylko w tym miesiącu sprzedał nagrania o wartości 2,9 mln zł, co dało mu czwarte miejsce. Wielkim wytwórniom rośnie też inny konkurent — GM Records. Firma sukcesywnie powiększa udział w rynku dzięki ofercie składającej się w przeważającej części ze składanek i tzw. coverów. W ostatnim kwartale GM Records była drugą spółką według wolumenu sprzedaży (591 tys. sztuk)

Co ciekawe, z dużych firm jedynie Universal nie może narzekać na sprzedaż własnych fonogramów. Zespół „Ich Troje” okazał się najbardziej trafioną inwestycją w całej branży. Sprzedano około 0,5 mln egzemplarzy.

— Dzięki temu Universal nie tylko nie stracił rynku, lecz jeszcze minimalnie zyskał — twierdzi Andrzej Puczyński.

Obserwatorzy rynku twierdzą, że spadek nie byłby aż tak odczuwalny, gdyby nie uboga oferta polskiego repertuaru, na który, tak jak i w przypadku rynku filmowego, jest stale duży popyt.

Jedną z bolączek przemysłu fonograficznego są niewielkie możliwości promocji nowej muzyki w mediach.

— Od wielu miesięcy mamy do czynienia z odchodzeniem stacji radiowych od emitowania nowej muzyki, zgodnie z zasadą, że najlepiej słucha się tego, co już jest dobrze znane. Praktyka promowania wyłącznie starych przebojów zamyka nam możliwości zapoznania odbiorców z nowym produktem — mówi Piotr Mackowiak.

Obecna stagnacja fonografii będzie zatem oznaczać konieczność cięcia wydatków. Nieoficjalnie przedstawiciele branży mówią o redukcji zatrudnienia oraz o weryfikacji planów inwestycyjnych.

— Wiadomo, że ucierpi na tym przede wszystkim repertuar rodzimego pochodzenia. To z nim związane jest bowiem największe ryzyko i najkosztowniejsze kampanie promocyjne — twierdzi Piotr Mackowiak.