Sprzedaję morze

Joanna Inorowicz
opublikowano: 2005-03-21 00:00

Aby zamieszkać w Hiszpanii, Jacek Szyc założył w Gdyni biuro nieruchomości. Od dziesięciu lat sprzedaje Polakom domy i apartamenty na południu Europy.

Pomysł na biznes pojawił się ponad 15 lat temu, gdy jako uczeń szkoły średniej wyjechał na wakacje do Hiszpanii.

— Nie wiedziałem jeszcze do końca, co chciałbym robić, ale cel miałem określony — zamieszkać na stałe w Hiszpanii — wspomina Jacek Szyc, szef gdyńskiej firmy Carisma.

Pomógł mu przypadek. Co roku spędzał lato na Półwyspie Iberyjskim.

— Poznałem ludzi zajmujących się nieruchomościami, którzy działali na rynku niemieckim i szwajcarskim. Zasugerowali, bym spróbował robić to samo w Polsce — opowiada Jacek Szyc.

Blisko bankructwa

Dziesięć lat temu po urlopie w Hiszpanii zdecydował się otworzyć biuro w Gdyni. Dwa lata pracował tylko z żoną, później zatrudnił pracowników.

Firma zaczęła funkcjonować dzięki pomocy partnerów, którzy mieli potrzebną wiedzę i kontakty.

— Polski rynek sprzedaży nieruchomości za granicą powstał jednak na naszych błędach i eksperymentach — produkt, który sprzedajemy, jest dosyć nietypowy i nie było firmy, z której doświadczeń moglibyśmy korzystać — wyjaśnia Jacek Szyc.

Na pierwszą transakcję Carisma musiała czekać pięć miesięcy. Firma była już bliska bankructwa, ale na szczęście pojawił się klient, który kupił nieruchomość za 700 tys. DEM.

— W 1996 roku była to bardzo duża suma, a z nią przyszła też duża prowizja, która uratowała budżet firmy — mówi Szyc.

Ale na to, by zrealizować swój główny cel, musiał jeszcze poczekać. Zamieszkać w Hiszpanii udało mu się dopiero po czterech latach prowadzenia firmy w Polsce.

Biuro na półwyspie

— Założenie firmy w Hiszpanii to bardzo dobry pomysł, zwłaszcza teraz, kiedy formalności zredukowane są do minimum. Trwa to trzy tygodnie, a osoba, która zakłada firmę, automatycznie otrzymuje pozwolenie na pracę — mówi Jacek Szyc.

Wcześniej z każdym potencjalnym klientem szef Carismy latał do Hiszpanii. Było to czasochłonne i nieopłacalne — wielu zainteresowanych pojechało, obejrzało nieruchomość, ale nie decydowało się na zakup. Po przeprowadzce do Hiszpanii Jacek Szyc czekał na miejscu, a klienci przylatywali w dogodnych terminach. Biuro Carismy znajduje się na południowo-wschodnim wybrzeżu Hiszpanii — Costa Blanca. Jest nastawione na kompleksową obsługę polskojęzycznego klienta — od chwili zakupu nieruchomości firma pomaga mu w załatwieniu wszelkich formalności związanych z funkcjonowaniem w Hiszpanii.

Polak to inwestor

Firma zaczęła się rozwijać.

— Powoli, ale nieruchomości to bardzo specyficzna branża. Kupujący musi być przekonany, że właśnie w to chce zainwestować, a nam zależy na tym, by klient był zadowolony, bo w dużej mierze nasza działalność opiera się na reklamie przekazywanej ustnie — wyjaśnia Jacek Szyc.

Firma sprzedaje nieruchomości przez cały rok. Według szefa Carismy, polski klient to typ inwestora — kupuje nieruchomość, by jak najwięcej na niej zarobić i szuka dobrego położenia, by łatwo było ją sprzedać, czy wynająć.

— Najważniejsza dla klienta jest bliskość morza, więc najwięcej sprzedajemy do 1,5 km od brzegu. Stumetrowy apartament nad samym morzem kosztuje tyle samo co dom bliźniak 500 metrów dalej — opowiada Jacek Szyc.

Nie tylko Hiszpania

— Inne lokalizacje nie są tak ciekawe i warte polecenia. Portugalia jest droższa, i klimat jest nieco inny. Francja jest droga, Włochy trzeba lubić — co innego pojechać na urlop do Rzymu, a co innego tam mieszkać. Chorwacja to piękny kraj, ale zimą zamiera. Dla mnie Hiszpania to absolutny hit — wyjaśnia Jacek Szyc.

Jednak Carisma pośredniczy w sprzedaży nieruchomości również w tamtych krajach.

Plany na przyszłość? Szyc odpowiada, że będzie dążył do tego, by firma osiągnęła stabilizację na rynku.

— Nie zależy nam na ogromnym rozwoju. Chcemy pomagać polskiemu klientowi. Cieszymy się, że zgłasza się do nas coraz więcej osób i firm zainteresowanych nieruchomościami w Hiszpanii — mówi Szyc.