W EBIT Cognoru za pierwszy kwartał tego roku, sięgającym 88,56 mln zł, największy udział miały wyroby finalne z Huty Stali Jakościowych (HSJ). Ich udział to aż 46,4 mln zł. Zyskowność zapewnia przede wszystkim sprzedaż specjalistycznych prętów dla branży motoryzacyjnej.
Przemysław Sztuczkowski, prezes i akcjonariusz Cognoru, mówił niedawno w PB, że HSJ zaczyna zdobywać zamówienia wojskowe.
- W Polsce na razie słyszymy głównie zapewnienia, że będą zamówienia na wyroby do produkcji Krabów itp. Zawarliśmy natomiast dwa kontrakty na dostawę na Ukrainę ponad 2,5 tys. ton blach do produkcji zbrojeniowej. W kontrakcie przewidziane są przedpłaty na realizację zamówień – mówi Krzysztof Zoła, członek zarządu Cognoru.
Ukraińskie zamówienia wypełnią portfel spółki do końca trzeciego kwartału tego roku. Krzysztof Zoła przyznaje, że dostawy na Ukrainę będą miały jeszcze większą zyskowność niż produkcja na potrzeby motoryzacji, ale sektor samochodowy pozostanie dominujący w portfolio HSJ ze względu na znacznie większy wolumen dostaw.

Inwestycje w produkcję prętów
Inne zakłady grupy mają natomiast silną pozycję w segmencie prętów. Na tym rynku spółka planuje i realizuje duże inwestycje.
- Lada dzień rozpoczniemy budowę walcowni w Siemianowicach Śląskich, która zastąpi zakład w Zawierciu - jego efektywność nie odpowiada współczesnym wymaganiom – mówi Krzysztof Zoła.
To inwestycja warta w sumie 500 mln zł, z czego w tym roku wydane zostanie 200 mln zł i tyle samo zostało przeznaczone na przygotowanie w roku ubiegłym. Jej koszt zostanie pokryty np. z emisji obligacji. Nowa instalacja ruszy w trzecim kwartale 2024 r. Zamiast 200 tys. ton prętów, które wytwarza zakład w Zawierciu, będzie produkować 450 tys. ton wyrobów przeznaczonych dla klientów z różnych segmentów, np. energetyki i przemysłu.
W trzecim kwartale tego roku Cognor planuje natomiast uruchomić modernizowaną właśnie walcownię prętów budowlanych w Krakowie. To inwestycja warta 200 mln zł, z czego na ten rok przypada 150 mln zł. Dzięki niej moce produkcyjne walcowni wzrosną o 160 tys. ton z 240 tys. ton obecnie. Krzysztof Zoła ma nadzieję, że do czasu otwarcia nowej walcowni wzrośnie popyt na rynku budowlanym. Od miesięcy firmy cierpią głód zamówień z powodu spadku inwestycji budowlanych, wynikającego z braku funduszy unijnych. Jednak nawet w państwach mających dotacje np. z Krajowego Planu Odbudowy zapotrzebowanie na stal nie jest zbyt duże, przynajmniej na razie.
Zamorscy producenci zastępują Turcję i Rosję
O tym, jak słaba jest sytuacja na rynku prętów, świadczą dane dotyczące ich importu nie tylko do Polski, ale na cały rynek Unii Europejskiej. Zagraniczne firmy przestały już nawet wykorzystywać dostępne kontyngenty. Krzysztof Zoła zwraca uwagę na przykład Turcji.
- W ostatnich latach Turcja wykorzystywała cały dostępny limit w ciągu dwóch tygodni od uruchomienia – mówi Krzysztof Zoła.
Teraz sytuacja się zmieniła i Turcja przestała wykorzystywać przydzielane kwartalnie limity. W pierwszym kwartale tego roku dostarczyła do Unii Europejskiej 51 tys. ton prętów budowlanych. 38 tys. ton jej niewykorzystanego kontyngentu przeszło na bieżący kwartał, w którym wykorzystała tylko 2 tys. ton. Ma więc jeszcze wolny kontyngent w wysokości aż 126 tys. ton, a minęła już połowa kwartału.
Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku tzw. producentów z innych krajów, czyli głównie spoza Europy. Dotychczas w niewielkim stopniu wykorzystywali dostępne limity. W pierwszym kwartale dostarczyli natomiast na unijny rynek znacznie więcej prętów budowlanych niż Turcja, czyli 87 tys. ton, a niewykorzystane 43 tys. ton przeszło na ten kwartał. W bieżącym kwartale ich dostawy sięgnęły tylko 23 tys. ton, bo popyt jest coraz słabszy, ale w porównaniu z tureckimi dostawcami to bardzo dobry wynik.
Ekspansję zamorskich dostawców z różnych segmentów rynku stalowego było widać na polskim rynku już w ubiegłym roku. Mirosław Motyka, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo Handlowej, prezentował dane pokazujące znaczący wzrost dostaw na nasz rynek różnych rodzajów stali z Chin, Brazylii, Korei Południowej czy Tajwanu. Jednak dostawcy z tych krajów nie tylko rzucają rękawicę Turcji. Mirosław Motyka uważa, że zaczynają zastępować także na naszym i unijnym rynku producentów rosyjskich objętych sankcjami. Nie wyklucza też tego Krzysztof Zoła. W branży hutniczej pojawiają się także sugestie, że Rosja sprzedaje do zamorskich państw tanią stal, której część trafia na unijny rynek, mimo sankcji.