Bogusław Biszof to wyrazista postać, budzi kontrowersje. Ale Heineken właśnie jemu powierzył ekspansję swoich marek na świecie.
Teraz Biszof odpowiada za rozwój portfolio koncernu Heineken w regionie Europy Środkowej i Wschodniej. Od grudnia będzie robił mniej więcej to samo, tyle że na skalę światową. Czy stanie na wysokości zadania? W Polsce odnosił sukcesy, gdy pracował w Kompanii Piwowarskiej, dość wspomnieć kampanię reklamową "Lech — piwo po godzinach". Albo akcję flagową Browarów Tyskich dla kibiców reprezentacji Polski.

Z dyplomacji w biznes
Za młodu Bogusław Biszof marzył o karierze dyplomaty. Na przełomie lat 80. i 90. przeszedł nawet serię specjalistycznych egzaminów w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (MSZ). Zaliczył też staż na Uniwersytecie w Stanfordzie. Ale po powrocie z Ameryki i rocznej pracy w MSZ stwierdził, że administracja nie jest dla niego. Razem z kolegami z poznańskiej Akademii Ekonomicznej, której jest absolwentem, założył jedną z pierwszych w Polsce firm konsultingowych.
— Przypadł mi w udziale marketingowy fragment firmy. W ciągu trzech lat zetknąłem się z najróżniejszymi branżami i miałem możliwość uczestniczenia w licznych restrukturyzacjach — wspomina Bogusław Biszof.
Później trafił na siedem lat do Kompanii Piwowarskiej (na początku: Lech Browary Wielkopolski). Dzieli ten czas na trzy etapy. Pierwszy — to budowa struktur marketingu i sprzedaży oraz porządkowanie portfela, na który składało się ponad 30 marek. Drugi — wejście do firmy Browarów Południowoafrykańskich SAB. Faza trzecia przypadła na okres, gdy SAB i Kulczyk-Holding kupiły wspólnie udziały w Browarach Tyskich, a potem nastąpiło połączenie z browarem w Tychach.
— Fuzja oznaczała dla mnie tworzenie nowego portfela marek i zarządzanie nim — mówi menedżer.
Miłośnik zmian
Kolejnym ważnym zadaniem, którego się podjął, było reformowanie marketingu i sprzedaży w Telekomunikacji Polskiej (TP).
— Jako dyrektor pionu komunikacji próbowałem zmienić wizerunek TP — z ociężałego kolosa w nowoczesną firmę, otwartą na potrzeby klienta — mówi Bogusław Biszof.
W 2005 r. nieoczekiwanie wrócił do Kompanii Piwowarskiej. Tym razem pracował w niej niecałe trzy lata. Zrezygnował, bo — jak twierdzi — zobaczył, że zarząd nie ma woli wprowadzania koniecznych zmian.
— Kierownictwu wystarczało to, że firma dobrze zarabia. A mnie nie interesowało odcinanie kuponów od dotychczasowych osiągnięć — mówi menedżer.
Myślał o przejściu do innej branży. Ale oferta, którą pod koniec ub.r. złożył mu Heineken, była dla niego zbyt atrakcyjna, żeby ja odrzucić.
Bogusław Biszof pnie się w górę, co oznacza, że jest skuteczny. Ale nie wszystkim odpowiada jego styl działania. Przykład? Jakub Bierzyński, dyrektor zarządzający Omnicom Media Group (OMG), twierdzi, że nie umie on inspirować, a sztukę motywowania myli z ciągłym krytykowaniem współpracowników.
— Negatywne podejście często przynosi rezultaty, ale z takimi menedżerami mi nie po drodze — oświadcza szef OMG.
Biszofem nie jest zachwycony także jeden z jego dawnych podwładnych w Kompanii Piwowarskiej, który wolał zachować anonimowość. Zapamiętał go jako osobę, która robi sobie świetny PR i doskonale umie się wysławiać.
— Niestety, błyskotliwość, elokwencja i osobisty marketing nie zawsze idą w parze z profesjonalizmem — ubolewa nasz rozmówca.
Więcej niż kibic
Biszof przez ostatni rok urzędował w Wiedniu. Za kilka dni przeniesie się do Amsterdamu, ale nie na stałe. Przynajmniej na razie. Zapowiada, że po zmianie stanowiska jego tryb życia specjalnie się nie zmieni. W tygodniu ma odwiedzać oddziały Heinekena rozrzucone po świecie. Ale weekendy chce, jak dotąd, spędzać w Polsce. Głównie w Warszawie, gdzie mieszka. A raz na dwa, trzy tygodnie w Poznaniu — z córką. W Wielkopolsce ma działkę, na którą od czasu do czasu zaprasza znajomych i przyjaciół z dawnych lat.
Bogusław Biszof przyznaje, że czasem ma dość lotnisk i samolotów. Ale podróże mają dla niego jeden ważny plus — pozwalają nadrobić zaległości w lekturze. Z czasów pracy w MSZ pozostało mu zainteresowanie polityką międzynarodową. Lubi czytać o tym, co i dlaczego dzieje się na świecie.
— Ta wiedza jest fantastycznym punktem wyjścia do zrozumienia rynków poszczególnych krajów i mentalności moich biznesowych partnerów — tłumaczy menedżer.
Inne jego hobby to piłka nożna, koszykówka i żużel. Jest zapalonym kibicem. Nie opuści żadnych ważnych zawodów, niekoniecznie rangi międzynarodowej. Pasja ta — jak podkreśla — ma przełożenie na marketing sportowy, który jest częścią jego obowiązków.
— Ważne, by między pracą i sprawami prywatnymi było jak najwięcej punktów stycznych — zdradza swoją prostą receptę na życie Bogusław Biszof.
Podpis: Mirosław Konkel