Spółki mają dość komunikacji UOKiK

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2023-04-17 20:00

Urząd antymonopolowy zaczął informować publicznie o karach przed poinformowaniem o nich ukaranych. Spółki giełdowe wietrzą manipulację, nadzór finansowy tę tezę odrzuca.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co nie podoba się biznesowi w komunikacji UOKiK i jakie ma ona przełożenie na spółki giełdowe,
  • jak urząd antymonopolowy i KNF odnoszą się do zgłaszanych wobec UOKiK wątpliwości
  • jak do sprawy odnoszą się prawnicy wyspecjalizowani w prawie administracyjnym i rynku kapitałowym
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Politycy miewają bezpośrednie przełożenie na notowania giełdowych spółek. Na GPW w ciągu ostatniego roku kursami największych firm chwiały publiczne wypowiedzi wicepremiera Jacka Sasina, np. na temat opodatkowania nadzwyczajnych zysków. Rzadziej wpływ na giełdę mają urzędnicy, ale i to się zdarza.

W ostatnich miesiącach rozmówcy PB – zastrzegający anonimowość ze względu na toczące się wobec nich postępowania – zaczęli zwracać uwagę na politykę komunikacyjną Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).

- W ciągu ostatnich dwóch lat polityka informacyjna UOKiK ewidentnie się zmieniła. Wcześniej dostawaliśmy formalnie decyzję, mieliśmy czas na zapoznanie się z nią, a po kilku dniach Urząd komunikował jej treść publicznie. Teraz o tym, że decyzja zapadła, dowiadujemy się jak wszyscy z ostro sformułowanych informacji prasowych, w których wypowiedzi prezesa praktycznie przesądzają o winie - mówi zastrzegający anonimowość przedstawiciel jednej z dużych spółek, wobec których UOKiK prowadzi liczne postępowania.

Urzędowe zaostrzenie:
Urzędowe zaostrzenie:
Tomasz Chróstny kieruje UOKiK od początku 2020 r. Ostatnie trzy lata były rekordowe pod względem wysokości kar nałożonych przez urząd, nawet jeśli wyłączyć najwyższą w historii (i nieprawomocnie uchyloną później) karę w wysokości 29 mld zł dla Gazpromu i spółek budujących Nord Stream2. Spółki od decyzji zazwyczaj się odwołują i przez lata walczą w sądach, ale jeśli są notowane na giełdach, to nieprawomocne decyzje UOKiK mogą mieć bezpośrednie i natychmiastowe przełożenie na ich kapitalizację.
Grzegorz Kawecki

Giełdowe niespodzianki

Gorącą końcówkę ubiegłego roku ze względu na komunikaty UOKiK mieli akcjonariusze Allegro. 29 grudnia urząd poinformował o nałożeniu na spółkę dwóch kar. Najpierw poinformowano o mniejszej, w wysokości 3,9 mln zł, za stosowanie niedozwolonych postanowień w umowach. Potem zamieszanie na giełdzie wywołała kara w wysokości ponad 206 mln zł, nałożona w ramach wszczętego w 2019 r. powstępowania dotyczącego nadużywania pozycji dominującej i promowania własnego sklepu na platformie.

- Spółka faworyzowała własny sklep internetowy na platformie działającej pod domeną allegro.pl kosztem niezależnych sprzedawców, którzy oferowali takie same lub podobne produkty. Skutki tej praktyki mogli odczuć również konsumenci, którzy mogli mieć ograniczoną możliwość wyszukania najlepszej dla siebie oferty - komentował karę w komunikacie prasowym urzędu Tomach Chróstny, prezes UOKiK.

Śródsesyjne wahania kursu jak na spółkę tej wielkości były spore - przy większym niż zazwyczaj wolumenie różnica między giełdowym maksimum a minimum (po komunikacie UOKiK) sięgała tego dnia 5 proc. Allegro dopiero po ponad dwóch godzinach od komunikatu UOKiK opublikowało własny raport w systemie ESPI, w którym podało, że decyzja nie została doręczona spółce - i że po jej doręczeniu oraz zapoznaniu się z nią podejmie kroki w celu jej uchylenia.

- Komunikaty UOKiK pomijają kluczowe z punktu widzenia inwestora elementy, jak informacje o braku doręczenia decyzji, o braku jej ostateczności, o przysługującym prawie do zaskarżenia i braku wymagalności kary pieniężnej. Ich pominięcia dokonano z pełną świadomością, tak, by wymowa komunikatu miała wydźwięk wyłącznie negatywny. To mogło wprowadzać w błąd, a racjonalny inwestor nie był w stanie ocenić wpływu tej decyzji na sytuację finansową spółki - przekonuje inny z naszych anonimowych rozmówców.

