Stalowa zaraza się rozprzestrzenia

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2012-12-19 00:00

Mafia prętowa przerzuca się na inne wyroby — alarmuje branża. Cała stal potrzebuje zmian w VAT.

Nieuczciwe firmy grasują na rynku prętów budowlanych — wyłudzają VAT i znikają, o czym od miesięcy alarmuje Polska Unia Dystrybutorów Stali (PUDS).

— Nieuczciwi przedsiębiorcy, działając na rynku prętów, dobrze poznali specyfikę stalowej branży i teraz przerzucają się na nielegalny handel innymi wyrobami stalowymi. Mamy sygnały od dostawców blach, profili czy kształtowników,którzy podejrzewają, że także przy sprzedaży tych wyrobów dochodzi do wyłudzeń podatkowych — twierdzi Iwona Dybał, prezes PUDS.

— Przy ofertach na dostawy prętów pojawiają się propozycje dostawy niewielkich ilości innych wyrobów stalowych po cenach znacznie niższych niż rynkowe, co może świadczyć o tym, że dostawcy zarobili już na wyłudzeniu VAT, więc stać ich, by taniej sprzedać towar. Jednak skala zjawiska jest znacznie mniejsza niż w przypadku prętów — uważa Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu.

Iwona Dybał zapewnia, że do końca roku branżowa organizacja będzie mieć gotowe analizy dotyczące nielegalnego handlu innymi niż pręty wyrobami stalowymi. Przydadzą się do walki o tzw. samonaliczanie VAT (podatek płaci finalny odbiorca), które eliminuje z łańcucha nielegalne firmy. Dotychczas PUDS zabiegała o zmiany podatkowe na rynku prętów.

— Teraz jednak chcemy, aby samonaliczaniem objąć wszystkie wyroby stalowe, bo już widzimy, że jeśli teraz wprowadzimy zmiany podatkowe dla prętów, to za pół roku będziemy wnioskować o objęcie nimi także innych produktów — mówi Iwona Dybał. Ministerstwo Finansów na razie nie odpowiedziało „PB”, czy zgodzi się na propozycję.

Resort ma dylemat: z jednej strony proceder wyłudzania VAT w stalowej branży rozprzestrzenia się na nowe wyroby, więc warto szybko zareagować, z drugiej — alarm wszczęty przez PUDS powoduje, że na rynku prętów zjawisko staje się mniej dotkliwe.

— Podjęta przez PUDS akcja informacyjna, stworzenie listy firm, które podpisały zobowiązanie do współpracy tylko ze sprawdzonymi kontrahentami, znacznie poprawiło sytuację na rynku. Dziś niewielu przedsiębiorców połaszczy się na tanią ofertę od nieznanego dostawcy, bo mają świadomość konsekwencji, jakie rodzi uczestnictwo w łańcuchu nielegalnego handlu — podkreśla Jerzy Bernhard. Firmy wiedzą, że dziś mogą zarobić na dostawach taniej stali, ale za kilka lat zapuka do nich fiskus, który sprawdzi, czy handlowali z przestępcami. Jeśli okaże się, że tak, zapłacą wysoką karę.