Statoil musi poszukać szefa

Agnieszka Morawiecka
opublikowano: 2003-09-24 00:00

Olav Fjell, prezes Statoilu, zrezygnował z posady. Powód to skandal, w który zamieszana jest spółka.

Nie cichnie zamieszanie wokół Statoilu, norweskiego koncernu paliwowego. Kolejny menedżer, tym razem sam szef firmy kontrolowanej przez Skarb Państwa, ustąpił ze stanowiska. Powód to wszczęte kilka dni temu śledztwo w sprawie łapówki, którą Statoil miał wręczyć w celu zdobycia lukratywnych kontraktów w Iranie.

— Zarówno zarząd, jak i ja stwierdziliśmy, że będzie to najlepsze rozwiązanie dla firmy — powiedział Olav Fjell, ustępujący prezes po trwającym ponad osiem godzin posiedzeniu rady nadzorczej.

Sprawa dotyczy kontraktu, wartego 15 mln USD (58,5 mln zł), który norweski koncern podpisał z firmą konsultingową Horton Investment. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że spółka związana jest z władzami Iranu. W ubiegłym roku zaś Statoil podpisał kontrakt wysokości 300 mln USD (1,17 mld zł), który pozwolił mu na inwestycję w eksploatację złóż gazu w tym kraju.

Statoil twierdzi, że jedynie zasięgnął porady u Mehdi Nashemi Rafsanjani, syna byłego prezydenta Iranu oraz szefa jednego z oddziałów National Iranian Oil, zanim podpisał kontrakt z Horton Investment. Ponadto, jak podała spółka w komunikacie, umowa była częścią strategii, która zakłada pozyskiwanie nowych źródeł ropy od Azerbejdżanu do Nigerii.

Olav Fjell nie musi się martwić. Otrzyma równowartość wynagrodzenia z dwóch lat. Jego roczne dochody sięgają 3,54 mln NOK (1,94 mld zł). Wcześniej z pracy zrezygnowali Richard Hubbard, szef operacji zagranicznych spółki, oraz Leif Terje Loeddesol, przewodniczący rady nadzorczej Statoil.

Od czasu wszczęcia śledztwa akcje Statoilu spadły o ponad 7 proc.