Przedsiębiorcze skargi

Sprawa Allegro nie jest odosobnionym przypadkiem, bo podobnych sytuacji było więcej. Na początku 2021 r. urząd antymonopolowy wydał głośną decyzję, zakazującą giełdowej Agorze przejęcia kontroli nad Eurozetem, czyli właścicielem m.in. Radia Zet. Komunikat w tej sprawie pojawił się na stronach UOKiK 7 stycznia. Stało się to przed formalnym doręczeniem decyzji spółce, której kurs podczas giełdowej sesji spadł, choć nieznacznie.

„Zarząd Agory informuje, że w dniu 7 stycznia 2021 r. spółka powzięła ze strony internetowej uokik.gov.pl informację o wydaniu przez prezesa UOKiK decyzji o zakazie dokonania koncentracji, polegającej na przejęciu przez spółkę kontroli nad Eurozet" - głosił komunikat Agory.

Spółka opublikowała go w systemie ESPI dopiero po godzinie 22, informując jednocześnie, że odwoła się od decyzji do sądu (ostatecznie wygrała w obu instancjach i niedawno formalnie przejęła kontrolę nad Eurozetem).

Nieco wcześniej UOKiK ogłosił jedną z największych kar w swojej historii – w połowie grudnia 2020 r. nałożyła ponad 800 mln zł kary na Biedronkę za wykorzystywanie przewagi kontraktowej w negocjacjach z dostawcami warzyw i owoców (decyzja jest nieprawomocna).

W tym przypadku informacja prasowa również została opublikowana przed formalnym doręczeniem decyzji spółce. Biedronka w wyjątkowo ostrym jak na tę firmę komunikacie nie tylko kontestowała karę, nazywając ją „niesprawiedliwą i niezasłużoną" oraz zapowiadając odwołanie, ale miała też uwagi do sposobu jej ogłoszenia.

„Ubolewamy nad tym, że ta niesprawiedliwa decyzja oraz agresywność formy i treści jej ogłoszenia pojawia się w szczególnie trudnym czasie, kiedy Biedronka znajduje się na pierwszej linii wsparcia klientów we wspólnym wysiłku walki z pandemią" - można było przeczytać w komunikacie sieci z 14 grudnia 2020 r.

Tego dnia, po komunikacie UOKiK, na giełdzie w Lizbonie kurs akcji Jeronimo Martins, właściciela Biedronki, poszedł w dół, ale spadek był nieznaczny.

Akcja i reakcja

Jeden z naszych rozmówców sugeruje, że sposób publikowania komunikatów przez UOKiK może naruszać przepisy - wedle tej teorii decyzje zaczynają funkcjonować w obrocie prawnym dopiero w momencie ich doręczenia ukaranym spółkom, więc nie można wcześniej informować rynku o ich wydaniu. Dodatkowo treść komunikatów prasowych jest niepełna, a to może naruszać rozporządzenie MAR i spełniać znamiona manipulacji kursem giełdowym.

Poprosiliśmy UOKiK o odniesienie się do takich tez. Urząd podkreśla, że politykę medialną od lat prowadzi zgodnie z zadaniami przewidzianymi w ustawie.

„Upowszechniamy orzecznictwo i działania publikując informacje prasowe z działań prezesa UOKiK. Dlatego od wielu lat do informacji prasowych z decyzji dodajemy jawną wersję decyzji lub jej sentencję. Zabieg ten służy możliwości zapoznania się z kierunkami orzecznictwa prezesa, możliwościami odwołania, wysokościami sankcji itp. Znamy zakres rozporządzenia MAR. Dokładamy wszelkiej staranności, by komunikaty prasowe docierały do wszystkich zainteresowanych w tym samym czasie” – napisało biuro prasowe UOKiK w odpowiedzi na nasze pytania w tej sprawie.

Pytania o politykę komunikacyjną urzędu zadaliśmy też Komisji Nadzoru Finansowego. Jej przedstawiciele uważają, że tezy o manipulacyjnym charakterze publikacji urzędowych decyzji nie da się obronić.

