Od zera do 10 proc. w dwa lata — tak zwiększył się udział krajowej sprzedaży mięsa strusiego w firmie Strusia Kraina & Mobax. To świadczy, że Polacy mogą się do niego przekonać — uważa Aleksandra Dudka, twórczyni firmy.

Podkreśla, że zarządzana przez nią spółka jest obecnie największym producentem strusiny w Europie.
Zablokowana Afryka
— Współpracujemy z 25 hodowcami w Polsce oraz dostawcami z Czech, Słowacji i Węgier. Strusi nikt inny w Europie nie ubija już dziś na przemysłową skalę — produkcja pozostała przy gospodarstwach agroturystycznych, a więksi odbiorcy zaopatrują się w mięso z Afryki. Pierwsza ubojnia strusi, która powstała w Belgii, już od kilku lat nie istnieje, a kraj przestawił się na import.
To szansa dla Polski — przekonuje Aleksandra Dudka. Nie chce ujawnić, ile kilogramów mięsa przetwarza rocznie, bo tonaż nie odzwierciedla potencjału działalności.
— Na rynku jest miejsce na dwukrotne zwiększenie produkcji, a więc podwojenie liczby strusi przez naszych hodowców. Cały czas poszukujemy rolników do współpracy. Ptasia grypa przyblokowałasprzedaż strusiny z Afryki do Unii Europejskiej. My natomiast możemy produkować bez względu na to, czy mięso strusie z RPA jest dostępne, czy nie — dodaje Aleksandra Dudka.
Parówki i kotlety
Głównymi odbiorcami produkowanej przez firmę strusiny są przedsiębiorstwa handlowe w Szwajcarii oraz Niemczech.
— To dzięki stałemu kontraktowi ze szwajcarskim klientem przeszliśmy z produkcji sezonowej na całoroczną — oczekiwał bowiem od nas regularności dostaw. Kiedyś kończyliśmy w grudniu i zaczynaliśmy w marcu. Zmiana wymagała wypracowania odpowiednich standardów hodowlanych i organizacyjnych. Dziś wszystko już sprawnie funkcjonuje. Dzięki 12-miesięcznej produkcji możemy zacząć szerzej budować rynek polski — już nie tylko dostaw do restauracji, ale także do sklepów, np. ze zdrową żywnością. Nie miało to sensu w sytuacji, gdy strusina była dostępna tylko przez część roku — klient zapomina i po kilku miesiącach trzeba go przekonywać od nowa — podkreśla założycielka Strusiej Krainy.
Dotarciu do konsumenta ma też posłużyć projekt stworzenia parówek, kiełbasek i kotletów do burgerów, oczywiście ze strusia. Na wart 3 mln zł projekt firma otrzymała właśnie dofinansowanie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Ma trzy lata na opracowanie receptur i wprowadzenie innowacyjnych produktów. Kiedyś kabanosy ze strusiną miała w ofercie Grupa Tarczyński, ale już nie ma.
— To mięso o niskiej zawartości tłuszczu, a wysokei białka i żelaza hemowego. Ma też wiele innych walorów odżywczych, a w hodowli nie używa się sterydów i antybiotyków, co cenią współcześni konsumenci. Surowca nie ma jednak na tyle dużo, żeby któryś z wielkich koncernów mógł mieć je na stałe w ofercie. Strusiny jest jednak nadal mało, choć jest konkurencyjna cenowo w porównaniu z dobrą wołowiną. Chcemy to zmienić — tłumaczy Aleksandra Dudka.
OKIEM BRANŻY
Ucieczka z głównego nurtu
MARIUSZ SZYMYŚLIK, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz
Dla niektórych producentów/hodowców wąska specjalizacja taka jak mięso z kaczki, gęsi czy strusia może być ucieczką z głównego nurtu, czyli od mięsa z kurczaka, gdzie konkurencja, także ta cenowa, jest bardzo ostra. Mięso strusie na polskim rynku może być ciekawą niszą, ale nie sądzę, by mogło poza nią wyjść. Podobnie jak z gęsiną, która jest jednak znacznie bardziej zakorzeniona. Zdecydowaną większość jej produkcji odbierają klienci zagraniczni.