„Błonie Spółkę z o.o.” powołało do życia w 2014 r. dwóch warszawiaków Michał Dunin i Maciej Maślak, którzy prywatnie zafascynowani zegarmistrzostwem chcieli stworzyć nową luksusową markę.





Świadomi mody na PRL-owskie marki przypomnieli sobie 2 lata temu o Błoniach – zegarkach produkowanych jedynie przez dekadę w podwarszawskiej miejscowości na częściach radzieckich i w latach 60. reklamowanych hasłem „Sprzedaj krowę, sprzedaj konie, kup zegarek marki Błonie”.
- Udało nam się zgłosić nazwę „Błonie” w Urzędzie Patentowym, gdyż okazało się, że prawo do nazwy zgłoszone przez poprzedni podmiot wygasło w 2008 r.” – mówi Michał Dunin, współwłaściciel spółki wprowadzającej dziś na rynek pierwsze nowe zegarki pod starą marką. Dodaje, że zasadnicze formalności, jakich musieli dopełnić w związku z reaktywacją historycznej nazwy to zgoda władz miasta Błonie.
- Marka ciągle budzi tam wielkie emocje, nasz pomysł spotkał się więc z żywą reakcją administracji w Błoniu a rada miasta jednogłośnie wyraziła zgodę na używanie tej nazwy w odniesieniu do nowych zegarków – relacjonuje Michał Dunin.
Do Błonia chcą również przenieść siedzibę spółki, ale produkcję nadal będą zlecali za granicą, bo – jak wyjaśnia współwłaściciel – koszt produkcji w kraju na potrzebnych do tego standardu maszynach podniósłby cenę zegarka do poziomu nieakceptowanego u potencjalnego polskiego nabywcy.
Nowe zegarki Błonie są automatyczne i działają na japońskim mechanizmie Miyota 8215 wykorzystującym do nakręcania ruchy ręki noszącego. Wygląd, inspirowany starym modelem Błoni „Zodiak” zaprojektował gdański designer Krzysztof Kossak. W porównaniu ze starymi są szersze (koperta 40 milimetrów), ale też nowocześniejsze: wodoszczelne do 5 atmosfer, mają szklany dekiel i szafirowe, wypukłe szkło. Wahnik napędzający mechanizm jest w kolorze polskiej flagi, uwidaczniając w miejscu koloru białego serce zegarka.
Na razie do sprzedaży trafiło jedynie 500 sztuk z limitowanej kolekcji, ale jeśli pomysł się przyjmie produkcja będzie kontynuowana i być może powiększy się również o nowe modele. Dziś dostępny jest tylko jeden w cenie 1670 zł i można go kupić jedynie w sklepie online.
Właściciele biznesu zainwestowali weń 500 tys. zł z własnych środków i celują głównie w miłośników klasycznej elegancji, których rosnącą siłę potwierdzają przeprowadzone na terenie UE badania rynkowe.
– Własnych badań sprawdzających zainteresowanie tym zegarkiem nie robiliśmy, ale zaryzykowaliśmy głównie dlatego, że nam samym ten produkt bardzo przypadł do gustu – mówi Michał Dunin.