- Trudno jest wywodzić, jakoby opublikowanie komunikatu o decyzji przez prezesa UOKiK nosić miało znamiona manipulacji czy ujawnienia informacji poufnej. W manipulację wpisane jest rozpowszechnianie informacji fałszywych lub wprowadzających w błąd, o czym nie może być tutaj mowy. Natomiast patrząc na to jako na ujawnienie informacji poufnej, trudno przyjąć, że doszło do bezprawnego działania w sytuacji, w której wszyscy dowiadują się w tym samym momencie o decyzji ze strony prezesa UOKiK. Wreszcie, prezes UOKiK ma obowiązek publikacji swoich decyzji – mówi Jacek Barszczewski, rzecznik KNF.

Poznaj program warsztatów online “Rozporządzenie DORA dla zarządów, działów prawnych i compliance” >>

Komunikacyjny problem

Sposób prowadzenia polityki komunikacyjnej przez UOKiK był już przedmiotem prawniczych dywagacji. W opublikowanym w ubiegłym roku w Przeglądzie Prawa Handlowego artykule dr hab. Filip Elżanowski z Katedry Prawa i Postępowania Administracyjnego WPiA UW wskazywał, że „prezes UOKiK powinien w sposób bezwzględny powstrzymać się od aktywności informacyjnej wykraczającej poza środki wyraźnie wynikające z obowiązujących przepisów prawa".

„Publikowanie decyzji prezesa UOKiK ma na celu przede wszystkim poinformowanie konsumentów o uznaniu danej klauzuli za niedozwoloną. Celem ustawodawcy nie było natomiast tworzenie swoistego systemu sankcji informacyjnych, wymierzonych w ukaranych przedsiębiorców. (...) Oczywiście w praktyce media mogą podchwycić daną informację prezesa UOKiK w różnym stopniu - im wyższa wymierzona kara, tym potencjalnie wzbudzi większe zainteresowanie mediów. Niemniej jednak samo komunikowanie decyzji powinno mieć charakter neutralny, wystandaryzowany i równy wobec wszystkich przedsiębiorców" - czytamy w artykule.

- Nie odnosiłem się w tym artykule do rozporządzenia MAR i nie rozróżniałem między spółkami publicznymi i niepublicznymi. Zająłem się tym zagadnieniem, bo przedsiębiorcy mają prawo do dobrej administracji i należy wyznaczyć granicę między szukaniem ochrony dla konsumentów a publikowaniem informacji w sposób piętnujący. UOKiK może działać wyłącznie w granicach i na podstawie prawa, należy więc zastanowić się, czy informowanie o karach w stylu amerykańskiego prokuratura jest poprawne z administracyjnego punktu widzenia - mówi dr hab. Filip Elżanowski.

Prawniczy dylemat

Karol Szymański, partner zarządzający wyspecjalizowanej w sprawach rynku kapitałowego kancelarii RKKW, uważa, że na gruncie przepisów trudno byłoby udowodnić tezę, że UOKiK dopuszcza się giełdowej manipulacji.

- Mogę wyobrazić sobie próbę podnoszenia argumentacji, wedle której prezes UOKiK powinien dokonać publikacji treści decyzji dopiero po tym, gdy staje się ona dla niego wiążąca. Takie twierdzenia odrywałyby się jednak od literalnej treści przepisu ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów – komentuje Karol Szymański.

Partner zarządzający w RKKW podkreśla, że co do zasady organ jest związany decyzją administracyjną „z chwilą jej doręczenia”, przy czym pojęcie to rozumie się nie jako moment faktycznego odebrania rozstrzygnięcia przez stronę, lecz jako „chwilę przekazania decyzji do doręczenia” lub „wysyłki decyzji”.

- Jeśli prezes UOKiK dokonuje doręczenia przez portal ePUAP, to już samo umieszczenie decyzji w tym portalu powoduje, że organ od tego momentu jest związany wydaną decyzją. W konsekwencji prezes UOKiK byłby uprawniony do publikacji na stronie internetowej urzędu wydanej decyzji najpóźniej od chwili przekazania jej do wysyłki, czyli umieszczenia decyzji w portalu ePUAP. Moim zdaniem trudno więc uznać, że prezes UOKiK wykonując obowiązek przewidziany prawem oraz publikując na stronie internetowej urzędu treść „wydanej” decyzji, którą na dodatek był już związany w konsekwencji umieszczenia jej w portalu ePUAP, dopuścił się bezprawnego ujawnienia informacji poufnej w rozumieniu rozporządzenia MAR – mówi Karol Szymański.