Złożyliśmy program – mówi Zbigniew Urbaniec, reprezentant Mostostalu Chojnice (firmy z grupy KEM), która wspólnie z norweskim Ulstein Verft chce przejąć Stocznię Szczecińską Nowa.
Do tej prywatyzacji skarb musi dołożyć 400 mln zł na pokrycie strat wynikających z nierentownych kontraktów. Kwota bardzo duża, ale warto podkreślić, że jeszcze niedawno pojawiały się kwoty nawet dwa razy wyższe.
- Udało nam się porozumieć z armatorami w sprawie renegocjacji albo wygaszenia kontraktów – zapewnia Zbigniew Urbaniec.
Wkład własny inwestorów sięga około 280 mln zł, ale nie uzgodniono jeszcze jednoznacznie jaki będzie podział między inwestorów.
W stoczni będą wydzielone cztery spółki. Jedną pochylnię weźmie Ulstein, drugą Mostostal, a trzecia będzie zlikwidowana, bo Bruksela zada redukcji mocy. Norwegowie rozpoczna jednak produkcję swoich statkow dopiero w końcu przyszłego roku, więc do tej pory na ich pochylni będą budowane statki z obecnego potrfela.
Zgodnie z dotychczasowymi zobowiązaniami rządu wobec Brukseli, uzgodnienia prywatyzacyjne z inwestorami muszą być gotowe do końca września. Tymczasem pojawiają się informacje, ze Bruksela wyda opinie o programach dopiero 1 października. A bez jej zgody nie da się podpisać umów prywatyzacyjnych. Resort skarbu zapewnia jednak, ze może podpisać z inwestorami umowy warunkowe, które wejda w życie po opinii Komisji Europejskiej. Bez jej zgody inwestorzy nie zaryzykują wejścia do stoczni, bo wisi nad nimi groźba zwrotu pomocy publicznej.